"Mechanicy z obnażonymi torsami stoją przy gotowych do startu maszynach. Od czasu do czasu spoglądają w stronę baraku, w którym zebrali się na odprawie piloci dywizjonu.
- Nadchodzą - odezwał się któryś Gefreiter.
Wick otoczony jest przez pilotów swojej eskadry. Wszyscy ubrani są już w mundury operacyjne, na które założyli żółte kamizelki ratunkowe. Wokół wysokich, czarnych butów zwieszają się pasy z pociskami do rakietnicy. Helmut Wick zatrzymał się przed pierwszym mechanikiem, który złożył mu meldunek o gotowości bojowej maszyny. Następnie spojrzał w niebo. W tym czasie, gdzieś tam na górze muszą już znajdować się bombowce, które osłaniać ma ich dywizjon. Roztargnionym ruchem Wick odsalutował swojemu mechanikowi, dziękując za raport. Był poważny i zamyślony. Jeszcze raz zwrócił się do pilotów swojej 3./JG2 - Powodzenia! Wiecie, że dziś nie czeka nas spacerek. Podwładni patrzyli na niego w milczeniu. Na ich twarzach perliły się krople potu. Wick, zanim odwrócił się do swojej maszyny, pożegnał się z nimi unosząc rękę w górę. Kilka minut później lotnisko polowe rozbrzmiewało rykiem silników startujących maszyn. Myśliwce parami toczyły się po polu wzlotów, a następnie z grzmotem silników wzbijały się w niebo.
Messerschmitty Bf-109 E-4 podczas rozbiegu do kolejnej misji nad Kanałem.
Nad południowymi brzegami Anglii wisiały pojedyncze cumulusy. Wyglądały jak wysokie, białe wieże wyraźnie odznaczające się na tle błękitnego nieba. Natychmiast po starcie myśliwce zaczęły nabierać wysokości. Wkrótce przed przednimi szybami wiatrochronów pojawiły się zarysy angielskiego wybrzeża. Oberleutnant Wick leciał po lewej stronie formacji. Spostrzegł lecące na pułapie około 1000 metrów bombowce. Była to formacja licząca około piętnastu Junkresów Ju-88, których smukłe sylwetki stawały się coraz wyraźniejsze. Kilkadziesiąt sekund później od strony słońca pojawiły się Spitfire i Hurricane. Na krawędziach natarcia ich skrzydeł widać było rozbłyski wystrzałów z broni pokładowej.
Podniebny taniec dwóch przeciwnych stron.
W słuchawkach hełmofonu Wicka rozbrzmiał rozkaz dowódcy dywizjonu. Dowódca pokiwał krótko skrzydłami i złożył maszynę w głęboki wiraż. Tymczasem niebo zmieniło się w prawdziwe piekło. Około siedemdziesięciu brytyjskich myśliwców kłębiło się wokół bombowców. Tego dnia zdawało się iż Tommy's są wszędzie. Podzielili się na małe grupy stosując tę przewidywalną, ale rokującą widoki powodzenia taktykę. Maszyna Wicka przez moment kontynuowało lot po prostej. Następnie jednak jej pilot gwałtownie odepchnął drążek od siebie, widząc jak w dole cztery Spitfire szykują się do ataku na formację bombową. Z dużą przewagą prędkości nieprzyjacielskie maszyny zbliżały się do jednego z lecących po lewej, zewnętrznej stronie Ju-88. Po wykonaniu zwrotu Wick skierował swojego Bf-109 pomiędzy bombowiec, a napastników. Krótkie serie, które wystrzelił nurkując nie były niczym innym jak tylko próbą odwrócenia uwagi nieprzyjaciela. Jednak wrogie myśliwce nie nabrały się na ten bluff. Znalazły się już jednak w odległości umożliwiającej otwarcie skutecznego ognia. Ich sylwetki powiększały się stale. Wick wprowadził maszynę w niemal pionowe nurkowanie. W ułamku sekundy Messerschmitt Bf-109 E przemknął obok pary Spitfire. Siłą obu rąk Wick przyciągnął drążek do siebie. Maszyna z trudem poddawała się siłom działającym na stery. Wreszcie przód silnika poderwał się w górę i samolot znalazł się za zamykającym szyk Spitfire.
Wir bitwy powietrznej i trafienie!
Dwie, trzy sekundy i maszyna pojawiła się w celowniku Wicka. Z wylotów działek i karabinów maszynowych pomknęły w jej stronę serie pocisków. Gdy Spitfire zszedł w końcu z linii strzału ciągnął już za sobą długi płomień. Osłona kabiny oddzieliła się od kadłuba, a w ślad za nią z płonącej maszyny wyskoczył pilot. Jednak drugi Tommy dokonał w międzyczasie dzieła zniszczenia. Karabiny brytyjskiego myśliwca ciągle jeszcze strzelały, gdy Ju-88 zniknął za ściana ognia. Angielski pilot zdawał się być ogarnięty szaleństwem. Leciał teraz ledwie 50 metrów za płonącą jak żagiew niemiecką maszyną bombową. Dwa ludzkie ciała oddzieliły się od chmury ognia i poszybowały w dół. Usterzenie Spitfire urosło do ogromnych rozmiarów w celowniku Wicka. Już po pierwszej serii od lewego skrzydła nieprzyjacielskiej maszyny odpadły fragmenty konstrukcji. Niecałe pięć metrów powyżej kabiny, w której znajdował się pilot brytyjski Oberleutnant wyciągnął w górę swojego Messera. Z zapartym tchem rozejrzał się wokół po placu powietrznego boju. Wzdrygnął się widząc spadajacego w płomieniach Bf-109. Wszędzie wokół kołysały się spadochrony. Ju-88 zmieniły kurs na południowy wschód. Spitfire i Hurricane ciągle kłębiły się wokół nich.
