Witaj Pilocie! FSX, FS2004, Flight, Rise of Flight, Lock On, DCS, Condor, Take on Helicopters, IL-2...


Digital Combat Simulator

Flight Simulator oraz P3D

Seria IL-2

Take on Helicopters

Condor Soaring Simulator

Rise of Flight

Falcon Allied Force

Testy Sprzętu

Startujemy !

Historia

Reportaże

DCS World. Quo vadis ED?

DCS World – to ostatni pomysł na integrację swoich tytułów wydanych przez firmę istniejącą już dość długo na rynku symulatorów – Eagle Dynamics (recenzja dotyczy wersji DCSW 1.2.0.). Wszystko w sumie zaczęło się jeszcze pod koniec lat 90-tych z tytułem Flanker, potem był osławiony Lock On (zwany także LOMAC), rozszerzenie Flaming Cliffs i seria DCS. Fakt, że Eagle Dynamics istnieje już na rynku simów ponad 10 lat powinien odzwierciedlać też i jego dorobek w tym temacie i całej serii współczesnych maszyn odrzutowych. Jest jednak trochę inaczej, bowiem biorąc pod uwagę taki okres w jakim firma Eagle Dynamics jest na rynku możne powiedzieć, że wielkiego postępu tutaj nie ma. Wciąż ED tłucze podobne tematy i krąży wokół tej samej piaskownicy. Owszem, pojawienie się serii DCS dało wielkie nadzieje, Ka-50 Black Shark i A-10C Warthog, no i czekaliśmy na nowy moduł z serii DCS. Coś jednak u ED się pozmieniało i twórcy postanowili odgrzewać stare kotlety, albo brać się za dania "nie z tej kuchni". Najpierw pomysł z wydaniem drugowojennego myśliwca amerykańskiego P-51D Mustang jako beta. Model samolotu, który nijak ma się do świata Lock On, Gruzji, DCS’a itp., a przecież i temat oklepany, a na pewno lepiej sięgnąć pod model A2A do FSX jeśli komuś zależy na samej obsłudze i realiźmie (plus Accu - sim oczywiście).

Od teraz tak nas wita menu główne nowego pomysłu ze strony Eagle Dynamics - DCS World

Osobiście uważam ten projekt za kompletną bzdurę i nieco zaprzeczenie tego co Eagle Dynamics zawsze oferowało swoim wielbicielom i fanom serii. Na ten temat jednak już przelano tyle słów, że szkoda to wszystko powtarzać. Jeszcze gdyby to był jakiś szkoleniowy samolot z napedem śmigłowym używany przez obecne lotnictwo wojskowe… . Potem ED zaskoczyło wszystkich zapowiadając wydanie Black Shark 2. Zaraz, ale o co "common"? Jak to Black Shark 2? No tak to. Znów. Po prostu z bajerami głównie graficznymi znanymi z DCS:A-10C i tyle. Kolejny raz ED wyciągnęło rękę po nasze zielone pieniądze w portfelach. Potem ED wydaje Combined Arms – tytuł, który poniekąd był częścią pierwszej bety w A-10C Warthog. Trochę podszlifowali tytuł, odseparowali i wio. Bawmy się w wozy bojowe, czołgi, pojazdy obrony przeciwpowietrznej i tak dalej. Niestety bez kokpitów.

  

  

Obiekty 3D naziemne, nawodne i powietrzne w DCS'ie. W większości modele wygladają bardzo dobrze, ale znajdą się i jeszcze takie, które wygladają identycznie od czasów LockOn.

Idea fajna, ale właściwie tylko dla Multiplayera i to najlepiej grupki ludzi, którzy wiedzą o co chodzi. Nie wyobrażam sobie też jakbym miał w to grać np. siedząc w ZSU-23-4 "Szyłka" i czekając 40 minut czy coś mi tutaj będzie przelatywać, a już w ogóle średnia frajda z A.I. Do tego tytułu także przylepiono łątkę beta i już rozpoczęto sprzedaż. Hasło "beta" jest zresztą naprawdę bardzo wygodne dla autorów produkcji. Wiele tłumaczy, za wiele im zarzucić nie można, a odpowiedź jest zawsze jedna. Znamy to przecież doskonale od 1C i tytułu IL-2 Cliffs of Dover i historii z patchami, których nikt już nie jest w stanie zliczyć ile tego wyszło na rynek. Niestety w DCS: Combined Arms pojazdy nie posiadają wirtualnych kokpitów i mamy jedynie siatkę celownika i potrzebne do poruszania się dane.

  

Kłębki na niebie i pod nami. Chmury, które przeżyły już pewną ewolucję. Może nie REX albo Active Sky 2012 do FSX, ale wygląda to i tak dość dobrze. Świetny też jest efekt jak wlatujemy w strzępy chmur.

Jeśli chodzi o  DCS: Combined Arms to tytuł wydaje się mocno konsolowy, chociaż jak wspominałem, dla garstki osób, które chcą pobawić się w JTAC online może być to fajne (oczywiście jest tutaj zachowana fizyka wystrzelonych pocisków itd.). Martwi nieco fakt, że to także beta – czyli ED bierze się za coś „nowego” nie kończąc obecnej bety z P-51D Mustang. Jakby wyciągało wszystkie „trupy z szafy” i za wszelką cenę chciało na takich produktach zarobić (bo ponoć i P-51D był testowym projektem ED maszyny śmigłowej).

  

Z Su-25 spotkaliśmy się już w LockOn, Flaming Cliffs, Flaming Cliffs 2, a teraz w Flaming Cliffs 3.

Identycznie jest także z ostatnim newsem ze strony ED z września 2012, mianowicie Flaming Cliffs z numerkiem już 3. Niech jednak numerek i tu nie wprowadza Was w błąd (jak niektórych, że Black Shark 2 to kontynuacja Black Shark 1). FC3 to dalej ten sam kotlet, fakt, że w nowym graficznym wydaniu, znanym z DCS A-10C, ale reszta ta sama. Poza ew. poprawą bugów no i zrobieniem lepszej kabiny F-15C z możliwością użycia Track IR wraz z 6DOF i wstawieniem tego pod nowy DCS World.

  

Świat wg ED i dwa rodzaje opcji HDR. Cold oraz Warm. Inne wrażenia, inne kolorki.

Nie wiem o co chodzi. Firma z takim potencjałem, która wraz z wydaniem A-10C i Black Sharka nagle zaczęła dreptać w miejscu i opakowywać swoje stare kuchenne wytwory w nowe kolorowe pudełeczka. Co gorsza finalnie wciąż mamy niedorobione produkty, a w BS2 czy A-10C wciąż znajdziemy proste bugi, które pokutują od samego początku (na szczęście jest ich już coraz mniej). Ludzie mieli nadzieję na wydanie F/A-18C/D, a tu dostali betę P-51D jako „american fighter with fixed wings”. ED dokąd zmierzasz? Quo vadis, Domine?

Su-25T w pełnej krasie, gotowy do kolejnej misji.

