Witaj Pilocie! FSX, FS2004, Flight, Rise of Flight, Lock On, DCS, Condor, Take on Helicopters, IL-2...


Digital Combat Simulator

Flight Simulator oraz P3D

Seria IL-2

Take on Helicopters

Condor Soaring Simulator

Rise of Flight

Falcon Allied Force

Testy Sprzętu

Startujemy !

Historia

Reportaże

Wings of Prey recenzja

obrazek

WINGS OF PREY - "Recenzja w stylu Elwooda" 8-)

Odgrzewane kotlety mają tę uniwersalną przypadłość, że zawsze ładnie prezentują się z wierzchu, ale jeśli ktoś w akcie głodowej desperacji przebije się do ich wnętrza, to finał degustacji często kończy się na kolanach czule obejmując Wielkiego Białego Przyjaciela w kiblu. Przypomina to trochę mnie samego - z daleka psy jeszcze nie ujadają na mój widok, kiedy ktoś zapomni zakryć mnie szmatami, ale już z bliska niestety nie da się niczym ukryć że jestem mały, gruby i brzydki. I nie pachnę najlepiej. Tak samo jest z grą Wings of Prey, i nie da się ukryć, że chociaż możliwości dzisiejszych komputerów są dalece większe niż w czasach powstania gry „Szturmowik”, to jedyne co przychodzi mi na myśl opisując WoP, to smutny fakt: robią nas jak zwykle w balona. 
WoP to nic innego jak kolejny z niekończącej się listy wprowadzających większy realizm dodatek, podnoszący grę Il-2 Sturmovik do nowej rzeczywistości lepszego silnika graficznego. Nie da się w żaden rozsądny sposób wykazać, że to jest nowa gra i dlatego mamy za nią zapłacić jak za nowy produkt. Ktoś mający głowę na karku przerobił starego Szturmowika na wersję konsolową, dał nową nazwę Wings of Prey, poziom trudności dostosował do statystycznego "użyszkodnika" Xboxa i wystawił fakturę, za którą zapłacił każdy kto kupił ten produkt. Pomysł był dobry, więc historia zatoczyła koło i ten sam produkt po dodaniu paru „ficzerów” i podniesieniu stopnia trudności trafił niejako z powrotem na pecety. Reszty dokonała magia marketingu. I tak oto na naszym rynku, bez specjalnego rozgłosu, pojawił się produkt dedykowany przede wszystkim do bardzo konkretnej grupy odbiorców (zwanych nie wiedzieć czemu przez warszawskich krawaciarzy z koralikami na szyi „targetem”), która produkt ten i tak kupi (płacąc za niego w niektórych przypadkach już czwarty raz), dzięki czemu można będzie zaoszczędzić na kampanii reklamowej. Bo i tak wszyscy, których ten segment gier interesuje, wiedzą że to kolejne wcielenie Szturmowika.

obrazek

Popatrzmy

Już pierwszy rzut oka za szybę kokpitu mówi nam wyraźnie, że sporo czasu minęło odkąd pierwszy raz zasiedliśmy w jakimkolwiek wirtualnym samolocie serii Szturmowik. Co by nie mówić, gra jest po prostu ładna i podoba mi się. Moim zdaniem jest to obecnie najładniejsze w widoku zewnętrznym latanie ze wszystkich tytułów dostępnych na rynku w wersji wyjętej wprost z pudełka. Bez dodatkowych, dłubanych w pocie czoła i kupowanych osobno scenerii robionych przez tzw. scenę (prywatnych ludzi tworzących społeczność skupioną wokół tematu) lub niezależnych wydawców. W dodatku chodzi to wszystko w miarę sprawnie i płynnie na normalnym, współczesnym komputerze (E8500@3,8GHz /Mazak edyszyn + GF8800GTS + 4Gb DDR2 /Apacz edyszyn).

obrazek  

Teren na dole jest plastyczny, chmury są bardzo ładne, są zmienne warunki pogodowe i nawet jakaś luźna wariacja nt. spływających kropel deszczu po kabinie (choć w rzeczywistości to tak niezupełnie wygląda- ale zawsze można by powiedzieć, że nie latałem prawdziwym Spitfire, Mustangiem itp., więc nie drążę tematu). Miło że komuś się chciało to zrobić i wygląda to efektownie. Chmury mają swoją gęstość, i nie przynudzając dłużej- efekty pogodowe są. Samoloty wyglądają również ładnie, i nie ma problemu z odróżnieniem poszczególnych wersji danego modelu. Cały problem w tym, że jak już wspomniałem, to nie jest nowa gra.

obrazek

Zdecydowana większość nabywców tego produktu spędziła w wirtualnych kabinach kolejnych odsłon gry Ił-2 Szturmowik od kilkudziesięciu godzin wzwyż. I dlatego nawet Ci co (podobnie jak red. YoYo) głosowali na PiS zauważą, że kabiny w samolotach są dalej tak samo płaskimi teksturami jak były dotąd, mają te same błędy co miały, a przełączniki bez których nie udałoby się nawet uruchomić silnika w prawdziwym samolocie, są nieklikalne. Rama owiewki Bf-109 na górnej ramie po prawej i po lewej stronie ma dokładnie tę samą, symetrycznie odbitą teksturę. I tak dalej. Tyle, że to wszystko jest po prostu w lepszej rozdzielczości i ładniejsze.

