Definicja opisująca zastosowanie wolantu w lotnictwie jest równie krótka i analogiczna do zastosowania drążka sterowego. Jest to urządzenie, które przenosi siłę pilota (ew. siłowników pozwalających przełożyć i wzmocnić siłę przyłożenia), na aktywne części płatowca – lotki i ster wysokości. Wynalezienie wolantu wiąże się z zastosowaniem koła sterowniczego w pierwszych statkach powietrznych i właściwie ciężko się kłócić, co było pierwsze, czy pierwowzór wolantu, czy drążka sterowniczego (coś jak z kurą i jajkiem ;). Fakt, tylko jest taki, że wolant (a wcześniej ster, koło, czy kierownica jak kto woli) pozwalało łatwiej rozłożyć siłę pilota, kiedy to jeszcze nie była w zastosowaniu powszechnie hydraulika do przenoszenia energii pilota na ster oraz lotki (doskonały przykład to „Spruce Goose” Howarda Hugesa czyli H-4 Hercules). Ponieważ wraz ze wzrostem masy statku powietrznego rosła i jego powierzchnia nośna, poruszanie sterami wymagało większej siły i stawało się trudniejsze. Urządzenie, które można trzymać w obu dłoniach, do tego, gdzie rękojeści były nieco oddalone od siebie pozwalało siłę tę bardziej rozłożyć i wzmocnić. Dlatego też wolant stał się ulubionym instrumentem pilotażowym w większych maszynach. Historia pokazała, że tak też się działo i praktycznie ma zastosowanie do dziś, nawet w nowoczesnych maszynach już ze wspomaganiem hydraulicznym sił sterowania i aktywnym systemem sterowania lotem, gdzie praktycznie wystarczy mały drążek sterowy (patrz: Airbus). Wolant to zatem w sumie klasyka, ale dzięki też oburęcznemu sterowaniu pozwala na dość dużą precyzję manewru. Charakterystyka jednak wolantu z czasem ukształtowała się jako urządzenia do sterowania lotem, ale w maszynach gdzie nie wykonuje się zbyt gwałtownych manewrów. Oznacza, to, że wolant to po prostu synonim, pewności i siły, a pojedynczy drążek sterowy to zręczność i lekkość, i właśnie do takich typów samolotów stosuje się dany instrument pilotażowy. Oba wynalazki są potrzebne w świecie i oba mają zastosowanie oraz cechy, których drugie urządzenie nie posiada, choć też oba służą jednemu – lataniu.
Kabina w "koniu roboczym" - czyli w DHC-2, oczywiście z wolantem
Kiedyś nikt nie myślał o wolantach na domowe symulatory lotu. Wystarczył tylko joystick, albo dobry joystick ;) i już można było latać. Potem zaczęły na rynku pojawiać się systemy typu Hotas i zaczynało być coraz bardziej ciekawie, a my wzbogacaliśmy się o kolejne gadżety, jakie nawet Bondowi się nie śniły ;) oraz oczywiście nowe doświadczenia. Kiedy Hotasy wreszcie zaczęły się nudzić przyszła pora na nowe kontrolery lotu – wolanty. Ktoś wpadł na pomysł, że dobry joystick to nie wszystko, że może by warto przenieść w domowe pielesze, coś co jeszcze bardziej kojarzy się z lotnictwem – wolant. Do tej pory produkt niezbyt popularny, zwłaszcza w naszym kraju, jednak powoli użytkownicy symulatorów, którzy mieli jakiś kontakt z wolantem na PC przekonują się do nowego kontrolera lotu. Oczywiście, należy zadać sobie wpierw pytanie, na czym latamy i jaki styl preferujemy w wirtualnym lotnictwie. Czy to są samoloty typu GA, klasyczne liniowce, współczesne samoloty pasażerskie, bombowce, czy myszkujące myśliwce, ultralajty czy wielosilnikowe awionetki itp. Część z nich bowiem to samoloty, w których nigdy nie znajdziemy wolantu. Jeśli np. latamy tylko i wyłącznie myśliwcami (np. w IL-2, BoB II) to oczywiście możemy sobie darować jakikolwiek wolant (no chyba, że bawimy się w Iłka od strony no B-20 Havoc, B-25 Mitchel itp.). Większość jednak zapewne z nas ma do czynienia z samolotami o takim i takim układzie sterowania. Jeśli lubimy symulatory maszyn wojskowych, będzie to z przewagą na zastosowanie joysticka w simie, jeśli samolotów cywilnych – bardziej można wskazać wolant ponieważ jest on tam częstszym kontrolerem. Gdybać sobie oczywiście można co lepsze, ale nie o to tutaj chodzi i jak już się wspomniano, są to dwa właściwie zupełnie różne kontrolery lotu. Zastosowanie wolantu może mieć miejsce w każdym praktycznie symulatorze (poza może Condorem, Falconem 4, Lock On, DCS i nadchodzącym Rise of Flight – ale tu do końca nie wiadomo).
Wolant Co-pilota w Twinn Otterze od Aerosoftu
Na pewno wolant dobrze może się sprawdzić w serii IŁ-2 (bombowce i ciężkie myśliwce), z czasem możliwe, że w Storm of war, X-Plane i oczywiście w każdym Flight Simulatorze. Jeśli jesteś fanem zwłaszcza tej ostatniej serii symulatorów – zastosowanie wolantu może dość mocno odmienić sposób postrzegania symulatora jak i płynących doznań podczas podniebnych podróży ... w domu na PC. Jestem tego doskonałym przykładem, ponieważ, kiedyś używałem tylko joysticków, Hotasów do latania i dość twardo broniłem się przed zastosowaniem wolantów, kiedy w sumie już długo były na rynku. Pod koniec zeszłego roku, przyszedł jednak moment „złamania” i bibliotekę kontrolerów uzupełnił właśnie wolant ze stajni Saiteka: Pro Flight Yoke System.
Hawker Siddeley oraz podejście do pasa 33 na Okęciu, oczywiście, na pierwszym miejscu urządzenie sterujące - wolant.
Na rynku obecnie królują dwie firmy jeśli chodzi o wolanty. Jest to CH, firma, która właściwie już od wielu lat produkuje wolanty i zdobyte doświadczenia pozwalają jej opracowywać nowsze modele (jak nowy wolant CH Eclipse), druga firma czyli Saitek dopiero raczkuje w tej kwestii. Można znaleźć też oferty bardziej elitarnych produktów / firm, ale cena już za cały metalowy wolant, sprowadzany, sięga czasem i 2000zł albo i więcej. Niewątpliwie CH oraz Saitek to firmy, które i podbiły rynek i stosunkowo oferują przystępne ceny dla miłośników symulatorów, którzy chcą wydać trochę więcej pieniędzy niż za joystick średniej klasy, a z drugiej strony kwalifikują się na latających na samolotach gdzie mamy właśnie wolant jako kontroler lotu.
Powyżej zestaw Saitek Yoke Pro Flight System dla PC już na biurku