Chyba na to pytanie jeszcze przyjdzie nam odpowiedzieć za jakiś czas, ale ile można latać nad mapą Krymu i Gruzji? W tym czasie seria Flight Simulator pojawiła się już 3 razy z nowym wyglądem całej ziemi – FS2002, FS2004 i FSX, a no i jeszcze krótka przygoda z Flight, więc prawie 3+1. Do DCS miała być też mapa Nevady. Zaraz niech policzę, mijają już 2 lata, bo płatna beta A-10C pojawiła się w październiku 2010? Kolejny projekt nieukończony i pewnie też pojawi się z hasełkiem beta, a ci, którzy kupili betę A-10C i mieli mieć Nevadę za darmo pewnie usłyszą o zmianie planów w finalnym newsie. Tak czy siak - Nevada także wisi z literkami WIP (work in progress) i nic nie zapowiada, że się pojawi lada moment, a przecież na Forum ED, Team ED zaklinał się, że mapka wyjdzie w końcówce tego roku (2012) już najpóźniej. Kolejna beta, gdzie już mamy 3 inne. Kolejny produkt, który nie został skończony. Jest takie powiedzenie o trzymaniu kilku srok za ogon, chyba ED go po prostu nie zna i chwyta się jak ostatniej brzytwy niedorobionych pomysłów by gawiedź sypnęła nieco groszem?

  

HDR czasem pod słońce daje mocno rozmyty efekt, ale za to jaki romantyczny ;). Pojawienie się trawek i krzaczków, to także zasługa silnika, na jakim wystartował tytuł DCS: A-10C.

Szanuję bardzo Eagle Dynamics, ich tytuły pomimo narzekania stanowią wysoką poprzeczkę w symulatorach lotu, do tego bojowych. Zarządzanie uzbrojeniem i zabawa w to jest świetnie przygotowana, podobnie jak i instrukcje do wspomnianych tytułów, ale ED nagle w swoim rozwoju mocno zastopowało i zaczęło wydawać na nowo stare tytuły. Z braku laku – pewnie większość po nie znów sięgnie (i ja chyba po "nowe/stare" Flaming Cliffs III też), bowiem konkurencji we współczesnych samolotach bojowych na tę chwilę ED nie ma żadnej, jednak można czuć spory niedosyt.

  

  

DCS World to integracja wielu modułów... przyszłościowo. Na razie mamy tylko z ukończonych Ka-50, A-10C i Su-25T (w okrojonej wersji pod względem użyteczności w DCS). Na screenach powyżej Black Shark oraz Warthog już w DCS World. W obu przypadkach mamy naprawdę świetnie wykonane modele i oddane procedury. Tak powinny wyglądać wszystkie dodatki do DCS World.

Kolejnym ruchem jest nieco otwarcie świata serii DCS na dodatkowych deweloperów – firmy, które same opracują dodatki. Pomysł dobry, odciąży też ED, a z drugiej strony da większą różnorodność maszyn typu flyable z klikanymi kabinami. Jednak pozostaje się zapytać jak z kampaniami i mapami? Znów będziemy wciąż latać nad Gruzją i wykonywać to samo robiąc sobie misyjki w Edytorze? Zmieni się jedynie kokpit wokół nas? Jeśli ED nie zacznie tutaj przede wszystkim pracować to wszyscy na początku będą mówić „hurra…”, a potem równie szybko odchodzić od tego tytułu. Co ja mam robić nad Gruzją w takim T-2 Buckeye (z całym szacunkiem dla autorów)? Przecież to samolot, który nigdy nie pojawił się w swoim życiu w tym rejonie. Długo by tu wymieniać argumenty przeciw takim pomysłom – o ile ED nie zmieni czegoś sama w całym swoim „światku” dla wirtualnego pilota. Niestety takich pomysłów "od czapy" może się nawarstwiać jak ED nie będzie dobrze trzymało na tym swojej łapy. Chłopaki powinni jasno powiedzieć, że jeśli ktoś chce coś robić, to ma dotyczyć to maszyny którą można było spotkać w teatrze europejskim w latach np. 1975-2012 i tyle. Dać jakieś nawiasy na te wszystkie pomysły.

DCS World wita nas!

Jest jednak jeden ruch, który na pewno może się podobać. Opracowanie przez ED tytułu DCS World w tym roku. DCS World ma za zadanie scalać wszystkie tytułu powiązane z ED na nowym silniku graficznym. Poprzednio np. mieliśmy Black Shark – 4Gb, A-10C-7Gb, P-51D – 3Gb i tak dalej. W sumie po co, skoro to ta sama mapa i większość cech. DCS World zatem daje jedną, taką samą "podstawkę", a to co obecnie instalujemy to tylko sam model wraz z ustawieniami dla niego (zwany dalej: moduł). Coś w sumie jak w Microsoft Flight Simulator, gdzie mamy scenerie i dodatki do tego. Upraszcza to dość sprawę i zaoszczędza znacznie miejsca na naszym dysku (polecam instalację DCS na dyskach SSD, a tutaj zazwyczaj nie mamy przecież kilkuset gigabajtów, no chyba, że nasz portfel nie ma dna ;). Warto więc, jeśli ktoś ma osobne produkty z serii ED, a podchodzące pod tytuł DCS World – deinstalować je i zainstalować na nowo w konfiguracji z omawianą podstawką. Tym bardziej, że w tym wydaniu obecnie produkt będzie wspierany jak i patchowany.

  

W tytułach od ED, zawsze możnabyło dodawać malowania opracowane przez fanów serii. Dalej to mamy i tu.

Instalujemy zatem DCS World, potem te aplikacje które mamy dodatkowo, np. A-10C, Ka-50 i aktywujemy dany produkt podając serial. Aktywacja odbywa się online. W głównym menu pojawiają się także nam nowe ikonki – są to tytuły, które możemy zakupić (pierwszy screen na górze recenzji), a które jeszcze nie aktywowaliśmy. W nowym menu pojawiła nam się także rozwijana zakładka news. Pozostała część wygląda bardzo podobnie, jak to było do tej pory. Nieco zmieniono jedynie ekran z opcjami. O ile efekty graficzne dotyczą wszystkich naszych dodatków, a właściwie jednej podstawki, to mamy nowe zakładki w kontrolerach. Każdy tytuł posiada swoje kombinacje, dlatego też mamy ustawienia dla każdego z modułów osobno. Np. „fire” w P-51D to nie ten sam klawisz co w Black Shark. Dla każdego zatem statku powietrznego należy osobno przypisać także ośki kontrolerów. Jeśli jednorazowo chcemy zrobić to dla wszystkiego co mamy, najlepiej pójść sobie do kuchni, zrobić parę kanapek i kawę – bo zapewne spędzimy nawet i parę godzin ustawiając to wszystko jeśli mamy wszystkie moduły z serii DCS. Z jednej strony może to nieco denerwować. W takim iłku, mamy przecież jeden ekran do ustawiania kontrolerów, niezależnie czym przecież później latamy. Tutaj jednak możliwe, że takie rozwiązanie spowodowałoby, że lista klawiszy niebotycznie nam się rozwinęła, a do tego w każdej maszynie obsługa tego samego urządzenia jest np. zupełnie inna (np. trigger stabilizujący lot w Warthogu, a dopiero potem oddanie strzału z GAU-8 Avenger, niż ostrzał z wbudowanego działka GSh-301 30-mm w takim np. Su-25T). Minusem podłączenia wszystkiego (modułów) pod DCS World, jeśli już mówimy o sterowaniu, może być jeszcze sytuacja, jeśli korzystamy z programowalnych kontrolerów jako wirtualna klawiatura. Np. w produktach Saiteka, Logitecha, czy Thrustmastera. Trzeba wówczas, jeśli korzystamy z programowania, stworzyć sobie kilka profili, którymi odpalamy ten sam przecież DCS World. Jednak jeśli już będziemy chcieli polatać inną maszyną, to musimy wyjść z DCS i uruchomić go na nowo pod nowym profilem joysticka, bowiem np. Alt+R (jeśli to zaprogramowaliśmy) w jednym samolocie/śmigłowcu może oznaczać zupełnie przecież co innego niż w drugim.