Lot w szyku.
Naraz Wick spostrzegł pojedynczego Hurricane siedzącego na ogonie Bf-109. W eterze rozległ się jego okrzyk ostrzegający kolegę. Pomimo tego Niemiec leciał dalej nie zwracając uwagi na wiszącą mu na ogonie maszynę wroga. W ułamku sekundy Wick podjął decyzję wprowadzając maszynę w nurkowanie. Otworzył ogień z odległości, która dawała niewielkie szanse trafienia. Jednak serie doszły celu. Hurricane przechylił się na lewe skrzydło, następnie na plecy i runął w dół. Wick przesunął hełmofon w tył głowy. Ponownie się rozejrzał. Na niebie widać było manewrujące, nurkujące i wznoszące się samoloty. Niezliczone smugi kondensacyjne przecinały powietrze. Zdawało się, iż ten piekielny taniec nigdy się nie skończy. Śmierć nieprzerwanie rozdzielała nowe szanse lub też błyskawicznie wydawała wyroki skazujące, od których nie było już odwołania. Wick rzucił okiem na wskazówki wskaźnika paliwa i aż do oporu odepchnął drążek od siebie. Pęd powietrza świstał wokół pędzącej maszyny. Oba Messerschmitty z maksymalna prędkością oddalały się w kierunku zbawczych brzegów Francji." *
Kilka słów historii o tytułowym asie Luftwaffe.
Helmut Paul Wick Emil urodził się 5 sierpnia 1915 w Mannheim w Niemczech. Był najmłodszym z trzech synów inżyniera budownictwa Karola Wicka. Helmut spędził większość swego dzieciństwa podróżując i przenosząc się ze swoją rodziną z miejsca na miejsce po całej Rzeszy Niemieckiej, był także w Afryce. W roku 1922 jego ojciec wziął także rodzinę do Oliwy, blisko Gdańska, a także Królewca w Prusach Wschodnich, w końcu osiedlił się w Berlinie w 1935 roku. Po ukończeniu gimnazjum w 1935 roku Wick, który początkowo miał zacząć karierę jako leśnik, złożył papiery na kurs do nowej siły niemieckiego lotnictwa - Luftwaffe. Było to spowodowane, że podczas swoich licznych nowych miejsc zamieszkania, jedno mieściło się w pobliżu jednego z lotnisk i temat ten mocno zainteresował młodego, nieokiełznanego chłopaka. Mały Helmut nawet był pasażerem jednego z lotów i w ten sposób po raz pierwszy wzbił się w powietrze. Kandydat uzyskał odpowiednią ilość punktów na egzaminach fizycznych oraz poprawnie zdał testy i w ten sposób został przyjęty do niemieckiej armii w dniu 6 kwietnia 1936 w Luftwaffe do Oficerskiej Szkoły Kandydackiej w Dreźnie, po ukończeniu obowiązkowego Reichsarbeitsdienst (społecznych prac na rzecz III Rzeszy). Złożył przysięgę na wierność Adolfowi Hitlerowi w dniu 16 kwietnia. W dniu 13 lipca, po pomyślnym przejściu szkolenia oficerskiego, Wick został oceniony jako "nadający się na oficera". Helmut Wick był jednak uznawany za przeciętnego pilota i miał trudności z jego szkoleniem teoretycznym, zwłaszcza tych tematów, które go w ogóle nie interesowały. Na początku maja 1937 roku został na krótko przeniesiony do 6 Staffel z Kampfgeschwader 254 (254 Skrzydła bombowców). Miesiąc później wrócił do Drezna, aby zakończyć swój trening oficera. Wick jednak po raz trzeci zawalił końcowe egzaminy, które wieńczyły kurs, ale dostał kolejną szansę i 1 kwietnia 1938 w końcu zgłoszono go na kontynuację nauki do szkoły oficerskiej Luftkriegsschule III, Wildpark-West w pobliżu Werder .
Na zdjęciu po prawej szczęśliwy H.Wick w roku 1938.
Tym razem z powodzeniem ukończył kurs i w połowie 1938 roku rozpoczęto specjalne szkolenia pilotów w ośrodku szkoleniowym dla myśliwców w Werneuchen. Po ukończeniu studiów został skierowany do Jagdgeschwader 333 gdzie latał na dwupłatowym Arado Ar 68. W dniu 8 listopada 1938, Oberfähnrich (starszy chorąży) Wick został awansowany do Leutnant (podporucznik), a od dnia 1 stycznia 1939 został przeniesiony do 1. Staffel z Jagdgeschwader 133, który został później przemianowany Jagdgeschwader 53. To właśnie tam Wick zaczął latać na Messerschmitt Bf 109 pod okiem Mölders Wernera, asa i weterana z czasów hiszpańskiej wojny (przypisuje się mu 14 zwycięstw powietrznych). Pod kierunkiem Möldersa, Helmut Wick zaczął się stawać Schwarmführerem (liderem roju).