obrazek

Pograjmy

Będę się streszczał, bo tak naprawdę, to nie bardzo jest o czym pisać. To jest zwykły Ił-2 Szturmowik; koncepcja ta sama, wykonanie ładniejsze. Taki bardziej zaawansowany, fabryczny mod do tej gry. Tyle, że w nowym pudełku i płatny. W skrócie: nadal możemy jednym klawiszem uruchomić motur, „odkręcić” co nieco do oporu, i już jesteśmy w powietrzu. Nie stresując się przy tym tak przyziemnymi duperelami, jak podmuchy wiatru (np. z boku), odległością tarczy śmigła od ziemi po oderwaniu kółka ogonowego, czy temperaturą oleju w silniku. Moment od śmigła nie znosi nas dramatycznie na bok wymuszając kontry orczykiem. Dalej jest podobnie; nawigacji nie ma, broń się nie zacina, motur nie kaprysi, a wszelkie bojowe uszkodzenia pojawiają się zawsze tak samo w tych samych miejscach. Oblodzenia oczywiście również nie ma, nie musimy także martwić się wyważeniem samolotu i przełączaniem zbiorników z paliwem. Nie wiem czy to kogoś zainteresuje, ale w wersji beta wszyscy przeciwnicy strzelają tylko do nas; w wersji ostatecznej AI strzela do tego kto mu się akurat nawinie. Nie zmienia to faktu, że jak zwykle w poprzednich odsłonach Szturmowika, strzelcy wrogich bombowców potrafią trafić nas w czoło z odległości w której nie jesteśmy jeszcze w stanie określić typu danego bombowca, prowadzą ogień poprzez kadłub, a żeby nie było nudno- strzelają także w pozycji plecowej na ujemnym przeciążeniu.

obrazek

Zaatakowane lekkie bombowce, zamiast wykonywać uniki, lecą niczym Combat Box pozwalając w jednym podejściu ostrzelać np. trzy maszyny po kolei, odniosłem też wrażenie, że chyba chmury nie są dla AI przeszkodą w strzelaniu do nas. Miało być dobrze, wyszło jak zwykle, a i tak trzeba będzie za to zapłacić.

obrazek

Model lotu także specjalnie nie zmienił się; montowany za pomocą gwoździ, sznurka, starych gaci Wiśniewskiej i klejony smarkiem Jak-3 spokojnie nurkuje do ponad 600 km/h i gwałtownie wyrywa z nurkowania ciągle mając skrzydła; Ił-2 nie jest podatny na ostrzał drewnianej belki ogonowej i sterów, a Ła-7 nie tylko nigdy nie łamie się za kabiną na pół przy lądowaniu, ale upokarza w każdej fazie lotu większość markowych konstrukcji z P-47D i Fw-190D włącznie na każdej dowolnej wysokości. Wrażenie robi też obciążony działkami szturmowy wariant P-40, który jest w stanie „zakręcić” Bf-109F na śmierć, a przegląd zamyka synonim latającego dziadostwa, kryzysu i sabotażu, czyli He-162, który nie gubi żadnych losowo wybranych elementów w locie.

obrazek

Model lotu nadal nie uwzględnia ruchów powietrza, a lot ślizgowy nie różni się specjalnie od modelu lotu z gry "River Raid". Streszczę sięn- w WOP nie ma smaczków. Nie ma tego, co decyduje o wyjątkowości i unikalności programu na rynku symulacji lotniczych. A rynek jest to bardzo mały, i wszyscy się na nim znają. Myślę, że za rok będziemy postrzegali WoP jako kolejne wcielenie Szturmowika, ale nic więcej. I będzie to tak jak z Bf-109G- to był dobry samolot, ale na trudnym europejskim rynku na którym go sprzedawano, konkurencja nie pozwalała na bycie tylko dobrym. I dlatego akcjonariusze firmy Messerschmitt A.G. ponieśli stratę w roku rozrachunkowym 1944/1945. Myślę, że z czasem WoP będzie traktowany jako kolejna odsłona Szturmowika i zniknie z konsumenckiej świadomości jako odrębny produkt.

obrazek

Ale żeby nie było że tylko narzekam, są i pozytywy; bombowiec trafiony z MK-108 nie rozpada się w powietrzu jakby zderzył się z towarowym z Katowic, tylko po prostu sypie się mnóstwo śmieci, ew. skrzydło, i zaczyna spadać. Ale spada jako bombowiec, a nie deszcz odłamków, jak bywało do tej pory. Plusik. Bardzo ładnie wygląda dym nad polem walki, jest prawdopodobnie najlepszym dymem jak dotąd w symulacjach lotniczych.