Podchodzenie do lądowania na szturmowym Suchoju.

Co chwali się także ED to dodanie jednego samolotu jako „Free” do tytułu DCS World. Czyli tak naprawdę, osoba, która nigdy nie miała w rękach żadnego z tytułów firmy Eagle Dynamics instalując sobie gołego DCS World zyskuje jedną maszynę gratis. Do tego nie mam tutaj mowy o żadnym demie. Maszyna jest pełnowartościowym produktem w 100%. Co prawda nie jest „zbyt świeża”, bo wyciągnięta na żywca z Flaming Cliffs 2, ale jest. Nie ma także wielu cech pełnoprawnych produktów DCS jak np.Ka-50 Akuła, czy A-10C Warthog, ale o tym nieco dalej. Na pewno jest to jednak bardzo miły i otwarty gest ze strony ED. Chłopaki z Mattem Wagsem na czele mogli przecież zrobić z tego jakieś demko, które działa pół godziny, albo bez działających systemów, a jak się podoba to kupuj „drogi” Panie za 5 zielonkawych. Zawsze coś, skoro robimy "skok na kasę". Tutaj ekipa ED stanęła na wysokości zadania i dała w nasze ręce właściwie pełen sim z Su-25T za darmo. Pora zatem zobaczyć co tam się pozmieniało od czasów Flaming Cliffs 1, a także jak model Su-25T jest zintegrowany z tym całym DCS World - bo tego właśnie głownie ten tekst dotyczy.

Charakterystyczny kształt, może bardziej pasowała by nazwa "Camel"?

Sama ikonka z Su-25T na pulpicie DCS World tak naprawdę wiele nie daje. To nie jest coś, że jak klikniemy dany model, to od razu dostaniemy jakieś Quick Mission i przeskoczymy do danego samolotu na rampie, czy też w locie. Można jedynie ustawić inną tapetę :-) w programie, oraz w innych przypadkach aktywować sobie produkt. Z Su-25 w wersji Tango mięliśmy po raz pierwszy do czynienia w Flaming Cliffs. Jest to też jedyny samolot, z serii LOMAC’a (wraz z FC), przy którym wydawca Lock On – Ubisoft – nie ma nic do gadania, ponieważ cała licencja na Su-25T spoczywa po stronie ED. Na szczęście, bowiem dzięki temu możemy się teraz, właściwie po raz trzeci, cieszyć się „Żabą” w serii od ED. Dodam, że to nie koniec, bo przecież zobaczymy ją jeszcze w FC3, zapewne jednak w identycznym wydaniu jak w DCS World. Samolot jest o tyle ciekawy, że to istotne rozwinięcie podstawowej wersji Su-25 "Frogfoot". Pilot na nowszym, szturmowym Su-25T jest w stanie wykonywać misje przy złej pogodzie o różnych porach dnia i nocy, w przeciwieństwie do podstawowej wersji wcześniejszych wersji Suchoja „Frogfoot”, które nie były wyposażone w zestaw Szkwał, czy też Merkury. Wspomniany model jest także wyposażony w "normalny" wskaźnik HUD, który pokazuje różne tryby lotu i ataku, a nie jedynie siatkę celownika jak to było wcześniej. Dzięki takiemu wyposażeniu Su-25T jest też w stanie przenosić o wiele skuteczniejsze i przede wszystkim bardziej dokładne i efektywne przy trafieniu uzbrojenie, niż poprzednicy serii. Nowszy, szturmowy Su jednak ustępuje pod względem osiągów poprzednim Su-25, a to dlatego, że jest po prostu cięższy. Należy z nim się obchodzić bardziej ostrożnie podczas manewrów i pilnować kątów natarcia, bo tutaj do przeciągnięcia może dojść znacznie szybciej niż w klasycznych, ale też skutecznych bojowo Su-25 "Frogfoot" (maszyna jednak mocno wtedy wytraca prędkość). Pod względem przydatności plasuje się on na poziomie na pewno A-10A i możliwe, że nawet go przewyższa, niestety ustępuje wersji A-10C pod względem wyposażenia, a co dalej idzie, skuteczności na współczesnym polu walki.

Nasz darmowa bestia w DCS World.

Su-25T może jednak stanowić precyzyjną i śmiercionośną broń w walce ze słabiej, lub podobnie wyposażonym przeciwnikiem. Na pewno jednak w przypadku pilota Su-25T, a A-10C możemy powiedzieć…, że wobec tego pierwszego będzie się więcej oczekiwało, bo maszyna ani nie posiada zaawansowanych systemów nawigacji, ani żadnych MFD, na których sobie ładnie rozrysujemy traskę, ani Liteninga czy Sniper X, który pozwoli nam widzieć cel ataku podczas całego krążenia w okolicy celu, by w odpowiednim momencie go zniszczyć. Ale też, to… rosyjski samolot, zatem możemy mieć i nieco sentymentu do niego, a i może być on nam bliższy niż amerykańskie produkcje. W porównaniu jednak z klasycznym Su-25 jest już szczytem techniki i możemy bez większych przeszkód namierzyć w zasadzie każdy cel z poziomu kabiny i przeprowadzić następnie skuteczny atak uzbrojeniem kierowanym wiązką laserową, czy obrazem telewizyjnym bądź podczerwonym na niczego nie spodziewającego się kogoś, kto nas nie lubi (albo jeśli to zakładamy ;)). Zresztą, jeśli ktoś chciałby sobie przestudiować historię o Su-25, to zapraszam do tekstu Żana Kulki, pod adres TUTAJ. Na YouTube też można dodatkowo znaleźć ciekawe video materiały pochodzące z walk nad Czeczenią, czy Afganistanem, gdzie Su-25 były wykorzystywane na wielką skalę, jako nowsza odmiana "Sturmovika".

Ponieważ omawiany model został zaimportowany z Flaming Cliffs 1/2 reprezentuje ten sam poziom co w FC. To nie jest niestety poziom standardowego modelu DCS – czyli modelu z klikanym kokpitem i wszystkimi (no prawie) procedurami. To pierwsza różnica. Druga, to to, że kabina nie jest wykonana tak, by poruszać się po niej wraz z Trackiem IR we wszelkich możliwych kierunkach (6DOF). Pomimo, że dysponujemy Trackiem z Vectorem nie jesteśmy tu w stanie przesunąć się w lewo czy w prawo, spojrzeć, co jest za HUD’em albo przybliżyć się bliżej podłogi. Widok mamy stały, jak to było w FC. Jedyna opcją jest zoomowanie obrazu za pomocą Tracka IR, ale, że jako źle jak dla mnie ono działa (bo centruje nam obraz całkowicie w 3 płaszczyznach), osobiście mam to wyłączone i zoomuję obraz za pomocą jedynie klawiszy. To w FC pokutowało od początku i widzę, że do tej pory nie zaszły pozytywne zmiany w tym temacie. Jeśli ktoś bardzo chce może sobie ściągnąć moda do DCS World i 6DOF dla Su-25T, ale niech wtedy nie marudzi, że przechylając się na boki widać dziurę w kabinie ;) ("panie pilocie dziura w samolocie"!). Po prostu kabina jest wykonana dla obsługi widoków 2D, a nie 3D. Mamy zatem pewne różnice w porównaniu z poziomem modeli z DCS, czyli Ka-50 i A-10C lub P-51D. Czy to co mamy zatem może dać jakiś obraz klikalności kabiny i swobodnego widoku? W tym temacie jak widać nie. Może warto by było zrobić jakiś prosty model jakiegoś odrzutowca, samolotu szkoleniowego i pokazać wszystkie funkcje – klikany kokpit, procedury i 6DOF, by zachęcać do nabycia kolejnych modułów (droższych) już większych jednostek bojowych i bardziej zaawansowanych. Jednak wiadomo – jak ED pracuje nad jednym modelem "rzekome" parę lat, to nie ma na co liczyć. Nie ma jednak na co narzekać, fajnie, że dali Su-25T i tyle.

