Firma A2A Simulations przyzwyczaiła nas już do pewnej jakości swoich dodatków do symulatorów FSX lub P3D. W zasadzie ciężko o nich pisać, bo teoretycznie od samego początku już wiadomo jak taka recenzja może się skończyć ;). No ale nic, zmierzmy się z oceną ich najnowszego produktu (na dzień pisania tego tekstu lipiec 2016). A2A wydało w tym roku na wiosnę (2016) nowy swój dodatek i na pewno warto do niego zajrzeć jeśli lubimy cywilne latanie w FSX lub P3D, chociaż z tą „cywilnością” już tak oczywiste to nie jest w FSX/P3D od kiedy mamy TacPack’a (VRS) i możliwość korzystania także z uzbrojenia w tych symulatorach oraz niszczenia obiektów. Co prawda A2A po TacPack’a jeszcze nie sięgnęła, a szkoda, bo wielu już znaczących deweloperów ma w swoich hangarach przynajmniej jeden model wykorzystujący ten zaawansowany program do symulacji również działań zbrojnych. Poczekamy, zobaczymy. Może kiedyś doczekamy się i takiego dodatku od A2A.
Samolot North American T-6 Texan to kawał historii lotnictwa.
Firma A2A Simulations w ostatnim czasie (dla mnie niestety) poszła w nico inną drogę niż jej historia która skupiała się wokół maszyn wojskowych – bowiem przerzuciła się na modele nowoczesnych samolotów cywilnych (chociaż były już takowe jednak były to samoloty historyczne), wydając kolejno modele samolotów C172, Cherokee 180, C182 i Comanche 250 wraz z Accu Sim. Ponoć zresztą niektóre sprzedały i sprzedają się świetnie, ale z drugiej strony trochę autorzy „odlecieli” w innym kierunku i uważam, że fajniej by było, gdyby te modele jednak były przeplatane maszynami wojskowymi (albo wreszcie jakimś myśliwskim jetem, jak chociażby rozgrzebany F-104). Dla każdego jednak coś miłego i jak pisałem, na pewno u A2A był to komercyjny sukces, a do tego modele zostały przyjęte dość ciepło przez publikę, chociaż nie jeden raz na Forum A2A można trafić na lamenty ich fanów związane z tęsknotą za jakimiś warbirds’ami. Zresztą modele prezentują wysoki poziom wykonania, a dodam też, że sam posiadam C172 oraz Comanche 250 z którymi spędziłem wiele godzin na niebie w FSX’ie i na pewno nie był to czas stracony, wręcz przeciwnie.
Rasowy Teksańczyk. Oczywiście w oczekiwaniu tylko na nas.
Lamenty zostały niejako wreszcie wysłuchane i chociaż nie dostaliśmy nowego rasowego myśliwca czy bombowca, to jednak A2A Simulations zrobiło ukłon w stronę swoich wiernych fanów i jeszcze w zeszłym roku dostaliśmy wstępną zapowiedź, że teraz będzie maszyna związana z czasami II Wojny Światowej. Wybór tym razem padł na szkolno treningową ikonę amerykańskiego lotnictwa wojskowego – samolot North American T-6 „Texan”. Model miał być wyposażony od razu także w Accu-Sim (A2A już dawno odeszła od sprzedaży osobno samego modułu Accu i teraz dostajemy za jednym zamachem model wraz z tym dodatkiem, a prostsza linia modeli bez Accu nazywa się Factory Fresh). Wybór T-6 ogólnie można uznać za niezły, bo sam samolot był produkowany w tysiącach sztuk (ponad 15tyś) i latał w barwach dziesiątków krajów. Jest to samolot dość rozpoznawalny, a do dziś jest częstym gościem na pokazach lotniczych (nawet w Polsce) nie mówiąc o niezliczonej liczbie egzemplarzy samolotów, które stoją jako eksponaty muzeów na całym świecie (w tym również w muzeum lotnictwa w Polsce w Krakowie). Sam T-6 może nie zachwyca linią i jest to maszyna o bardzo klasycznym układzie konia roboczego jednak na pewno nie jest też samolotem, który razi w oczy (czy to pięknością, czy to jej brakiem). Ot taki przeciętniak, chociaż czego oczekiwać od maszyny treningowej wyposażonej w dwie kabiny? Jego walory są jednak inne, a są to: solidna konstrukcja potrafiąca wiele znieść, mocny silnik (do 600 Km), bardzo dobre właściwości pilotażowe i całkiem niezły widok w płaszczyźnie poziomej. Jego walory doceniły dziesiątki tysięcy pilotów, którzy na tej maszynie się szkolili czy to w czasach IIWŚ, czy po niej (w tym i piloci polskiego pochodzenia w Wielkiej Brytanii oraz USA jak chociażby Franciszek Gabryszewski o czym nawet pisze w swoich wspomnieniach). Samolot był wykorzystywany czynnie do 1995 roku (w RPA), a do dziś jeszcze bardzo wiele maszyn tego typu może unieść się w powietrze i pokazać swój klasyczny kształt na np. pokazach lotniczych.
Samoloty z pod tej marki miały nie tylko zastosowanie w czasach pokoju ale i wojny, chociaż główną jego misją było szkolenie i trening pilotów w USA oraz Europie.