W dniu 31 sierpnia 1939, tuż przed wybuchem II Wojny Światowej, Helmut Wick został przeniesiony do Jagdgeschwader 2 (JG 2) "Richthofen", z siedzibą w Döberitz koło Berlina, który był wyposażany w tym czasie w Bf 109 E-3 i używał taktyczny kod "Żółta trójka". W dniu 1 września, Wick latał w 3-cim Staffel, służąc na tyłach frontu jako powietrzna obrona Berlina w czasie kampanii polskiej. Po niemieckim zwycięstwie w Polsce, JG 2 została przeniesiona do Frankfurtu - Rebstock i Helmut Wick dostał zadanie ochrony zachodniej granicy Niemiec podczas czasów "dziwnej wojny" - uśpionego okresu wojny pomiędzy Wielką Brytanią i Francją, a Niemcami (wrzesień 1939 roku - maj 1940). W tym czasie Wick odniósł swoje pierwsze zwycięstwo. Blisko Nancy, zestrzelił francuski Curtiss Hawk 75, myśliwiec pilotowany przez Sergent Saillard z Groupe de Chasse II / 4 Armée de l'Air.
Wick (od prawej) w towarzystwie Wolfganga Shellmanna. Trzeba przyznać, że chłop lubił się śmiać.
W dniu 10 maja 1940, siły niemieckie rozpoczęły ofensywę w Europie Zachodniej , ale Wick pozostał na ziemi, ponieważ jego samolot - Żółta dwójka - przechodził zmianę silnika. Siedem dni później był już w powietrzu z kolejnym sukcesem. Strącił trzy bombowce Lioré et Olivier typ 45 w jednej misji. Do dnia 6 czerwca, Wick miał już 10 potwierdzonych i dwa zwycięstwa niepotwierdzone, w tym cztery francuskie myśliwce Bloch 151/152. Te dwa niepotwierdzone zwycięstwa dotyczyły samolotów Fairey Swordfish - dwupłatowców bombowo torpedowych, które Wick twierdził, że zestrzelił w dniu 19 maja, ale incydent ten nie miał żadnych świadków (wówczas wymagano do potwierdzenia po stronie niemieckiej jednego naocznego świadka zdarzenia). W dniu 6 czerwca, Wick został pierwszym pilotem I. Gruppe do ukończenia 100 lotów bojowych. Został odznaczony Krzyżem Żelaznym 1 klasy (Eisernes Kreuz 1 Klasse). Do końca kampanii francuskiej statystyka H.Wicka liczyła sobie już 14 potwierdzonych zwycięstw, po zestrzeleniach Hauptmanna (kapitan) Mölders z JG 53 z 25 zwycięstwami i Hauptmannem Wilhelm Balthasar w JG 27 z 23 zwycięstwami.
Powyżej żółta dziewiątka z JG2. Brak luf działek świadczy o tym, że to Bf 109 E-1
Pod koniec czerwca 1940 roku JG 2 przebazowany został na lotnisko w Beaumont-le-Roger, skąd jego piloci prowadzić mieli operacje nad kanałem La Manche i południowo wschodnią Anglią. Do pierwszego starcia z myśliwcami RAF, w którym uczestniczył Helmut Wick doszło 17 lipca 1940 roku. Niemiecki as podkradł się do grupy Spitfire i zestrzelił Tail-end Charlie, czyli zamykający formację samolot i niepostrzeżenie umknął z pola walki.
Helmut Wick w kabinie swojego Bf w JG2, słynne "R" od nazwy pułku Richthofen.
Taktyka ta charakteryzowała całą późniejszą karierę Helmuta Wicka, który dysponując podobno doskonałym wzrokiem zazwyczaj pierwszy dostrzegał nieprzyjaciela, błyskawicznie się do niego zbliżał, oddawał pełną serię z bliskiej odległości i łukiem wchodził na wcześniejszą wysokość lub umykał dalej po prostej w locie nurkowym. W dniu 21 lipca Wick awansował na dowódcę 3/JG2. Za to w sierpniu Luftwaffe rozpoczęło już oficjalną ofensywę przeciwko Anglii. Liczba zwycięstw Helmuta Wicka szybko rosła. 24 sierpnia 1940 roku uzyskał swoje 20-te zwycięstwo powietrzne, a już 27 sierpnia Oblt. Helmut Wick odebrał z rąk naczelnego dowódcy Luftwaffe Hermanna Göringa upragniony Krzyż Rycerski. W tym czasie JG 2 został przebazowany na lotnisko Mardyck i Oye Plage niedaleko Dunkierki.
Maszyna Wicka, czyli "żółta dwójka" z JG2.
4 września uzyskał kolejny swój zwycięski "dubel", zestrzeliwując dwie maszyny podczas jednego lotu, a pięć dni później miał już na swoim koncie aż 32 zwycięstwa powietrzne, które otworzyły mu drogę do awansu na Hauptmanna i 9 września został mianowany Gruppenkommandeur (dowódca grupy) w I. Gruppe JG 2 . We wrześniu Wick kontynuował dobrą passę dodając do swojego wyniku kolejne zwycięstwa w przestworzach, a 5 października miał już ich 41, co wysunęło go na prowadzenie w czasie Bitwy o Anglię, wśród pilotów Luftwaffe. Prześcignął on bowiem majora Adolfa Gallanda i Oberstleutnanta Möldersa. 8 października Wick musiał przybyć do Berlina. Pojechał tam samochodem w związku z panującą złą pogodą wraz ze swymi przyjaciółmi. W Berchtesgaden Adolf Hitler miał go udekorować Liśćmi Dębowymi do Krzyża Rycerskiego.
Liczba zwycięstw niemieckiego asa z czasów Battle of Britain stale rosła. Sierpień 1940 rok.