  

Jeśli w grze wybierzemy HDR "cieplejszy" będziemy mieli nieco mocniejsze kolory. Na drugim screenie - aż dwa spadochrony hamujące.

Od teraz zatem w światku DCS World możemy za free pofruwać na tej Żabie. Ale nie tylko, bowiem oddano w nasze łapska także Edytor ze wszystkimi obiektami, pełne uzbrojenie, misje szkoleniowe (uwaga – należy ściągnąć je osobno oraz małą łatkę – fix – by móc odtwarzać video – PS. ma to być naprawione w najbliższym patchu), misje dla jednego gracza, a także kilka skinów oraz kampanię „Gruzińska wojna paliwowa”. Oprócz tego dostajemy prawie 70-to stronicową instrukcję o obchodzeniu się z Su-25T. To plus filmy szkoleniowe wystarczą, by poznać wiele zasad rządzących się w Su-25T. Dobrym uzupełnieniem jednak jest także ściągnięcie za darmo instrukcji dla Flaming Cliffs (PDF), gdzie dodatkowo mamy także opisy zasobników i całego uzbrojenia w grze. Może się przydać przy pierwszym zetknięciu z tą szturmową maszyną.

Nie wiem, czy coś poprawiono w modelu 3D i kabinie Su-25T vs FC2, ale wydaje mi się, że to dokładnie ten sam model. Jedynie, w nowym enginie graficznym z DCS World po prostu nieco wygląda to wszystko lepiej. Kabina nie powala na kolana, ale jest bardzo, bardzo przyzwoita, chociaż od razu proponuję zassać mod do Su-25T w postaci kabiny wydanej przez Ricardo  (link do proponowane modyfikacji TUTAJ DCS World RICARDO high res Su-25T Cockpit v1). Autor wydał ją w większej rozdzielczości, z efektami nieco bardziej zużytej. "Pit" w tym wydaniu wygląda bardzo dobrze, szkoda jedynie, że nie jest opracowana faktycznie w postaci 3D, co pozwalałoby swobodnie przemieszczać się po niej głową. W takim połączeniu możemy latać, a i wrażenia są bardziej realne.

Najlepiej zaczynać misje od rampy - czyli pozycja Ramp Start w edytorze.

Co do samego „fun’u”, czyli dobrej zabawy z Su-25T trzeba jednak stwierdzić, że po latach miło mi zasiąść ponownie w jego kokpicie. Owszem, może nico brak pełnej check listy i klikanych przycisków, do których przyzwyczaił już nas Ka-50 czy A-10C. Flaming Cliffs, czy też LOMAC nie stawiał na to jako na rzecz niezbędną. Bardziej się za to skupiał na zarządzaniu uzbrojeniem i przeprowadzaniu samych ataków podczas różnorakich misji, a także locie wg ustaleń przyrządów po waypointach. Tutaj też tak mamy. Maszynę odpalamy sobie poprzez najpierw włączenie elektryki, ustawieniu świateł zewnętrznych, świateł kołowania, potem uruchomieniu jednego silnika trzymając Su-25 na hamulcu, potem drugiego, potem ustawieniu sobie klap, możemy zmienić kolor HUD’a, zwalniamy hamulec i wio. Kołujemy ze stojanki na pas, po drodze rozmawiając z wieżą. O czymś zapomniałem…? Hmmm, może tylko o zamknięciu osłony kabiny Ctrl+C i to wszystko. Hardcore’u to zatem żadnego nie znajdziemy. Flight Model jednak już trzyma świetny poziom, samolot zachowuje się wydaje się szalenie prawidłowo, nawet nierównomierne wyrzucanie prezentów w stronę ziemi, będzie powodowało, że tam gdzie jeszcze uzbrojenie mamy będzie większy opór powietrza i taż musimy albo kontrować jakimś kontrolerem, albo trymować, albo za chwilę spuścić to co się tam jeszcze ostało. Inaczej maszynę będzie lekko ciążyło na dane skrzydło. Również starty i lądowania są fajnie oddane, a sam wiatr czuć nieźle (w zależności od jego siły i kierunku). Z drugiej strony po kilku próbach już nam wszystko ładnie tutaj będzie szło w prostej linii wraz ze wskazówkami ILS’a. Samolot ładnie trzyma dynamikę lotu, warto także nadmienić, że na sterach są olbrzymie różnice które dotyczą wagi maszyny. Oj tak, te aspekty bardzo mi się podobają i chociaż uruchomienie odbywa się bez długiej check listy i można to wszystko wymienić na palach jednej raptem dłoni, to jeśli chodzi o model lotu to nie mam tutaj żadnych życzeń. Jest naprawdę ok., gratsy dla ED.

  

Czasem, jak to na wojnie i tutaj będziemy musieli ratować się katapultowaniem i skokiem na spadochronie.