Powstanie Texana możemy datować na rok 1935, kiedy to pierwszy samolot z tej serii (jeszcze pod inną nazwą i o nieco innej konstrukcji) uniósł się w powietrze. Maszyna (też w sumie jako zlepek paru idei oraz konstrukcji, pobierając kadłub od jednego, pożyczając skrzydła od drugiego itd.) powstała na potrzeby USAAC jako AT-6 (późniejszy USAF), ale także swoje zainteresowanie wyraziło US Navy (tutaj Texan był wyposażony w hak do lądowania na lotniskowcach, a ta seria nazywała się SNJ), RCAF (Kanada) oraz pod nazwą Harvard samolot zagościł jako samolot szkoleniowy w Wielkiej Brytanii (RAF). Oprócz celu szkolno treningowego Texany był także wykorzystywane w działaniach zbrojnych w lokalnych konfliktach (często były to mniejsze wojny domowe). Było to najczęściej związane z modyfikacjami AT-6 w krajach, które nie posiadały jako takiego z prawdziwego zdarzenia uzbrojonego lotnictwa wojskowego (Syrian Air Force, Israeli Air Force, Royal Hellenic Air Force, Portuguese Air Force itp.). W tym ostatnim przypadku Texany latały nawet z powieszanymi k-em’ami w specjalnie zbudowanych gondolach pod skrzydłami, mogły też zrzucać bomby, czy wystrzeliwać rakiety niekierowane. Po IIWŚ Texan nie tylko był wykorzystywany jako wsparcie w walkach przez kraje rozwijające się ale także i przez USA w wojnie w Korei oraz w Wietnamie. Tutaj najczęściej rolę T-6 pełniły jako maszyny FAC (czyli głownie jako bliskie wsparcie w zakresie rozpoznania i zwiadu powietrznego). Jak widać T-6 Texan/Harward nie tylko pełniły rolę maszyny szkolnej, ale i czynnie biorącej udział w różnych konfliktach. Z czynnej służby maszyny tego typu wyszły dopiero w latach 60-tych ubiegłego wieku w USA. Co prawda A2A Simulations nie oddało w nasze łapy modelu uzbrojonego, jednak dzięki różnym malowaniom można i także z nim przenieść się w czasy lokalnych wojen i konfliktów i polatać na T-6 od A2A nad danym obszarem symulując sobie misje zwiadowcze. Historia dyspozycyjnego T-6 jest długą opowieścią i by sobie przybliżyć temat najlepiej sięgnąć po obszerną literaturę oraz powertować Internet. Skupmy się obecnie na samym modelu oraz fakcie co A2A Simulations nam tutaj zaoferowało.
Pod względem wykonania jest tutaj na czym "zawiesić" oko.
Jak w przypadku innych pakietów A2A Simulations oferuje nam przed zakupem kilka wersji instalacyjnych swojego modelu. Jest to oczywiście wersja przeznaczona dla FSX ale także dla P3D (osobno) i tutaj jeszcze mamy dodatkowy podział na Academic, Pro itp. Niestety nie mamy jednego instalatora do tego wszystkiego i jeśli chcemy pobawić się T-6 od A2A na różnych platformach symulacyjnych należy liczyć się z nowym wydatkiem (i to niestety, przy obecnym kursie dolara, niemałym), każda bowiem wersja ma swoją cenę oraz osobną kompatybilność. W przypadku P3D za to mamy od razu model dla różnych wersji tego symulatora (jak v.2, v3 itp.). Podobnie wygląda sprzedaż i pozostałych większych dodatków od A2A w ostatnim czasie. Niestety bowiem są przecież wydawcy addonów (jak np. Just Flight), którzy od razu wydają modele pod różne wersje symulatorów bez dodatkowego obciążenia finansowego użytkownika. Tutaj jednak rynek jest faktycznie podzielony i mamy niestety (z naszego pkt. widzenia) różne podejście ze strony autorów dodatków, którzy….. wiadomo, chcą zmaksymalizować swój zysk na jednym modelu, a wszystko kosztem wielbicieli symulatorów i konkretnych maszyn ;>.
Jako jeden z pilotów może być i tutaj Heidi (znana w świecie oblatywaczka modeli od A2A Simulations), chociaż na tym screenie akurat pod nią podszył nam się "Avatar" z P3Dv3 ;). Jeśli ktoś to czyta z zespołu A2A, pomyślcie o takiej możliwości dla nowych modeli pod ten symulator (P3Dv3). Pomysł byłby bombowy!
Po zakupie i ściągnięciu pliku przechodzimy do instalacji. Sama instalka jest oczywiście bezproblemowa i nie ma co tutaj się dodatkowo rozwodzić. Każdy sobie z nią poradzi. Jedynie co, to warto sprawdzić czy mamy aktualną wersję modelu poprzez instalację najnowszego „Update Core” (nazwa całego pliku, który uaktualnia nam dodatki to Accu-Sim Update x_x_x DOWNLOAD). Warto odwiedzić Forum A2A i prześledzić ten temat TUTAJ (pierwszy post). Należy wtedy ściągnąć sam plik z updejtem, który wykrywa nam wszystkie dodatki jakie mamy zainstalowane (z Accu) od A2A i sam pociągnie wymagane uaktualnienia. A2A Simulations wprowadziło to już jakiś czas temu, jednak chwała im za to. Często mieliśmy już starsze modele i nie panowało się na tym co wyszło, ponieważ nie zaglądało się do danego działu, a tutaj mamy plik wykonawczy, który sam szuka nam co mamy od A2A na PC i to uaktualnia. Jedyny minus, że kasuje nam aircraft.cfg, więc jak mamy jakieś malowania to warto sobie zrobić backup tego pliku, by potem niektóre wpisy sobie zmodyfikować.