W dniu 19 października 1940, Wick został awansowany do stopnia majora i mianowany Geschwaderkommodore w Jagdgeschwader 27. Helmut nie chciał jednak opuścić swojego Gruppe w JG 2 "Richthofen" i po namyśle zapytał Göringa czy może jednak zostać tu gdzie jest, a tam mianować kogoś innego. W następnym dniu Göring odwołał swoją decyzję i mianował na to samo stanowisko Wicka ale właśnie w JG 2. W wieku 25 lat, Helmut Wick tym samym stał się najmłodszym Majorem i Geschwaderkommodore w Luftwaffe, zaś major Wolfgang Schellmann, który latał w JG 2 od początku września 1940 r., został umieszczony w dowództwie JG 27 zamiast Wicka.
Pozorowane zdjęcie H.Wicka omawiającego taktykę lotu. Tego typu fotografie, gdzie pilot wskazuje trajektornię lotu, cieszyły się popularnością wśród fotoreporterów.
Początek listopada przyniósł mu kolejną falę sukcesów. 5 listopada zestrzelił trzy myśliwce brytyjskie, a dzień później pięć. Każde pasmo sukcesów musi mieć jednak swój koniec. Dla majora Wica nadszedł on 28 listopada 1940 roku. Tego dnia zdarzył się dramatyczny splot wypadków dla Wicka oraz innego asa lotniczego, tym razem po stronie brytyjskiej - Johna Dundasa. Po powrocie z misji, w której również Wick odniósł zestrzelenie, kazał na nowo zatankować i uzbroić swój samolot Bf-109 E-4. Wraz z Oblt. Erich Leie jako swoim skrzydłowym, Wick wystartował około 16:30 i powrócił w swoje ulubione miejsce potyczek, do okolicy Isle of Wight.
Ostatnia fotografia pilota. 28 listopad 1940 rok. Wick po powrocie z misji każde zatankować i przezbroić Messerschmitta, zaraz po tym leci na kolejny, swój ostatni lot.
Wick wspiął się wysoko (10.500 m) by zająć korzystną pozycję do ataku. Nie musiał długo czekać. Tuż po 17:00 zobaczył lecące na dole Spitfire'y z 609 Sqn. Wick tradycyjnie zanurkował by zająć miejsce tuż za ogonem jednej z wrogich maszyn. Brytyjski pilot Keith Ogilvie jako pierwszy zobaczył podchodzące od tyłu Emile z żółtymi osłonami silników, zaalarmował pozostałych i chociaż sam oberwał serię, zanurkował bez szwanku. Spitfire obok nie miał już tyle szczęścia. Po chwili samolot podporucznika Paul A. Baillon z 609 Squadron poszybował ciągnąc czarny warkocz w stronę kanału. Pilot nie wyskoczył. Było to 56-te zwycięstwo Helmuta Wicka. Niedługo potem zawiązała się zaciekła walka. Podczas walki Wick oddalił się jednak od pozostałych Messerschmittów i został otoczony przez myśliwce brytyjskie. Boczny Wicka, kapitan Rudolf Pflanz (oficer techniczny pułku), przerwał walkę i zaczął szukać swojego dowódcy. W pewnym momencie w słuchawkach brytyjskich pilotów rozległ się radosny głos Flight Lieutnanta Johna C. Dundasa: "Hurrra! Dostałem jedną sto dziewiątkę!"
Zdjęcie z Bf-109 E-4, kiedy to H.Wick był już dowódcą JG2. Kolejne belki na sterze
Sytuację tę obserwował Oblt. Pflanz, który tak to później opisał "Przede mną widziałem dwie maszyny, poleciałem w ich kierunku. Zbyt późno rozpoznałem, że ten drugi to Spitfire, który zestrzelił Bf-109. Jego pilot wyskoczył na spadochronie. Zestrzeliłem Spitfire, który razem z pilotem zwalił się do morza. Następnie nawiązałem łączność z ratownictwem morskim." To była maszyna, którą pilotował J.C. Dundas. Pilot RAF nawet nie usłyszał pochwały. Nie zdążył. Zaraz po zestrzeleniu niemieckiego samolotu, sam został celnie ostrzelany. Było to 13 te zwycięstwo powietrzne dobrze się zapowiadającego kanadyjskiego pilota.
Helmut Wick jako dowódca na skrzydle swojego Messerschmitta wydaje instrukcje obsłudze naziemnej.
Niemiecką maszyną okazała się 109'tka H.Wicka, którego była to 168 misja bojowa. Prawdopodobnie maszyna miała uszkodzony silnik, zaś pilot wyskoczył z niesprawnego samolotu. Niektóre źródła podają, że do zestrzelenia Wicka mógł się przyczynić inny, tym razem polski pilot - kapral (Flight Sergeant) Zygmunt Klein, który też uczestniczył w tej potyczce i poległ podczas tej walki powietrznej. Wicka mógł ostrzelać także Plt Off Marrs z 152 Sqadron, który też brał udział w tej potyczce, raportował bowiem, że ostrzelał jakąś 109'tke, z której później wyskoczył pilot, ale jako, że sam leciał po trafieniach z zachlapanym olejem wiatrochronem nie mógł rozpoznać co to był dokładnie za samolot.
Wick w swoim czasie cieszył się olbrzymią popularnością. Nie było dnia by niemiecka prasa, radio czy też kino nie wspominało o nim w swoich dokumentach chwaląc osiągnięcia niemieckiego pilota. Obok fotografia Wicka omawiającego wyposażenie kabiny Messerschmitta wraz z jego autografem.