No ale ile można latać po Marszrucie, Wazwracie, czy Pasadkie? Czas postrzelać. Tutaj Su-25T pokazuje swoje najistotniejsze cechy i zalety maszyny bliskiego pola walki (CAS). Pomimo, że właściwie samolot jest mały, pod jego długie skrzydła można podwiesić naprawdę wiele niespodzianek. Zresztą, podobną koncepcję przecież przyjmuje A-10. Amerykanie zresztą twierdzą, że Rosjanie zerżnęli ich drugi prototyp samolotu, który startował do konkursu właśnie o amerykański kontrakt na samolot CAS pod koniec lat 60-tych, w którym to właśnie wygrał A-10. Tyle tylko, że amerykańcy sobie zostawili A-10’tkę, a Rosjanie ściągnęli dane drugiego samolotu startującego w tym konkursie, czyli Northrop YA-9A (a może rozżalony Northrop po prostu sprzedał plany hi hi ;-) ale to już moja nadinterpretacja). Co by jednak nie było maszyna powstała w takiej konfiguracji, a nie innej. Pod skrzydłami możemy podwiesić tutaj poza dodatkowymi zbiornikami z paliwem – pociski kierowane powietrze – powietrze starszej i nowszej generacji, rakiety kierowane wiązką laserową i telewizyjną powietrze – ziemia, bomby kierowane wiązka telewizyjną, bomby niekierowane konwencjonalne i w różnych odmianach jeśli chodzi o siłę rażenia i ładunek, rakiety niekierowane różnych kalibrów, w tym rakiety wielkokalibrowe sterowane w TV/L. Jeśli ktoś planuje za to oranie brzuchem po ziemi i straszenie krów, owiec i chomików, to samolot jest w stanie przenieść aż 4 zasobniki z działkami 23 mm, razem da to aż 8 luf plujących takim ogniem SPPU-22-1. Możemy sterować tutaj kątem nachylenia ostrzału ręcznie lub automatycznie (wtedy wystarczy nasz przelot w trybie CCRP). Sam Su-25T jest wyposażony w dwulufowe działko o kalibrze 30 mm, które może poważnie uszkodzić lub zniszczyć opancerzone pojazdy i czołgi (te lepiej atakować wtedy od tyłu). Do tego może podwiesić zakłucacze stacji radiolokacyjnych w zasobnikach (ECM, eh, jak ja lubię to określenie „Music On”), zasobnik Fantasmagoria, który służy do dokładnego namierzania stacji radiolokacyjnych, który w połączeniu z pociskami przeciwradiolokacyjnymi może umożliwić nam przeprowadzenie bardzo skutecznie misji SEAD. Ostatnim urządzeniem do podwieszenia może być zasobnik Mercury, który posiada kamerę termowizyjną, co pozwoli nam przeprowadzić akcję pod osłoną nocy. Tutaj od razu może warto dodać, że niestety przy modelu nie wykonano NVG, a już być powinno. Opcji zatem z noktowizorem nie uruchomimy (jak w A-10C), a przecież te urządzenia swobodnie już były wykorzystywane i lata temu, w tym przy właśnie tego typu misjach nocnych na Su-25T. Wszystko to jednak powoduje, że Su-25T stanowi całkiem niezłą platformę do przenoszenia uzbrojenia i ataku, zwłaszcza w misjach bliskiego wsparcia - bo do tego też jest przecież głównie przeznaczony.

  

Nocna misja i widok celu ataku osiągnięty za pomocą LLTV "Mercury".

W realu najnowsze wersje wywodzące się z rodziny Su-25 posiadają już MFD i Moving Maps, dzięki czemu i zarządzanie tym wszystkim jest przyjemniejsze. W tej wersji mamy przełączniki, AZS'y, mechaniczne wyświetlacze, chociaż i tak chwała za to, że mamy system namierzania i odbioru IТ-23М od Szkwału ("Shkval") . Podczas misji zarówno dziennych jaki i przy gorszej widoczności dzięki niemu będziemy mogli namierzać wrogie jednostki już z oddali, by celnie posłać śmiercionośny ładunek czy to jako bomba, rakieta, pocisk, czy cokolwiek innego co nadaje się do sterowania i jest kompatybilne z całym urządzeniem. Zarówno w trybie CCIP jak i CCRP. Jedynym minusem całego urządzenia jest to, że obserwuje nam obraz jedynie do przodu z małym zakresem na boki (urządzenie optyczne znajduje się w dziobie samolotu). Oznacza to, że przy manewrach stracimy nasz cel z widoku i jedynie albo pozostanie obserwacja skuteczności ataku (jeśli to uzbrojenie Fire and Forget) z kabiny, albo powtórne naprowadzenie się, namierzenie i zalockowanie znacznika celu na naszym HUD'zie. Ważne zatem by dysponować najlepiej jakimś HOTAS podłączonym do naszego PC, by mieć wszystko pod ręką, bowiem pomimo ułatwieniom przy uruchamianiu maszyny, potem jest już co robić i na wiele rzeczy do wykonania może nie starczyć nam już czasu. To też stanowi bardzo mocny atut Su-25T w DCS World. Chociaż, żadnej "Ameryki" tutaj się nie odkryło. Było to przecież już wszystko we Flaming Cliffs i nawet po cześci opisano w naszym serwisie. Owszem jest parę drobnych zmian w działaniu uzbrojenia, wyświetlaczach, ale właściwie to wszystko wniósł ostatni patch do FC1, a także pewne zmiany gdzieniegdzie zaszły w FC2. Zmiany na lepsze - bardziej realne zachowania (jak np. działanie zoomowania ekranu TV IТ-23М , czy odpalanie i tor lotu pocisków Wicher). Całe zarządzanie uzbrojeniem i techniki ataku dość przyzwoicie zostały przedstawione w filmikach zamieszczonych w zakładce z treningami. Pomogą one nam się wdrożyć w techniki ataku na Su-25T by później trafiać i bezpiecznie i bezbłędnie. Tutaj zgadza się - mamy filmiki, nie interaktywne misje pokroju A-10C, ale dobre i to. Zresztą na Youtube, TUTAJ, można także podejrzeć wszystkie filmiki szkoleniowe z FC, które przydadzą się i przy naszym zetknięciu z Żabą, jeśli nie zaliczyliśmy wcześniej przygody z Flaming Cliffs, czy Flaming Cliffs 2.

  

  

Zmodowana, w dokładniejszym wydaniu kabina Su-25T.

Z minusów tytułu DCS World na pewno są to dźwięki. U mnie Su-25T na widokach zewnętrznych brzmiał tak jakby miał notoryczny pompaż, czy inny problem z silnikiem. Dopiero instalacja Sound Modu (TUTAJ plus patch TUTAJ) zzzspace REAL SOUND v1.0 for DCS World rozwiązała problem. Faktycznie z tym modem to już zupełnie inne latanie i brawa dla autora, tym bardziej, że także ingeruje w niektóre pliki A-10C, czy też Ka-50. W DCS World z dźwięków jeszcze na minus jest to, że z defaultu nie ma tutaj speechów (rozmów) w języku rosyjskim. No jak to? Latam na Suchoju, a tutaj jakaś Betty gada tak samo jak w Warthogu A-10C? O nie!!! Na pomoc zatem przychodzi inny moder i plik TUTAJ, który wniósł nam komendy wydawane po rosyjsku. Już lepiej, już tak jak było w FC i jak być powinno, uff, można usiąść z powrotem. Niestety jednak jest to wyklejanka i zabawa w pewne modowanie tytułu. Nowy patch może coś tutaj znów nadpisać, więc warto pamiętać o tych linkach jeśli coś by nie działało po uaktualnieniu. Jak widać, jednak w doklejanie różnych plików musimy jednak się tutaj pobawić, by wszystko to działało jak trzeba.

Kolejne lądowanie, traning czyni mistrza.

Jeśli chodzi o grafikę i działanie tego wszystkiego to jest jak było przy samym module A-10C, na jednym z ostatnich patchy. Mamy do wyboru trzy poziomy dotyczące efektów HDR: zimny, normalny i ciepły. Różnice są faktycznie w obrazie dość znacznie. O ile "zimny" daje faktycznie kolory najbardziej wyblakłe i dorzuca lekką poświatę, kolejny skrajny jest pod nazwą "ciepły". Mamy tutaj bardziej wyostrzone kolory i też może się podobać, chociaż ja preferuję jak na razie ten pierwszy. "Normal" gdzieś po środku, ale bardziej w stronę "ciepłego" HDR. Z nowości pojawiła się opcja Disable Aero Interface, faktycznie z Windowsowym Aero może być problem u posiadaczy Win 7 lub Visty. Nie działały odpowiednio kliknięcia, jak i z pod grafiki już w trybie 3D potrafiły nam wyskoczyć elementy naszego pulpitu. Jeśli ktoś ma takie objawy warto włączyć, bądź wyłączyć tę opcję i potestować. U mnie działa np. nie zaznaczanie tej opcji, a tak to miałem wszystkie wspomniane symptomy. Coś tutaj się gryzie graficznie. Z nowych suwaków mamy także Preload Radius, ale jakoś nie widzę wielkiej różnicy czy jest on na maksa, czy na min w FPS'ach. Są jeszcze pewne bugi na cieniach, także czasem przelatując nisko nad ziemią może pojawić jakiś dziwny artefakt (ED ma chyba bardzo słabe kontakty i wpływ u AMD).