obrazek

Być może teraz będziemy oceniali program nie pod kątem coraz lepszej wody, gdzie już niewiele da się zmienić, ale dymu. Na zakończenie, honorowy tytuł Kupy Miesiąca otrzymują piloci AI, którzy w jakiejś misji za pomocą samolotów Ił-2 (modelu nie rozpoznałem, bo próbowałem nie udusić się ze śmiechu) dokonali w nocy czarnej jak sumienie Szefa skutecznego ataku na wrażą kolumnę pancerną.

obrazek

Jakim cudem dolecieli w szyku we właściwe miejsce, w jaki sposób celowali, wreszcie co najważniejsze w jaki sposób wrócili i odnaleźli własne lądowisko po ciemku- tego nie wiem. Ale przynajmniej jest śmiesznie, i to jedno od początku serii Ił-2 Szturmowik się nie zmieniło, więc w pełni zasłużona Kupa Miesiąca (dla osób mniej zorientowanych- Ił-2 nie był jakoś specjalnie przystosowany do latania w nocy. Nie był zresztą specjalnie przystosowany do latania ani do niczego w ogóle, jeśli spojrzeć na statystykę wyprodukowanych/zniszczonych sztuk). 
WoP ma jakieś tam tryby upraszczające rozgrywkę, ale prawdę mówiąc, widząc to co dzieje się w trybie symulacji, nawet ich nie włączałem, więc nie wiem co tam się dzieje. Pewnie samoloty startują pionowo i zakręcają „na ręcznym”. WoP jest bo jest, ale jeśli kogoś irytowały niedoróbki i ewidentne babole Szturmowika, to niestety nic się nie zmieniło- tyle że jest ładniej. Dużo ładniej.

obrazek

Rzeczywistość WoP wali nas po łbie gumową rurą z nagrzewnicy od Poldasa. Jak już wszystko wystrzelamy, albo zabraknie paliwa, albo mamy usterkę, to i tak nie ma możliwości powrotu do bazy i dozbrojenia- tylko restart misji ew. skok na spadochronie i o zgrozo "Enter" który nam daje nową, nieśmiganą brykę. Tak nie da się zbudować klimatu i dbania o swoje wirtualne życie. Pod tym względem seria Lock-On jest o lata świetlne dalej naprzód. WoP to gra służąca polataniu z kolegami i postrzelaniu do siebie, ale to nie jest symulator. Emocje w każdej misji są prawie jak na rybach, ale mapy jak były wycinkami terenu poza którym nic nie ma- tak dalej są. Nie ma możliwości spędzenia godziny w powietrzu lecąc gdzieś i martwiąc się o temperatury głowic. Nie jest tak, bo nie ma na to czasu. To strzelanka dla masówki, gdzie nie chodzi o wyrabiane godzinami umiejętności pilotażowe dzięki którym będziesz żywy wystarczająco długo, by w ogóle zobaczyć wroga; tu chodzi raczej o refleks. To wszystko.

obrazek

WoP jako całość niestety ma z prawdą historyczną i rzeczywistością tyle wspólnego, co opisy samolotów na oficjalnej stronie produktu ( http://www.airwargame.com/pl ), gdzie możemy się dowiedzieć że sowiecki Ła-5FN spuszczał należący do Szefa park maszynowy typu Fw-190 za pomocą strzału z torby po czereśniach, P-51D to był taki sobie jakiś tam samolocik nękany wieloma usterkami, a Bf-109K wcale nie lata jak suma wszystkich błędów popełnionych przy rozwijaniu na siłę nieperspektywicznej i martwej od dawna konstrukcji, składanej na zdrowym, świeżym powietrzu, w urokliwym plenerze leśnej przecinki pod gołym niebem (w opcji, do wyboru, propozycja montażu w opuszczonej sztolni, gdzie zasolenie przekracza pierdyliard procent i wszystko koroduje zanim jeszcze wyjedzie na powierzchnię).

Jeśli ktoś lubił i nadal lubi serię „Ił-2 Szturmowik”, spędził przy tym programie kilkadziesiąt/ kilkaset godzin na wirtualnym froncie, nie tnąc się i nie zapuszczając grzywki Emo z powodu jego uproszczeń, to z WoP będzie bardzo zadowolony. To jest naprawdę ładna gra. 
Ale jeśli ktoś spodziewa się przełomu w tej serii, prawdziwego symulatora, który przeniesie nas ze świata Rise of Flight: The First Great Air War do II Wojny Światowej, to musi jeszcze poczekać. Oby tylko do wydania „Battle of Britain”, mam nadzieję.

autorem tekstu jest Elwood, 18.02.10

 

obrazek

obrazek

obrazek

Powyżej, kokpit P-51D w WoP i na dole w IL-2 1946 4.09m. Trochę czasu już minęło...

Software: 
śr., 17/02/2010 - 23:00 -- Elwood

aerosoft.jpg capitan_sim.jpg  pilots.jpg

   

Partnerzy serwisu