Po powrocie pozostałych do baz z JG 2 i złożeniu meldunków Göring nakazał torpedowcom Kriegsmarine szukać zestrzelonego asa Luftwaffe całą noc. Do poszukiwań za dnia przyłączyły się także samoloty poszukiwawczo-ratunkowe eskortowane przez samoloty z pułku myśliwców z JG 2. Bez skutku. Ciał Wicka i Dundasa nigdy nie odnaleziono. Po jakimś czasie do Hitlera i Göringa dotarła wiadomość o tym, że w Kanadzie uwięziono jakiegoś jeńca wojennego, którego wyłowiono u wybrzeży Wielkiej Brytanii i który mówił, że miał na swoim koncie 56 zwycięstw, ale nie udało się nigdy potwierdzić, że to był Helmut Wick. Oficjalnie uznaje się, że pilot się utopił w wodach Kanału La Manche. RiP ['] dla wszystkich pilotów tej potyczki.
Powyżej przykłady malowań Bf'a H.Wicka. Żółta dwójka oraz już jako maszyna dowódcy.
Czasy współczesne i dodatek "Fighter Aces! Helmut Wick vs. J. C. Dundas" do symulatora IL-2 Sturmovik: "Cliffs of Dover".
W roku 2011 firma Desastersoft pochodząca z Niemiec zajęła się uzupełnieniem tego czego w symulatorze IL-2 Sturmovik: Cliffs of Dover nie było, albo nie było tak wykonane jakbyśmy tego oczekiwali od producentów. Mowa o kampaniach offline, przeznaczonych dla jednego gracza. W tym temacie nie mieliśmy jednak do czynienia z żółtodziobami. Producent bowiem ma już spore doświadczenie w wydawaniu tego typu dodatkowych rozszerzeń do symulatorów z serii IL-2. Pierwsze tego typu tytułu pojawiły już za czasów IL-2 Forgotten Battles i Pacific Fighters, jeszcze do poprzedniego iłka. Do tej pory od Desastersoft pojawiły się takie dodatki jak (ustawione od najstarszego):
- Fall Blau (IL-2 1946)
- Banzai! (IL-2 1946)
- Operation Overlord (IL-2 1946)
- World War II (IL-2 1946)
- Der Stern von Afrika (IL-2 1946)
- Der Eismeerjäger - Adler über der Tundra (IL-2 1946)
Większość jednak dotyczyła poprzednich tytułów w serii IL-2. No, a przydałoby się coś stworzyć pod nową odsłonę IL-2 Sturmovik, czyli Cliffs of Dover. Chłopaki rzucili się w dość głęboką wodę, bowiem kampania została opracowana w czasach, gdy CoD’a nawet nie tykałem śmierdzącym kijkiem w związku z jego niegrywalnością oraz licznymi bugami (błędami w symulatorze), których dalej jednak w tym tytule trochę jest. Plus obecnej sytuacji jest to, że w tytuł Cliffs of Dover przy średnio mocniejszym sprzęcie można już całkiem miło pograć, zwłaszcza po ostatnim beta patchu 1.06.17582 plus mini fix (tę właśnie wersję IL-2 Sturmovik: Cliffs of Dover omawiamy w przypadku niniejszej recenzji z zainstalowanym dodatkiem z omawianymi kampaniami). Tym samym pojawiły się kolejno w serii dodatków do symulatora IL-2 od Desastersoft:
- Fighter Aces! Helmut Wick vs. J. C. Dundas (IL-2 Cliffs of Dover)
- Channel Battles - 1940 (IL-2 Cliffs of Dover) - na tę chwilę jedynie w wersji niemieckojęzycznej
Twórcy symulatora IL-2 z 1C zapowiadają kolejne zmiany ulepszające rozgrywkę i eliminację kolejnej partii bugów, fajnie, ale olbrzymi minus, że tak to wszystko powoli idzie, tym bardziej, że może w końcówce roku będzie wiadomo już dość sporo o sequelu do CoD, czyli "Battle of Moscow" – co, kiedy i za ile. Z tym, że o ile CoD wciąż nie będzie stanowił tego co po nim oczekujemy, to BoM może się sprzedać dość słabo, a i tak cała sytuacja z premierą CoD mocno nadszarpnęła cały wizerunek 1C i autorów tej co by nie było wspaniałej serii osadzonej w realiach II Wojny Światowej.
Już w wirtualnym środowisku. JG2 na lotnisku w dodatku.
Desastersoft jednak zawierzył, że może kiedyś coś z nowego tytułu z pod marki IL-2 będzie, a doświadczenie programistów pozwoliło im wykorzystać swoją wiedzę jeszcze z poprzednich tytułów serii. Zadanie mieli ułatwione, ponieważ CoD bazuje na tym samym edytorze - mission builder (FMB), co poprzednie „Iłki”. W taki sposób powstał więc zbiór kampanii pod tytułem „Fighter Aces! Helmut Wick vs J.C.Dundas”, które tutaj omawiamy. O ile w samym CoD mamy bardzo słabo i na szybko przygotowaną kampanię - tę byle jakość po prostu czuć. Do tego jedynie dla strony brytyjskiej i to na jeden samolot, to w swoim tytule Desastersoft poszedł szeroką wodą.
Aranżacje lotnisk w omawianym tu dodatku stoją na wysokim poziomie umilając rozgrywkę. Dotyczy to strony niemieckiej jak i brytyjskiej.