Ustawienia graficzne w DCS World.

Z modów (przy ustawieniach jak powyżej na screenie) jeszcze osobiście używam modyfikację dotyczącą ładowania się tekstur gleby, link do tematu na Forum ED TUTAJ (zapobiega rozmywaniu się dalszych tekstur ziemi). Mam także wrażenie, że nieco zoptymalizowano tytuł pod systemy 64 bitowe i wygląda na to, że cały DCS World już ze wszystkimi modułami działa na tym jak należy jako 64. No może z tym "należy" to jak zawsze nie do końca. Cała seria zawsze była mocno zasobożerna na nasze procesory i tak jest dalej. Karta graficzna kartą, ale jednak mocny procesor to jest zasób, na który ED zawsze stawiało (albo bardziej ich engine). O ile jeśli jeszcze jesteśmy sami w powietrzu i sobie trenujemy coś tam wszystko gra, o tyle już w misjach, gdzie mamy wiele pojazdów, maszyn, ostrzeliwania się, kanonady z dział, wybuchów - już jest gorzej, zwłaszcza jeśli lawirujemy pomiędzy tym wszystkim nad ziemią i do tego miastem. Dramatu jakiegoś szalonego nie ma. Nad ziemią w takich przypadkach miałem po 25-35 klatek (wraz z włączonym wyświetlaczem TV w kabinie), więc latać się w zupełności da, ale już lekko nasz sim cierpi tutaj na płynność działania (raczej jednak przy mocniejszym sprzęcie PC). Ogólnie jednak przy blokadzie na 50 klatkach (stosuję mod ograniczający liczbę wyświetlanych klatek na poziomie 50 by zlikwidować nieco "stuttering" występujący przy niskim locie: MaxFPS = 50; w ścieżce DCS World\Config\Graphics.cfg) mam poziomy te wyższe, bliższe cyfrze 50. Jedynie przy lotniskach (np. na płycie przy starcie, Sochi-Adler) FPS'y potrafią tak spaść do 25-38. Dalej jednak płynność w DCS World jest nieco piętą achillesową tytułu, jak i całej serii i albo wyposażamy się w mocny sprzęt, albo będziemy musieli zejść z opcji graficznych w tytule i nieco ogołocić ziemię z budynków, drzew, ruchu A.I i tak dalej. Jeszcze jedna uwaga co do samej grafiki, ale to ciągnie się już od lat - ogólnie mesh, czyli siatka terenu w tytule, która wciąż woła o pomstę do nieba. Czy ktokolwiek z Eagle Dynamics widział jak np. w takim FSX wygląda po prostu góra, wzniesienie czy pagórek? W DCS World mamy wciąż szczyty w postaci trójkątnych pików. O ile jeszcze z daleka wygląda to w miarę to już jak przelatujemy przy samej górze, można by do stoków przykładać linijkę i rysować idealne proste linie toczące się w dół. ED, halo? Czy kiedyś to się zmieni? No tak, ale co my mówimy, skoro od wielu lat mamy wciąż ten sam teren działań (chociaż obecny jest oczywiście większy niż poprzedni w serii LOMAC - jedynie Krym). W sumie z samymi mapami to jest tutaj poważny problem. Proszę bowiem zauważyć, że co to miało nie być - w sensie modów. Niby już nawet miał być teren Afganistanu i dalej nic. Dlatego też, jak coś słyszę, że będzie wydane dodatkowo to zakładam od razu dużą dozę nieufności jeśli chodzi o pomysły ze strony twórców, czy też deweloperów do DCS'a. Wierzę jeszcze na tę chwilę jedynie w Mig'a-21 bis od Beczla, czeskiego fana serii i utalentowanego modelarza. Reszta - pożyjemy zobaczymy, ale wcale bym się nie zdziwił, jeśli za 2 lata będzie dalej niby w opracowywaniu to co jest obecnie, a autorzy będą nas karmili kolejnymi screenami WiP by wzbudzić ruch w swojej części forum, a ED będzie wciąż "wydawało" SDK do map - ale obym się mylił. Nikomu tutaj nie życzę źle, chyba bym strzelił sobie przecież sam w kolano.

Już na płycie lotniska o zachodzie w kabinie "Żabci". Oświetlenie kabiny działa tylko niestety w jednej opcji - jako całość (samych wskaźników osobno nie podświetlimy).

Zabawy w DCS World tylko z Su-25T może być sporo. Od treningów, po loty nawigacyjne, niszczenie celów - wszystko za pomocą Edytora misji, który jest i prosty i intuicyjny. Skrypty AI działają ok, a komunikacja z naszym Wingmanem pozwoli nam dobrze zarządzać całym lotem (zresztą komunikacja ogólnie w DCS jest dużym plusem tego tytułu). Misje dla jednego gracza to właściwie powtórka tych z treningów na video, dodatkowo mamy dwie czy trzy osobne (dwie z nich są zabugowane - bunkry są niezniszczalne jak na obecną wersję DCS World 1.2.0.3205). Można też poszukać sobie w sieci innych misji jeśli ktoś chce mieć jakieś gotowce. Nieco inaczej wygląda za to kampania dla Su-25T. Mamy tutaj "starą" Georgian Oil War, czyli konflikt, który powstał o złoża mieszczące się na terenach Gruzji i Azerbejdżanu. Po jednej stronie mamy Rosję, po drugiej, wojska NATO, czy Gruzinów. Sama kampania nie należy do prostych. Owszem jakieś wsparcie posiadamy, ale ogólnie musimy latać bardzo ostrożnie i jak coś wysyłać naszego Wingmana na rozwalanie obrony przeciwpowietrznej by sami potem wkroczyć do akcji i zniszczyć podstawowy cel. Sporo tutaj SAM, czy Igieł, Szyłek, i strzeleckich stanowisk obrony przeciwlotniczej. Wszystko to z miłą chęcią pośle nas w objęcia Idylii.

  

  

Nie raz przyjdzie nam w kampanii wracać mocno ostrzelaną maszyną.

Trzeba zatem dobrze rozplanować atak i w pierwszej kolejności zniszczyć to co nam może zagrażać. Czołgi, czy wozy pancerne mogą nas jedynie już ostrzelać, chociaż i to "kuku" też może być śmiertelne.  Nasz Su-25T będzie się ładnie rozkładał pokazując wnętrzności i model zniszczeń, który wykonało ED kilka lat temu, a który dalej prezentuje bardzo przyzwoity poziom (in plus). Do tego zniszczenia jakie uzyskujemy mogą w różnoraki sposób wpłynąć na nasz lot. Dla pocieszenia dodam, że nasz szturmowiec jest w stanie dość sporo znieść, nawet z bezpośrednim trafieniem w dyszę silnika jesteśmy w stanie kontynuować lot, o ile go wyłączymy i zgasimy pożar i oczywiście o ile drugi silnik jest całkowicie sprawny. Z misji nie raz wracałem na jednym silniku z mocno wytrymowanym samolotem by trzymał poziom, do tego bez hydrauliki i lądując na brzuchu (pamiętajmy tylko by przy tak znacznych uszkodzeniach zrzucić całe zawieszenie, a nawet spuścić paliwo w locie jeśli to nie wystarcza). Nie mamy tutaj jednak JTAC, więc nie ma co liczyć na dokładne naprowadzenie. Czasem nasz cel, a właściwie okolice, są zaznaczane jakimś markerem np. racą dymną, czy to zieloną, czy żółtą. Musimy albo powstrzymać nacierającego wroga, albo go zepchnąć dalej.