Texan/Harvard był jednym z bardziej barwnych maszyn w historii lotnictwa w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Przejdźmy zatem od razu do instrukcji do dodatku. A2A Simulations już dawno przyzwyczaiło nas do pokaźnych instrukcji poruszających wiele zagadnień związanych nie tylko z samym modelem. Instrukcja liczy sobie ponad 120 stron i mamy ją dostępną oczywiście w pliku pdf. Dla osób, które mają po raz pierwszy styczność z dodatkami od A2A wraz z Accu-Sim zrobi ona piorunujące wrażenie. Nie dość, że opisuje wszystko (albo prawie) to mamy jeszcze poruszonych sporo zagadnień z samego zarządzania i zachowania się silnika (także elementów ciernych), dynamiki lotu oraz zachowań typowych dla pilotów. Niestety osoby, które miały do czynienia z niejedną instrukcją od A2A mogą być lekko zawiedzeni faktem, że w manualach mamy stałe (jak zawsze) elementy pochodzące z innych instrukcji teoretycznie żywcem przekopiowane. Nie jest to jednak zarzut, ale fakt, że prawie połowę instrukcji „wirtualni piloci” z większym doświadczeniem mogą sobie darować i przejść do opisu samego modelu i tego co oferuje. W całości jednak (i jak zawsze też u A2A) instrukcję należy ocenić wysoko i jest na pewno wzorcem dla innych autorów dodatków do symulatorów FSX czy P3D. Może jedynie to czego mi zabrakło to szerszego opisu zakładki 2D Hangar w modelu już w środowisku w symulatorze. Mamy tutaj sporo opcji, które dla osób bez doświadczenia wiele nie mówią (np. po co wymiana świec i czym się one różnią, albo jaki olej na co ma wpływ, kiedy dokładnie go stosować, co nam dają inne naprawy/wymiany itp.). Te zagadnienia były poruszane i diagnozowane przy np. instrukcjach C172-C182 (chociaż też nie wszystko) ale fakt, że tego tutaj nieco zabrakło i mogłoby być dodane.
Jedną z dodatkowych opcji związanych z modelem jest Input Configurator dostępny z pod Windowsa. Możemy tutaj poustawiać sobie różne skróty do obsługi T-6, których sam FSX lub P3D nam nie oferuje. Działa to bardzo dobrze, a dodatkowo pozwoli na skorzystanie z paneli od Saiteka, które niestety nie zawsze działają z modelami od A2A. Do paneli należy wówczas użyć sterowników SPAD. Cały opis konfiguracji na przykładzie Comanche 250 opisałem TUTAJ.
Co do samego modelu otrzymujemy jeden model samolotu: T-6 ”Texan”, który jednak możemy nieco modyfikować (o tym dalej). Co do wersji – najbliżej przypomina mi on wersję T-6G, jednak tak naprawdę jest to współczesny T-6, który przeszedł już nieco modyfikacji. Model był zresztą wzorowany na aktualnie latającym Texanie. Nie jest to więc historyczny warbird w wykonaniu 1:1. np. z 1940 roku. Mamy tutaj historyczny samolot, który jednak został lekko dostosowany do czasów współczesnych, dlatego też ciężko tutaj mówić o konkretnej wersji Texana, zresztą należy zauważyć, że i A2A jej nie podaje. Mamy po prostu oznaczenie T-6 i tyle. Autorzy zastosowali jednak pewien ciekawy "myk". Ogólnie wygląd na zewnątrz jak i wewnątrz jest klasyczny. Jednak można go właśnie unowocześnić do „prawie” współczesnych standardów. Może się to odbyć z poziomu paneli 2D, np. Hangar lub Menu zarządzania awioniką i ustawieniami. W tym drugim przypadku możemy dodać do wnętrza (które jako podstawka przypomina klasycznego AT-6) prostego autopilota, a także GPS. Mamy nawet tutaj kilka opcji, a do tego jeśli posiadamy dodatkowy GPS od Flight1 lub Reality XP można go także jeszcze podmienić za pomocą specjalnych zakładek (już z pod Windows, bo to większa ingerencja w model). Ingerencja we wszystkie przełączniki i wajchy w kabinie jest spora, praktycznie wszystko jest tutaj klikalne lub przesuwalne. Możemy więc operować w całości w jednej bądź drugiej kabinie i wszystko będzie interaktywne (poza małym pokrętłem przy zegarze czasowym, ale to chyba jest od jego nastawiania właśnie, a FSX czy P3D ciągnie czas z ustawień w simie).
Przy modelu możemy także dostawić działającą jednostkę zasilania zewnętrznego. Na drugim screenie kołujący T-6.
W przypadku za to modelu zewnętrznego możemy zdjąć/domontować dwie wersje anteny RDF/ADF (dodatkowo zmodyfikowany zostanie maszt antenowy), możemy także dodać lub zdjąć kołpak na śmigło (używany w późniejszych T-6), można także dostosować osłonę kabiny z dodatkową kratownicą lub bez (na przedzie, na tyle i na szybach bocznych). Tutaj właśnie mamy opcję związaną z „wersjami” Texana. O ile wnętrze zostaje to samo, to na external mamy dość spory wpływ jeśli chodzi o odwzorowanie różnych wersji modelu. Naprawdę fajna opcja, a do tego wszystko to wykonujemy w środowisku symulatora bez zbędnego wychodzenia, zmian w jakimś set up i powrotu do modelu w symulatorze. Nieco podobne rozwiązania ciągną się już zdaje się od czasów C172 i jest to na pewno rozwiązanie godne pochwały, że wszystko to działa „w locie” (chociaż trzeba stać na ziemi i mieć wyłączony silnik, tak by móc „zajrzeć” do zakładki Hangar).