Chłopaki bowiem oddali w nasze ręce kampanie dla obu stron, dla broniących przed najazdem Hunów Brytyjczyków, a także dla niemieckich pilotów Luftwaffe. Każdy zatem powinien znaleźć dla siebie coś ciekawego. Do tego mamy kampanie uzależnione od rodzaju samolotów. Nie jak w „defaultowym” CoD – tylko jeden i bez specjalnego klimatu. O ile wg mnie 1C mocno się spieszyło z wykonaniem swojej kampanii offline tej w Cliffs of Dover, to Desastersoft miał już na to więcej czasu i postarał się oddać w nasze łapska produkt dopracowany.
Ekran z nowym wyborem kampanii.
Jak sama nazwa dodatku wskazuje w „Fighter Aces! Helmut Wick vs J.C.Dundas”, będziemy tutaj mieli historię dwóch asów z czasów Bitwy o Anglię, ale też nie tylko. Cały pakiet składa się z następujących kampanii, gdzie w każdej będziemy mieli od kilkunastu do kilkudziesięciu powiązanych ze sobą misji:
- Fighter Aces! Major Helmut Wick – 25 misji
- Fighter Aces! Flight Lieutenant J. C. Dundas – 13 misji
- Erprobungsgruppe 210 – ME 110 Fighter bombers above England – 30 misji
- 3./JG "Richthofen" 2 – Bf 109 – 40 misji
- No. 609 Squadron – Spitfire – 42 misje
- No. 111 Squadron – Hurricane – 27 misji
Emil w trakcie obsługi lotniskowej. To, że akurat nie ma oznakowań to znany bug z samego CoD'a jednak kompromisowo uznajmy, że jest w trakcie odnawiania powłoki lakierniczej ;).
Przejście tego wszystkiego to zatem dziesiątki, o ile nie więcej godzin.
Sam tytuł „Fighter Aces! Helmut Wick vs J.C.Dundas” sprzedawany jest w dwóch wersjach. Pudełkowej (PC DVD), która jest wyposażona ponadto w drukowaną instrukcję, a także mapę i karty kodowe dla pilota Luftwaffe, oraz cyfrowej, gdzie wszystko ściągamy ze sklepu producenta w pliku zip zaraz po zakupie. Warto tez nadmienić info o cenie pakietu. Początkowo było to 30 Euro, dziś, niecałe 18, co przy obecnej cenie CoD na rynku (nawet 23 zł w Polsce za Digital download) powoduje, że cena nam się mocno uśrednia i licząc razem wraz z CoD będzie to około 100 zł. Omawiana wersja „Fighter Aces! Helmut Wick vs J.C.Dundas” dotyczy produktu w wersji cyfrowej, do tego z najnowszą aktualizacją z maja 2012 (wersja tytułu "Fighter Aces!..." 15.5.12), oraz jak wspomniałem wcześniej w wersji Cliffs of Dover beta v1.06.17582 plus mini fix (core.dll).
Po instalacji warto zrobić sobie update pakietu. Idziemy pod ścieżkę \Steam \steamapps \common \il-2 sturmovik cliffs of dover \Desastersoft\Wick vs Dundas i wybieramy plik updater_wick_dundas.exe. Program wykona automatycznie uaktualnienie wszystkich nowych plików.
Po zakupie otrzymujemy link do ponad 400 Mb pliku, który należy ściągnąć. Instalka przebiega bezproblemowo. Produkt instaluje się w katalogu Steamowym z IL-2, a do tego część w katalogu z Dokumentami (folder 1C SoftClub z IL-2 CoD). Jeśli też ktoś chce sobie tak w ogóle zobaczyć jak to działa, oraz czy kampania i misje mu się podobają, może ściągnąć ze strony producenta demo kampanii. Zdaje się jest tam 5 misji dla każdej ze stron. Demo jednak nie zawiera wszystkich cech wersji finalnej, jest także pozbawione ostatnich aktualizacji, czyli np. większej ilości komunikatów radiowych. Jeśli także ktoś nie widzi napisów w menu do samej kampanii (osobiście tak miałem, bo też wcześniej zainteresowałem się tym demem by zobaczyć jak to będzie hulało), to należy zmienić język CoD na angielski (da to się zrobić pod menu Steam).
Powyżej, na pierwszym screenie widać nową pozycję w menu CoD z kampanią dla Single Player. Na drugim - zestrzelenia w kampanii. Pomimo dziwnie latającego A.I w CoD da się.
Po instalacji pojawia nam się nowy link w menu CoD pod wyborem dla Jednego Gracza. Desastersoft Campaigns. Tutaj klikając pojawi nam się nowe menu ze wspomnianymi wyżej kampaniami. Jeszcze mała uwaga co do samej instalacji. Program pyta nas się jaką wersję kampanii zainstalować. Mamy dwie wersje, jedna przewidziana jest dla słabszych PC. Mamy tutaj misje itp. takie same, ale już brak będzie dużej ilości obiektów na ziemi. Wszystko po to by przyspieszyć działanie misji (fps). Druga wersja instalacji dotyczy już pełno wymiarowego produktu. Ten doda nam wiele obiektów naziemnych, które najczęściej dotyczą swoich lotnisk. Dzięki temu zobaczymy Bf-109, czy Spitfire itd. w zależności od strony, które poddawane są właśnie obsłudze i naprawom, pojazdy, jakieś drogowe A.I. przy lotniskach itd. Spokojnie jednak, o ile jesteśmy zadowoleni z działania CoD u siebie możemy wybrać tę wersję instalacyjną.
Preferowane przezemnie opcje realizmu przy lataniu w kampanie od Desastersoft. Dają one 150% realizmu. Koniecznie bez ikon i z pełnym zarządzaniem silnika.