Pułapki ratujące życie, przydałoby się ich nieco więcej.

W DCS World jednak to ładnie gra wszystko, bowiem nasze działania przyjmą wymierny skutek w postaci obrony naszych, lub umożliwienie im ataku, tak, tym na dole. O ile jeszcze w kampanii np. z A-10C mieliśmy łatwiej - bo na MFD w trybie TV mogliśmy rozróżnić, czy to Abrams, czy T-72, to tutaj obie strony używają tego samego sprzętu. Patrzenie zatem na monitor IТ-23М zatem nie zawsze pomaga i musimy dość dobrze zapoznać się z mapą przed kolejną misją i stanowiskami naszych wojaków, by nie posłać kogoś niepotrzebnie do piachu (czy nasi są za rzeczką czy przed ;->). Sprawa może lepiej wyglądać, jeśli ktoś lata z ikonkami, wówczas ma czerwonych albo niebieskich, ale jaka to frajda, gdzie wszystko widać z oddali wielu kilometrów jak na błoni? Su-25T sprawdza się w takich atakach, ale też musimy mieć czyste pole. Do tego część uzbrojenia wymaga utrzymywania wiązki laserowej na celu i aż do momentu trafienia nie możemy wykonywać żadnych ruchów. Nie ma tutaj zbyt wielu pocisków typu "wystrzel i zapomnij". Mamy zatem i słabe elementy pochodzące z reala tej maszyny, no ale za to "gniotsja nie łamiotsja" jeśli nas ostrzelają. Dobrze oczywiście także śledzić wskazania na panelu ostrzegawczym Bieriozy (SPO-15 "Beryoza") i reagować właściwie na dane zdarzenia (właściwie to konieczność w kampanii). Przy niskich lotach jesteśmy jednak też narażeni na trafienia z Igły, więc czasem warto mieć włączony podczas ataku stały program wyrzucania pułapek, oraz o ile mamy powieszony zasobnik zagłuszenia MPS-410 “Omul”, włączyć ECM. Nie wykluczy, ale może nam to zminimalizować obrażenia. Przeważnie pogoda jednak w kampanii nie umożliwia wysokich lotów i w gęste warstwy chmur już wlecimy na wysokości 1800m. Kolejny zatem czynnik niekorzystny. Su-25T niestety w manewrach jest dość ciężką maszyną, zatem należy zapomnieć o ostrej manewrowości względem szybkich pocisków. Bardziej sprawdzi nam się tutaj działanie za osłonami terenu oraz wyrzucanie pułapek termicznych i pasków i wczesne zniszczenie obrony przeciwlotniczej. Można by się przyczepić nieco do samej kampanii pod względem właśnie stuffu, czyli biorących w tej wojnie udziału maszyn.

W kampanii mamy także możliwość strącania innych wrogich samolotów szturmowych za pomocą R-60, R-73, czy też GSh-301 30-mm. Su-25T nie jest jednak w tym najlepszy.

Samolotów jest dość mało, a przydałoby się zlecić np. przeprowadzenie SEAD komuś innemu, z lepszym uzbrojeniem. Skoro mamy aż tak duże natarcia (w jednej misji potrafi brać udział nawet i po 50-70 pojazdów) to lotnictwo powinno odgrywać kluczową rolę. Fajnie np. to było zrobione przy kampanii w module z A-10C, gdzie najpierw wysyłane były samoloty czyszczące teren z obrony przeciwpowietrznej, np. F-16 i F-15E i F-15C jako ochrona przed atakami z powietrza. Następnie wkraczaliśmy my ze swoją misją Close Air Support niszcząc wyznaczone cele (my zlecaliśmy zadania komunikując się z pozostałymi). Tutaj jesteśmy nieco zdani na siebie, czasem latały jeszcze inne Sunie. Zresztą przykład tej kampanii dotyczy już konfliktu mocno zaawansowanego technicznie, a realia aż takie trudne wcale być nie muszą, chociaż owszem, zależy od tego z kim się walczy. ED mogło jedynie pójść w tę stronę by stopniowo podwyższać poziom trudności w kampanii i zacząć jakoś ciekawiej fabułę, a nie od razu z grubej rury wsadzać nas w tytanową kabinę uruchomionej maszyny na płycie wzlotów, by zaraz usłyszeć od Wingmena, że już odpalono w naszą stronę jakiegoś SAM'a, a my jeszcze nie zmieniliśmy nawet trybu z Marszruty na Ziemlia ;). Do tego oczywiście nie mamy misji dynamicznych, a jedynie statyczne. Za to mam wrażenie, że dynamicznie się one zmieniają - ich kolejność w kampanii. Tylko to trochę dziwne, bo np. atakowaliśmy cele daleko, a potem znów wróg jest "u naszych bram", a potem znów widzimy, że linia frontu przesunęła się dalej. Ale co tam. Pilot szturmowca nie może mieć łatwo i ma wykonywać tylko rozkazy ;).

  

Ekran wyboru kampanii, jak widać, mamy zakładki w zależności od posiadanych modułów w DCS, oraz jeden z kolejnych "trudnych powrotów" po jednej z misji.

DCS World wnosi także jedną ważną i nieźle się sprawdzającą cechę. Po wylądowaniu i zatrzymaniu silników możemy z poziomu gry, a nie edytora dozbroić naszą maszynę, dotankować, czy nawet naprawić (przy różnych modułach DCS mogą być drobne różnice w tym co musimy wyłączyć). Odbywa się to za pomocą nowego ekranu. Po wykonaniu zlecenia obsługa naziemna poinformuje nas o tym specjalnym komunikatem. W ten sposób praktycznie w misjach możemy latać tak długo, aż nam się odechce, ponieważ będzie już nas łamać w kościach dolnych od siedzenia przed monitorem, albo do czasu jak jakiś SAM odetnie nam drogę powrotu. Przymiarki już były wcześniej (np. w A-10C jako stand alone), jednak wywoływanie ekranu i swoboda zleceń sprawdza się intuicyjnie. Zmiana bardzo pozytywna.

Nowy, wywoływany ekran pozwala zarządzać podwieszeniami, pozwala także zatankować naszą maszynę, uzupełnić pułapki czy amunicję. Wszystko to z poziomu kabiny i lotniska.