Wszystkie panele 2D związane z T-6 i Accu-Sim.
Ktoś chce uczynić swojego T-6 bardziej klasycznym warbirdem? Nie ma sprawy, zdejmuje wszystkie ulepszenia, kołpak, dodaje okratowaną owiewkę, a także wywala z kabiny GPS i autopilota i ma klasycznego Texana, z którym przyjdzie się nieco pomęczyć w locie. Ktoś chce mieć T-6 z walk na Koreą północną? Dodaje kołpak, wybiera środkową owiewkę bez dodatkowego okratowania, do tego wrzuca antenę ADF w osłonie i już jest gotowa maszyna do misji FAC. Ktoś potrzebuje współczesnego T-6? Robi zmiany w kabinie i już może cieszyć się współczesnym Texanem z GPS i autopilotem. Ta opcja jest na pewno fajnie rozwiązana przez autorów dodatku.
Naprawdę pięknie wykonany T-6, teraz podczas postoju. Pod osłoną silnika doskonale widać tutaj podwieszony zbiornik do którego spływa nam olej (do powtórnego użycia, a jak!).
Co do samego wykonania zewnętrznego i wewnętrznego w modelu to sądzę, że nie ma się nad czym zbytnio i tu rozwodzić. Model jest przygotowany świetnie do czego nas zresztą A2A już przyzwyczaił nie raz. Mamy oczywiście tekstury w wysokiej rozdzielczości w środku i na externalu modelu. Sam model oferuje kilka malowań, ale w sieci jest już ich cała masa. Dla zainteresowanych podaję link do Forum A2A, gdzie mamy specjalny temat z ukończonymi malowaniami dla Texana TUTAJ. Sama bryła modelu także jest przygotowana na wysokim poziomie. Krągłości są takie jak należy, delikatny mip mapping podkreśla podziały blach i nadaje realistyczny wygląd modelowi. Tekstury posiadają też delikatny weathering i ogólnie prezentują się bardzo dobrze nawet te symulujące nam żywe i polerowane blachy prawdziwego samolotu.
Wnętrze T-6, ja preferuję w nim latanie bez zamontowanego GPS, więc sorry, tego nie pokażę.
Jeśli chodzi o wnętrze to tutaj także mamy do czynienia z wysoką klasa wykonania modelu zarówno pod względem tekstur jak i samego odwzorowania 3D. Oczywiście jest to samolot klasyczny, więc nie szukajmy tutaj jakiś glass cockpitów, miękkich boczków, skóry i drewna na wypasie ;). Wyposażenie w awionikę pod tym względem nie jest więc jakieś bogate w T-6. Mamy podstawowe budziki pozwalające nam na prawidłowy lot. Jeśli chodzi o nawigację maszynę wyposażono jedynie w naprowadzanie na VOR/ILS. Możemy ew. sobie ustawić także plan lotu na GPS jeśli go włączymy w rozwijanym menu (autopilot może działać w trybie GPS). Z dodatkowych rzeczy w VC to zauważymy też przełącznik wytwornicy dymu (nie używałem bo jakoś akrobacje mnie na T-6 nie ciągną), który efektownie będzie układał się za naszym modelem podczas wykonywania figur akrobacyjnych.
Oczywiście otwierając owiewkę do kabiny zacznie dostawiać się wiatr, który będzie huczał i dudnił w naszych głośnikach lub słuchawkach. Niekiedy jednak tak trzeba, bo ułatwia nam to rozglądanie się, a w szczególności jest (i nawet było to obowiązkowe swego czasu w realu) ułatwienie podczas lądowania.
Sama obsługa pod względem procedury uruchamiania silnika Texana i całej awioniki jest dość prosta. Musimy pamiętać o charakterystycznym pompowaniu paliwa w T-6 (lolol nawet widziałem to na pokazach Aerofestival w Poznaniu 2016, kiedy w obok stojącym Texaniku pilot próbował odpalić silnik), do tego kilka zastrzykach paliwa do silnika. Warto także pokręcić śmigłem by równomiernie rozprowadzić olej przed lotem (jest taka opcja, coś jak w Cub od A2A) i uruchomieniem silnika (zwłaszcza jeśli nasz Texan stał już dość długo). Tutaj należy pamiętać, że sam Accu Sim symuluje nam także odstępy między lotami w realnym czasie (!), to co się dzieje w silniku w tym czasie oraz sprawdza realny czas (komputera) między ponownym znalezieniem się w kabinie tej maszyny. Oznacza to, że spotkamy się z zupełnie inną sytuacją jeśli wylądujemy samolotem, zamkniemy FSX/P3D, pójdziemy zrobić kawę i za 20 minut znów spróbujemy polecieć w zupełnie nowym scenariuszu niż w sytuacji, kiedy po lataniu pójdziemy spać u boku jakiejś piękności i do T-6 od A2A zasiądziemy następnego już dnia pod wieczór jak owa piękność da nam chwilę na prywatę ;) !