Nie zauważyłem, żeby dodanie tych obiektów wpłynęło jakoś specjalnie na ilość fps w grze, również na lotniskach.
Bf-109E w Cliffs of Dover na lotnisku (Le Havre) obsadzonym przez Desastersoft i w locie. Spit już zostawiony sam sobie.
Bardzo pozytywną cechą kampanii i tym odróżniającym ją mocno od defaultowej są statystki misji i w ogóle profil gracza. Każda misja, którą przechodzimy zostaje na końcu podsumowana. Co ważne by przejść do kolejnej misji kampanii nie musimy jej wcale zrealizować. Cel może zostać pominięty, może nam się udać zadanie bądź nie, możemy nie zdążyć go wykonać itp. Jednak jeśli powrócimy na miejsce docelowe i wylądujemy swoim płatowcem, zatrzymamy się pod hangarem misja zostaje uznana za zaliczoną (również jak zrobimy to na "brzuchu", ale przeżyjemy). Jak w życiu, raz się coś udaje, a raz nie. Statystki za to nam to ładnie podsumują. Także nasze trafienia i zestrzelenia. Także możemy uzyskać medal bądź awans, wszystko zgodnie z historycznymi zasadami dla każdej ze stron.
Kolejny przykład podsumowań misji, a także otrzymane odznaczenie wysokiej klasy. Statystyki mogą być jednak dokładniejsze, wystarczy otworzyć którąś z zakładek.
Podstawowym celem tutaj w każdej misji jest… przeżyć. Tak właśnie. A to dlatego, że zaleceniem autora jest przechodzić wszystko na Full Real. Kampania ma bowiem, można powiedzieć, pewną zależność od opcji, jakie mamy poustawiane w swoim CoD pod względem realizmu. Jeśli mam wszystko zaznaczone na tryby realistyczne, wówczas kampania rozpozna nam, że realizm wynosi 100%. Wszystkie ułatwienia powodują zachwiania tych wartości, chociaż nie wiem czemu w górę, a nie w dół. Np. osobiście misje przechodzę faktycznie na Full Real z pełnym zarządzaniem silnikami itp., ale jedynie włączone są widoki zewnętrzne (inaczej nie dałoby rady zrobić tutaj screenów z zewnątrz ;) ). Powoduje to, że realizm wynosi 150%, a jakoś na logikę, powinno być np. 85%, czyli w dół, jeśli 100% oznacza pełen realizm. Ale to taka mała uwaga. Faktycznie radzę ustawiać tak właśnie opcje realizmu na te 100% bądź coś koło tego. Podnosi to adrenalinę, a i będziemy szanować naszego pilota i nasz samolot.
Lądowanie w polu. Element, który można przypłacić naszym "wirtualnym życiem".
Dlaczego? Jak było wspomniane podstawą tutaj jest przeżycie w boju. Nasza śmierć wiąże się bowiem z końcem kampanii. Ups. Nie ma tutaj save, czy powrotu do poprzedniej misji z własnym pilotem. Musimy zatem wykonując cel misji mieć się na baczności i nie lekceważyć nawet dziwnie latających A.I., których jednak ogień może być piekielnie celny, jeśli nie zauważymy, że ktoś nam już zajmuje pozycję z tyłu. Można także zginać przy starcie, czy lądowaniu, podczas zderzenia się z maszyną, czy jakimś obiektem lecąc na bardzo niskim pułapie. Z jednej strony jest to opcja, która może nas denerwować, bowiem latamy, coś się dzieje, giniemy, a statystki idą w cholerę. Musimy zacząć wszystko od nowa. Z drugiej, jeśli latamy na Full Real plus to – podnosi nam to nieźle klimat zabawy i daje pewien smaczek takich właśnie potyczek z okresu Battle of Britain. Śmierć znaczy śmierć i tyle.
Kolejny przykład, tym razem dla strony brytyjskiej. Hurrek to dobra platforma do strzelania, zwłaszcza dla ciężkich i powolnych celów jak bombowce czy samoloty patrolowe. Skuteczny ostrzał po silnikach posyła wszystko w stronę kanału. Mniej zabawnie już wypada w walce z myśliwcami. Poniżej śrubka "Be sure" oraz Medal Obrony.
Twórcy jednak zrobili pewien ukłon, by w razie takiej sytuacji nie trzeba było przechodzić znów tych samych misji – które nie ma co się oszukiwać, są mocno liniowe (jak to w kampaniach statycznych, nie dynamicznych). Kolejnym pilotem możemy zacząć bowiem start od misji, w której zginęliśmy, nie wybieramy zatem misji nr 1 z kampanii, a mamy rozwijana listę i w takiej awaryjnej sytuacji, możemy zacząć misję tę np. 12 tą, w której nam się nie udało. Po prostu spłynął „nowy narybek” do Dywizjonu i my zaczynamy jako rekrut latać z pozostałymi od kolejnej misji. Tak chyba można to nazwać, bowiem nasze statystki wynoszą zero i dopiero zaczynamy rozwijać naszą postać od nowa.
Hurricane w kampanii 111 Squadronu. Malowanie akurat wybrane przez gracza, nie to z dodatku, ale miło po prostu latać z polską szachownicą z 306 Sqd.