Podsumowując ostatnie działania Eagle Dynamics na pewno można pochwalić firmę, za zmierzanie do konsolidacji wszystkiego, wszystkich swoich tytułów w jeden. Tak, by był to świat ogólny, łączący się np. w multiplayerze. Pomysł na pewno dobry i szkoda, że wyszedł on dopiero teraz, skoro i tak, każdy obecny temat to właściwie ten sam region, a jedynie maszyna się zmienia. Można by jedynie narzekać, na to, że ED po 2, albo trzy razy chce zarabiać na tym samym, za bardzo nie dając nic szczególnie nowego w zamian. Grafika ważna, ale różnice nie są aż tak olbrzymie, a patchowanie tytułów powinno raczej odbywać się za darmo (nawet tak duże jak BS1 -> BS2). Do tego właściwie do dziś, od czasu wydania modułu z A-10C nie ma żadnej nowości. Nawet nie mówię o wydaniu, ale nawet nie ma przecież zapowiedzi, nad czym ED teraz miałoby siedzieć. F-15C z Flaming Cliffs 3 to owszem, parę zmian w modelu 3D oraz lepsiejsza kabina z "eye candy", ale to nie poziom DCS z klikanymi kokpitami i wykonaniem wszystkich systemów. ED niby siedziało, nad tą kabiną prawie rok (tak mówi), no tak, ale chyba co dwa tygodnie po 4 h. Bez przesady Panowie. Brak trochę wizji co dalej, a coś kukułki kukają, że możemy spodziewać się i w samym DCS prostszych modeli, pokroju tych z Flaming Cliffs (jakiś DCS budget line, DCS: Fighters).

Z F-15C jako maszyna flyable zetkniemy się ponownie we Flaming Cliffs 3. Nie jest to jednak wersja szturmowa "Eagle", a jedynie myśliwiec przewagi powietrznej, to też będziemy mieli nieco mniej roboty będąc jego pilotem.

Ten faktycznie brak zapowiedzi niczego nowego nie wróży za wiele dobrego. Nie ma też nowych map, firma w tym temacie nabrała wody w usta, a za to mamy telewizyjny „Powrót do przeszłości” tym razem na blue-ray. Zresztą wydanie FC3 zapewne spowoduje, że siły skupią się dalej na nim, bo jak zawsze - pojawią się jakieś bugi, coś do poprawy i community będzie czekała na patacha. Co mają zatem zrobić osoby, które już zakupiły np. P-51D z wygodnym dla producenta hasełkiem beta i łudziły się tym, że dostaną wkrótce jakiegoś FW-190 jako cel i kampanie dla jednego gracza z B-17G? Nie wiem co na to odpowiedzieć. Na pewno beta, płatna beta, mniej później motywuje do zakończenia produktu jego twórców. No skoro już się sprzedał, to i tak resztę robimy za free, może jak wydamy to zyski podskoczą o te 20%, ale lepiej wziąć się za nowy tytuł i wydać nowa betę i znów zarobić 80% tego. Na pewno ED powinno zakończyć wszystkie swoje projekty maksymalnie do końca tego roku, łącznie z tytułem Combined Arms, P-51D i mapą Nevady, powiedzieć za co się teraz biorą i sprecyzować działania niezależnych deweloperów by trzymać się jednego tematu i standardu klikanego DCS. Skrócić przerwy między tytułami na nowych maszynach, no i wydać obiecany SDK dla osób, które chcą robić kolejne mapki, nawet za kasę. Idea jest dobra, jedyne tylko, że jakoś tak idzie to wszystko jak z naszymi autostradami – końca nie widać.

DCS World jednak ma też w obecnym wydaniu bardzo wiele zalet i jest produktem, gdzie odnajdą się osoby, dla których to pierwszy symulator lotu, a także znajdą tutaj punkty zaczepienia ci, dla których musi już być dość realnie w wirtualnym świecie, by zabrać się za jakiś tytuł. Eagle Dynamics na przestrzeni tylu lat zrobiło naprawdę fajny tytuł, ugruntowało swoją pozycje na rynku, zdobyło fanów i reputację. Ma potencjał i doświadczenie. Ważne by jednak swoimi kolejnymi działaniami nie popsuło tego. Na szczęście ich stare produkty się "skończyły", no chyba, że teraz miałby wyjść A-10C II, Black Shark 3 itp., ale to już raczej mało prawdopodobne – bo właśnie resztę chciano podciągnąć pod te nowsze standardy. Ew. może za jakiś czas wpadną na pomysł nowego silnika gry i tym samym trzeba będzie znów łatać sobie nową podstawkę o stare tytuły. Nie jest wszak powiedziane, że ED za jakiś czas, znów nie wróci do takiego pomysłu, ponieważ stwierdzi, że jednak przy obecnym silniku graficznym nie jesteśmy w stanie np. dodawać nowych map (a skarżą się, że to bardzo uciążliwy proces, dlatego nic nie ma innego).

  

DCS World jest produktem z serii „must have”, a jeśli się nie podoba tematyka to chociaż „must see it”, podobnie jak RoF, czy seria IL-2. Klasyka gatunku. Jeśli ktoś lubi współczesne suszary, na pewno szybko się odnajdzie w świecie stworzonym przez ED i będzie miał tu wiele do zrobienia, a także sporo edukacji. Polecam na pewno, a tych, którym ten produkt się spodobał zachęcam do zakupu kolejnych modułów. Cała seria jednak jest przeznaczona także dla osób cierpliwych – chociaż wiek dziecięcy ma już za sobą. Oby do przodu Eagle Dynamics! Trzymamy mocno kciuki!

Pozdrawiam, 24.09.12 YoYo

obrazek

Click! Polityka oceny w serwisie YoYosims

Film jednego z fanów serii (ANRipper):

Oficjalna strona DCS i Eagle Dynamics:

http://www.digitalcombatsimulator.com/

Dodatkowe tematy na pulpit (zapisz jako):

W wersji 1920x1080: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ.


Komputer testowy:

  • procesor- Intel Core i7 930 (Socket 1366) 3.94 Ghz (OC)

  • grafika- Asus Radeon HD 7970 3Gb DDR5

  • płyta główna- Gigabyte GA-EX58-UD3R (chipset Intel X58)

  • pamięć- 4x2GB=8Gb (2x Dual Channel PC3-10666, DDR3 1333Mhz) Patriot Viper II Sector5

  • dźwięk- Creative Sound Blaster X-Fi Extreme Music + głośniki Logitech 5.1 model X-530

  • dyski- Patriot Inferno SSD 60Gb, OCZ Vertex II SSD 180Gb, Kingston HyperX 120Gb SSD, Western Digital Caviar GreenPower, 640GB, SATA/300 HDD, 64MB oraz Seagate Barracuda 7200.9 Ultra ATA, 250 Gb HDD

  • system- Windows 7 PL 64Bit Home Premium Edition

  • TrackIR 5 (6DOF)

  • joystick: Thrustmaster Warthog, Logitech Force Feedback 3D Pro

  • wolant: Pro Flight Yoke System Saitek

  • pozostałe kontrolery: Saitek X45+Throtlle Quadrant CH Products, Saitek Pro Flight Combat Rudder Pedals,

  • moduły panelowe: Go Flight GF-P8, Saitek Pro Flight Radio Panel, Saitek Pro Flight Switch Panel, Saitek Pro Flight Multi Panel, X-Keys Stick, Saitek Instrumentals Panels

  • peryferia (gaming): słuchawki Logitech G930, klawiatura Logitech G15, myszka R.A.T.5

Tags: 
Software: 
pon., 24/09/2012 - 16:10 -- YoYo

aerosoft.jpg capitan_sim.jpg  pilots.jpg

   

Partnerzy serwisu