Dodatkowy manager z pod Windows pozwoli nam zarządzać rodzajami GPS, a także będziemy mogli wybrać animację związaną ze światłami do lądowania (czasem niektórzy mogą doświadczyć pewnego bug'u, że np. nie będzie można w VC klikać myszką, ja tak miałem np. kiedyś w C172, tutaj jest już ok., wówczas właśnie trzeba zmienić opcję związaną ze światłami do lądownia, stąd ten wybór).
Co ciekawe oba symulatory (P3D oraz FSX) korzystają z tego samego pliku związanego właśnie z lotem, postojem i statystykami i nawet jeśli będziemy się przesiadać pomiędzy simami dalej to będzie „to ten nasz” T-6 chociaż wybierze się np. inne malowania. Fajna sprawa, nie ma co! Texan ma dość specyficzny starter, który jest zupełnie osobno niż przełącznik poszczególnych iskrowników. Mamy go między pedałami orczyka w postaci trzeciego dużego pedała. Klikamy go na górze i lekko (czasem trzeba) pompując jeszcze przepustnicą czekamy aż olbrzymi silnik Pratt & Whitney R-1340-AN-1 Wasp zaskoczy. Sytuacja może wyglądać nieco inaczej w zależności od pory roku, temperatury na zewnątrz, temperatury silnika oraz zużycia świec, a także na jakiej wysokości uruchamiamy serce T-6. Są tutaj pewne różnice i aspekty związane z samą obsługą napędu Texana A2A wykonało bardzo interesująco. W samym locie za to dość łatwo odczuć działanie (i zapychanie) gaźnika, jeśli temperatury i pogoda będzie sprzyjała oblodzeniu. Pierwszą oznaką jest niewyjaśniony spadek obrotów. Wtedy też oczywiście musimy podgrzać gaźnik, w wyniku czego po jakimś czasie obroty wejdą nam na poprzedni poziom jak udrożni się dziureczka. Model oferuje nam zatem sporo w zakresie zabawy w realistykę. Wracając jednak do samego modelu warto też dodać, że samolot posiada także dodatkowe animacje (związane potem także z obchodzeniem się z Texanem w naszym symulatorze). Są to: zabezpieczenie rurki pitota, umieszczenie klocków pod kołami, dodanie pilotów oraz umieszczenie pojemnika pod silnikiem na spływający olej z cylindrów (co także jest ważne w przypadku dłuższego postoju, można go także umieścić na specjalnych podnośnikach na czas remontów itd.). Warto też dodać, że mamy jakby dwie opcje „przechowywania” naszego samolotu. Może być to opcja trzymania maszyny „pod chmurką” lub w hangarze (czyli inaczej – co nasz symulator ma symulować). Będzie to się objawiać właśnie w temperaturach cieczy w samolocie i ogólnym jego stanem. Przy modelu hangarowanym będzie po prostu nieco prościej. W tym wszystkim jak widać jedynie brak zmęczenia pilotów, w bo w menu nie mamy nic do zaznaczenia z imprez, popijaw w stylu Hangar Party i porannego kaca, czy popołudniowej sjesty (kiedy my nie latamy w symulatorze). No cóż, może to jeszcze kiedyś zobaczymy w dodatku Accu-Sim, a w sumie czynnik ludzki też by się przydał w ich dodatkach ;), chociaż też od jakiegoś czasu mamy informację o panującej temperaturze i wentylacji w kabinie (co ma także wpływ na np. zaparowaną owiewkę od środka), a pewne przymiarki już chyba kiedyś były w dodatku „Captain of the Ship” od A2A, który był przeznaczony dla modelu B377.
Jeszcze parę ujęć związanych z kabiną. Szczegóły deski, drugiej kabiny, poniżej dwie otwarte kabiny w T-6 równocześnie, a na ostatnim widzimy rozszczelnioną kabinę w locie (animacja jest wykonana wewnątrz jak i na zewnątrz modelu).
Jak do tej pory słynna postać o imieniu Heidi zawsze jest sobą, perfekcyjnie wymalowaną oraz uczesaną ;) (tak, tak, Heidi oczywiście powróciła i tym razem w modelu T-6 Texan), chociaż pamiętam, że w J-3 Cub mieliśmy już „gadającą” Heidi, która reagowała na figury akrobacyjne . Sumując zabawy tutaj jest całkiem sporo pomimo faktu, że to nie nowoczesna Cessna, albo jakiś jet i owszem o ile osoby znające już dodatki od A2A Simulations na wylot szoku z odwzorowaniem zachowań w T-6 nie przeżyją, to jednak jest to kolejny bardzo udany dodatek pod względem realistyki po który na pewno warto sięgnąć jeśli lubimy takie maszynki.
Powyżej Texan z włączonymi właśnie światłami do lądowania, a obok nocne oświetlenie w kabinie (po prostu rozświetla się cała kabina w Texanie, można sterować za to niezależnym oświetleniem w kabinie z przodu i z tyłu).
North American T-6 Texan jest i był maszyną przyjemną w pilotażu, chociaż nie tak stabilną jak ostatnio wydane przez A2A treningowe Cessny o opływowej konstrukcji. Podobnie jest i w symulatorze. FM jest naprawdę niezły i ciężko się do czegoś przyczepić, nawet na siłę. Przy uruchomieniu silnika i rozbiegu wszystko nam tutaj w kabinie lekko podryguje w rytm pracy dziewięciu cylindrów (dodatkowe animacje). Co ciekawe natężenie drgań wzrasta w drugiej kabinie gdzie przenoszenie drgań na konstrukcję i ramy kabiny jest bardziej widoczne. Maszyna na ziemi nie ma łatwo, ale po przyzwyczajeniu się do jej zachowania już się kołuje bezproblemowo. Ważne by nie przesadzać z prędkością. Skręcamy niezależnie hamując. Ustawiamy się wzdłuż pasa, klapy na 20%. Ostatnia próba silnika na hamulcach, puszczenie hamulców i RPM podnosimy do prawie czerwonej kreseczki! T-6 rozpędza nam się dość szybko i osiągając prędkość koło 90 kts odrywamy się od lądowiska. Drżenie ustaje i rozpoczyna się wznoszenie. Tutaj ważne by nie doprowadzić do przeciągnięcia w pierwszej fazie, czyli nie idziemy zbyt stromo. To samolot szkoleniowy ale poważnych błędów na małej wysokości nie wybacza. Jeśli dojdziemy już do prędkości przelotowej to zauważymy, że maszyna lekko podryguje na wietrze, jest na to czuła. Możemy ją wytrymować tak, że będzie szła prawie prosto, ale zostawić ją samej sobie nie możemy na pewno na dłuższy czas. Zawsze lekko nam będzie myszkować i szukać delikatnie zejścia z kursu. Na to ma także wpływ…. opróżnianie paliwa ze zbiorników. Różnica w zbiornikach nie powinna wynosić więcej niż 10 galonów, a jako, że samolot ma zbiorniki w skrzydłach, jeśli tę wartość będziemy znacznie przekraczać, to T-6 tym bardziej będzie nam zwijać się na konkretny bok (to też oznaka, że musimy już przestawić zawór paliwa na drugi bak i tak w koło). Warto więc śledzić zużycie paliwa oraz ile go mamy w zbiornikach (wskazania mamy na lewo oraz prawo na wysokości fotela pilota, są lekko ukryte przed okiem). Oczywiście na sam FM i zachowanie maszyn w locie ma także wpływ mieszanka paliwa oraz skok śmigła (ale o tym już się nie będę rozwodził, bo są to sprawy raczej oczywiste). Maszyna może w locie przepaść, ale to jest akurat bardzo łagodny element lotu jak i wyjście z korka. Nieco trudno trzyma się na wyższych pułapach i tutaj tak ogólnie lepiej już nie wchodzić na wyższy pułap niż 3000 m z moich doświadczeń (do tego to i tak trwa i trwa), chociaż wg. opisów T-6 w realu mógł wejść nawet i na 7000 metrów (piloci musieli być już zapewne w maskach tlenowych). Modelem możemy wykonywać bez problemu podstawowe figury pilotażu lotniczego, chociaż należy zwrócić uwagę, że muszą być wykonywane w sposób dynamiczny wykorzystując także kinetykę podczas lotu. Silnik T-6 chociaż mocny (600 koni), to jednak dalece ustępuje silnikom dzisiejszych maszyn (turbo lub odrzutowych) w wyniku czego dość szybko spotkamy się z wytraceniem prędkości, a dodatkowo przecież gwiazdowy typ silnik działa tutaj jak zawsze wyciągnięty hamulec aerodynamiczny. Samo lądowanie może na początku nastręczać nieco problemów. Osobiście wolę modelem T-6 lądować od razu na 3 pkt i uczepić się od razu ziemi (chociaż Scott z A2A pokazuje na video nieco inną technikę lądowania) mocno dociskając koła do gruntu. Lądując schodzimy z prędkością do około 110 kts, wyciągamy powozie (co od razu doda spory opór i będziemy wyhamowywać lot). Poniżej 100 kts wypuszczamy klapy i trzymamy prędkość podchodzenia w okolicy 80 kts. Nad pasem znajdujemy się z prędkością około 70 kts i gdzieś przy 65 robimy touchdown na trzy kółka. Lekkie korekty sterem (kiedy jeszcze działa) i bez problemu trzymamy się w osi pasa. Może sam opis wygląda dość prosto, ale można się początkowo nieco napocić z lądowaniem w T-6 bo model jest dość wymagający w tej kwestii (słowem idzie jak kamień) i może być to początkowo najtrudniejszy mement lotu w dodatku od A2A. Warto także przy lądowaniu otworzyć osłonę kabiny i nieco się wychylić by po prosto obserwować, czy się nie zjedzie z pasa.
Przy lądowaniu maszyna jest dość chimeryczna, ale idzie ją w końcu okiełznać.
O tym nie wspomniałem, ale osłona kabiny też posiada pewien bajer. Możemy bowiem ją lekko tylko odsunąć i zablokować. W ten sposób zwiększymy wentylację w kabinie, chociaż szum będzie większy niż w kabinie zamkniętej (kolejny bajerek – można założyć słuchawki i wyciszyć dźwięki). Model posiada bardzo wiele różnych i unikalnych cech i nie sposób wymienić ich wszystkich w krótkim (stosunkowo!) tekście. Za model lotu w całości dam zasłużoną piąteczkę. Może nie testowałem wszystkich możliwych aspektów, ale to co mam za sobą jak najbardziej zasługuje na najwyższe noty. A2A Simulations przyzwyczaiła nas zresztą do tego i ich modele można brać w ciemno, chociaż do najtańszych nie należą. Tutaj jednak wiadomo za co się płaci i że nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto (model kosztuje 49,99$ do pojedynczego symulatora, ale jest też możliwość zakupu od razu w promocji do FSX oraz P3D za 69,99$ jednocześnie, wszystko w sklepie A2A Simulations).
Texan z niemiecką rejestracją, chociaż w barwach brytyjskich (malowanie współczesne). Co ciekawe podczas II Wojny Światowej Niemcy przejęli pokaźna liczbę AT-6, które wykorzystywali potem w swoich szkołach pilotażu.
W zakresie dźwięków oraz samego działania T-6 pod symulatorem również jest jak najbardziej ok czy to w FSX czy P3D. Dźwięki reprezentują wysoką jakość nagrania, są miłe dla ucha i brzmią autentycznie. Mamy oczywiście szereg dźwięków dodatkowych, jak boksowanie kół podwozia, uchylenie osłon, charakterystyczne skrzypienie konstrukcji przy przeciążeniach, dźwięki wszystkich przełączników, a także terkot podczas rozbiegu, kiedy wszystko nam jeszcze drga w rytm ryczącego przy starcie silnika Pratt & Whitney. Przypomina nam to działanie całego Accu-Feel (osobny dodatek też od A2A współpracujący prawie z każdym modelem w FSX czy P3D). Dźwięk jest też przestrzenny i wypełnia nam słuchawki czy głośniki. Były także zgrywane z prawdziwej maszyny. Nieco dziwnie brzmi za to Texan na zewnątrz, tutaj mamy dźwięk silnika przypominający mi osobiście bardziej małe silniki stosowane we współczesnych samolotach, typu boxter o charakterystycznej nucie lecącego komara (czyli ulubiony dźwięk wszystkich jak się kładzie właśnie spać). Niemniej jednak tak musi pewnie być jak jest właśnie w modelu (trzeba autorom zaufać), chociaż różnica między dźwiękiem w kabinie oraz tym na zewnątrz modelu jest dość spora jeśli chodzi o brzmienie i jego cechy.
W sieci możemy znaleźć sporo dodatkowych malowań, a ich lista się nie kończy.
Sam model zarówno w FSX jak i P3D działa naprawdę super. Mam tutaj stałe z nim 60 klatek (przy takiej blokadzie) z ew. pewnymi spadkami przy bardziej gęstym, miejskim terenie lub burzowej, wypełnionej masą chmur pogodzie. Spadki jednak są tutaj i tak małe, bo wtedy klatki dochodziły do poziomu powiedzmy min. 40, co dalej daje duże wrażenie płynności. Przeważnie jednak z modelem zarówno na zewnątrz i jak i wewnątrz będziemy mieć maksymalną ilość klatek, prawie jak w modelach defaultowych w FSX czy P3D typu Maule czy Cessna 172. Team A2A zawsze dba o optymalizację i tym razem na szczęście nas nie zawiódł oddając bardzo dobrze opracowany model pod tym względem, świetnie wyglądający, a także bardzo dobrze zoptymalizowany. Test zatem z FPS’ami również zdany.
T-6 to także niezły akrobata!
Tak naprawdę trudno opisać wszystkie smaczki jakie model posiada. Byłaby to naprawdę bardzo długa recenzja. Dobrze też tak naprawdę samemu poznawać model po kolei i w różnych środowiskach i samemu przekonać się jak on reaguje więc nie ma sensu też pisać o wszystkim i wszystko zdradzać. Najlepiej przekonać się samemu i dojść do prawidłowej obsługi Texana biorąc do kupy manual oraz własne doświadczenia i ew. wiadomości z sieci. Jest tutaj na pewno co poznawać i czego się uczyć. Tym bardziej, że mamy tutaj także Damage Model (który już w tym tekście nie rozwijałem, ale można nawet wygiąć śmigło lądując np. na brzuchu).
Gdzieś nad Koreą, 1952 rok. Na trzecim screenie widać rozszczelnioną osłonę pierwszej kabiny, przy całkowicie otwartej drugiej. Musiało być ciepło!
Zarządzanie Texanem nie jest jakieś mega trudne, ale też samolot ma swoje fanaberie. Z jednej strony to prosta konstrukcja, ale z drugiej są sytuacje, że T-6 nam nie wybaczy. Z Texanem bardziej nastawiamy się na loty VFR i w nich też maszyna czuje się najlepiej (do pułapu 10k ft). Nie mamy tutaj zaawansowanej awioniki. Klasyczna w końcu konstrukcja (dlatego też screeny z recenzji są bez GPS, dla mnie to jak kwiatek do kożucha w przypadku T-6). Przy włączonym autopilocie nieco odpoczniemy od ciągłych korekt, bo samolot nawet wytrymowany może nam zacząć zbaczać z kursu w miarę ubytku paliwa w zbiornikach. Latać na nim można praktycznie wszędzie, byleby nie lecieć już za wysoko bo zabraknie nam mocy. Standardowa prędkość przelotowa to okolice 120-130 kts (ustawienia silnika 1850 i 24). Nie jest więc to demon prędkości i nawet krótkie odległości będziemy lecieć przez pewien czas (raczej ten dłuższy hehe). Texanem jednak na pewno lata się przyjemnie i jak ktoś lubi skrzypienie dawnej konstrukcji, wiatr we włosach i ładne kolorki na zewnątrz to poczuje się w kabinie T-6 jak w domu ;).
Powyżej T-6 US Navy z zamontowaną anetną odbiorczą.
Biorąc pod uwagę to wszystko - otrzymujemy znów świetny dodatek od A2A po który miło sięgnąć. Z modelem spędziłem w locie do tej pory około 25h, bo tyle wskazuje mi w samolocie miernik Hobbs (nie uwzględnia on chyba jednak czasu spędzonego bez uruchomionego silnika, chociaż tego nie jestem pewien), ani dużo to ani mało, ale na pewno chce się w jego przypadku wykonać jeszcze lot i jeszcze jeden jeszcze jeden itd.
Członków załogi można zamieniać (tutaj, na tych dwóch screenach w każdej części kabiny siedzi ktoś inny), a dodatkowo można usunąć (poza pilotem podczas lotu ;).
Może jedyny zarzut w str. A2A Simulations to fakt, że….. to wszystko już było. Ogólnie zatem nie zaskakuje nas jakąś szczególną nowością w stosunku do swoich poprzedników z Accu Simem. Osoby, które znają Accu raczej tutaj szoku nie przeżyją, a znajdą się od razu jak w swoim domu, dobrze tylko doczytać instrukcję obsługi i zarządzania Texanem, ale nawet i bez tego da radę wszystko zrobić poprawnie (w końcu na jednym z paneli 2D mamy notatki pilota dotyczące poszczególnych faz lotu). Nie oznacza to jednak, że będziemy się tutaj nudzić. Na tle też konkurencji model prezentuje się wyśmienicie jako pakiet i na pewno to model ponadstandardowy dla FSX czy P3D. A2A podniósł poprzeczkę wysoko (i chociaż nie podnosi jej wyżej) dalej się trzyma tego standardu naprawdę świetnych modeli. Mała też uwaga, że nie dodano widoków z pozycji dodatkowych kamer, które FSX czy P3D przecież oferuje. Jakieś z boczku, góry, od przodu pod kątem itp., co już jest standardem i zresztą A2A je robił również do swoich modeli. Co jednak ważne przy tym całym zarządzaniu, Accu simem, dokładnością w wykonaniu na zewnątrz i wewnątrz (a mamy przecież zrobione tutaj 2 kabiny na pełnym wypasie) to model w środowisku symulatorów chodzi bardzo dobrze nie powodując zbytniego spadku klatek. Możemy cieszyć się zatem płynnością obrazu w różnych sytuacjach. Co prawda (z mojego pkt widzenia) szkoda, że zamiast Texana firma nie pokusiła się o jakiś myśliwiec lub bombowiec, no ale z drugiej strony zawsze można powiedzieć, że to nie kolejna Cessna. Bardzo też cieszy zapowiedź nowego modelu od A2A czyli Lockheed L-049 Constellation. Świetny wybór i tego było od dawien dawna brak, bowiem ostatnia w miarę dobra „Connie” była do FS2004 (darmowy), a modele które wyszły do FSX czy P3D (Just Flight) lepiej omijać szerokim łukiem. To na pewno będzie „coś” i już nie mogę doczekać się tego dodatku, kto wie, może jeszcze na „Connie” polatamy w tym roku, bo tradycją się stało, że A2A wydaje coś nowego w okolicach września lub października. Wracając jednak do modelu T-6 Texan Accu sim można tylko przyklasnąć autorom, tym bardziej, że Polacy mają tutaj monopol na wykonanie. Można być więc z tego dodatkowo dumnym. Ok, koniec recenzji, jak podałem, można tu pisać i pisać, ale też nie chcę by opis kogoś zanudził. Resztę poznajcie sami. Jak dla mnie model jak to u A2A – ponad standard, tak więc kolejny egzamin zdany na celujący, kolejne zatem gratulacje da Team’u A2A Simulations !
Pozdrawiam, YoYo, 5.07.16
Video promujące model:
Strona oraz sklep producenta:
Komputer testowy:
- procesor- Intel Core i7 4770k (Socket 1150) 4.30 Ghz (OC)
- grafika- Palit GeForce GTX 980Ti Super Jetstream, 6Gb DDR5
- płyta główna- Gigabyte Z87X-UD3H (chipset Intel Z87)
- pamięć- 4x2GB=8Gb (2x Dual Channel PC3-10666, DDR3 1600Mhz OC) Patriot Viper II Sector5
- dźwięk- Creative Sound Blaster X-Fi Extreme Music + głośniki Logitech 5.1 model X-530
- dyski- Samsung 840Evo SSD 500Gb, OCZ Vertex II SSD 180Gb, Crucial MX200 SSD 500Gb , Samsung 830 SSD 260Gb, Intel 330 Series SSD 240Gb, Seagate ST1000DM003 1TB SATAIII 7200RPM.
- system- Windows 7 PL 64Bit Home Premium Edition
- monitor- Acer Predator XB271HU 2560x1440, G-Sync
- TrackIR 5 (6DOF)
- joystick: Thrustmaster Warthog, Logitech Force Feedback 3D Pro
- wolant: Pro Flight Yoke System Saitek
- pozostałe kontrolery: Saitek X45+Throtlle Quadrant CH Products, Saitek Pro Flight Combat Rudder Pedals,
- moduły panelowe: Go Flight GF-P8, Saitek Pro Flight Radio Panel, Saitek Pro Flight Switch Panel, Saitek Pro Flight Multi Panel, X-Keys Stick, Saitek Instrumentals Panels
- peryferia (gaming): słuchawki Logitech G930, klawiatura Logitech G15, myszka R.A.T.5