Co do samego pilota, można także podmienić jego zdjęcie, czyli coś tam personalizujemy, nazwa jest taka sama jak profil na Steam (można ew. to zmienić, ale status kampanii, jest pod takim Nickiem, z jakim zaczęliśmy kampanię). Oprócz tego wszystkiego autorzy dodatku wykonali dziesiątki malowań, w które ubrano maszyny z kampanii, niektóre misje także używają defaultowych malowań, za to zadbano o historyczne umiejscowienie dywizjonów, a także właściwe numery rozpoznawcze na płatowcach. Pod tym względem należy się dla producenta olbrzymi plus. W przypadku niemieckich maszyn nie ma swastyk. Jest to spowodowane, że produkt pochodzi z Niemiec, ale jest na to rada (na dole tekstu jest link do pliku z historycznymi malowaniami dla strony niemieckiej).
Wnętrza kabin, gdzie właściwie powinno odbywać się 100% czasu podczas lotu, jeśli realizm damy też na 100%.
Same misje są ciekawe. Szału nie ma, ale są wykonane bardzo poprawnie. Niestety nie jest to kampania dynamiczna, zatem jeśli ma coś się zadziać tu i teraz, zadzieje się także jeśli jakąś misje będziemy powtarzać. Maszyn jednak w powietrzu jest na tyle dużo, że jednak wrażenie będzie, że coś jest za każdym razem innego. Zresztą tak naprawę ciężko mi się wypowiadać, bo chyba nie powtarzałem żadnej misji (ew. chyba jedną bo sim zaliczył wysypanie się do Windowsa). Jeśli już giniemy, to giniemy, nie ma tutaj opcji „od nowa”. Ogólnie klimat w misjach jest niezły. Mamy odprawę, mamy info o kursach, o naszych waypoinatch, średniej prędkości przelotowej i pułapie zadania. Ponieważ mapa pod CoD nic nam nie pokazuje musimy to zapamiętać, albo zapisać i dalej kierować się za pomocą własnych zdolności nawigacyjnych lub lecieć za naszymi towarzyszami, o ile nie jesteśmy „szefem” naszej Staffel. Dotarcie nad terytorium wroga będzie najczęściej skutkowało ostrzałem naszego patrolu przez artylerie przeciwlotniczą. Co rusz wybuchają obok nas pociski i pojawiają się kłęby czarnego dymu.
Powrót z misji w kampanii Wicka (początki jego kariery). Po każdym zestrzeleniu można sobie ręcznie wybrać skin z kolejną belką zwycięstwa na sterze. Jak realizm to realizm, a co!
Przeważnie są to miejsca nad wrogimi lotniskami, ale mam takie wrażenie, że powinno tego być o wiele więcej. Kolejnym elementem, który może wystąpić podczas misji jest pojawienie się wrogich maszyn, które w związku z naszym przelotem zostają zaalarmowane i podnoszą się z lotnisk, nad którymi przelatujemy, ale także jest to rzadkość. W kilku misjach zauważyłem, że jest właśnie zrobiony taki skrypt. Fajny pomysł i realistyczny. Oczywiście w większości będziemy walczyć z przelatującymi wrogimi maszynami. Będziemy chronić lub atakować bombowce, wykonywać loty patrolowe i zapuszczać się nad wrogie terytorium po to, by powiększać sobie statystyki i dostać kolejny historyczny medal. Honor i sława.
Na pierwszym screenie już po potyczce, na drugim eskorta Wellingtonów w pogotowiu na pułapie. Kolejny szybki start podczas bombardowania naszego lotniska przez Me 110, a na ostatnim... ufff, przeżyliśmy, wracamy, ale żywi do bazy, a kampania 111 Squadronu będzie mogła być kontynuowana.
Na Full Realu ma to klimat, oj tak, bo każdy lot to wyzwanie, z którego musimy wrócić przede wszystkim żywy, nie ważne czy z tarczą, czy bez. Co jeśli nasza maszyna zostanie ostrzelana i wyleje się olej na osłonę kabiny, albo z jakiś przyczyn nie będziemy mogli kontynuować naszego lotu, np. zostaliśmy ranni i czerwienią spłynął nam ekran przed naszym nochalem? Można wyskoczyć, o ile żyjemy, spokojnie będziemy kontynuować swoją kampanię. Jest jedno ale. Musi to być po „naszej” stronie linii frontu. A bądź tu mądry. Jak walczysz nad Kanałem, a mamy linię frontu i zero punktów odniesień musimy liczyć na łut szczęścia i obserwować jak blisko jesteśmy swoich klifów Francji, czy też Anglii, a jak daleko od tych drugich, by chociaż wzrokowo ocenić szansę przetrwania.
Kolejno: JG 2 w locie do celu, smugi kondensacyjne pozostałych maszyn na 6500m, osłona bombowców oraz powrót z misji.
Podczas jednej misji, zostałem dość poważnie ostrzelany przez Spita. Obraz nieco spłynął czerwienią, ponieważ i ja zostałem lekko trafiony, ale lekko, dało radę normalnie lecieć. Gorzej było z moim silnikiem, który buchnął olejem. Zredukowałem obroty by utrzymać się z prędkością 240 km/h, w pełni otwarta chłodnica powietrza i oleju i dusza na ramieniu. Co gorsza pułap około 3000 m. więc niezbyt wysoko na długi lot ślizgowy, a ostrzelanie nastąpiło niedaleko Isle of Wight. Na szczęście Spita zgubiłem i pozostała jedynie ucieczka, by chociaż jak skakać, to skakać tak, by misja ratunkowa naszych się powiodła.
Spity w locie o zachodzie Słonka nad La Manche.
Prosta droga na południe z lekkim opadaniem. Kilkanaście kilometrów za wyspą Brytyjczyków zgasł już silnik całkowicie. Bf 109 zadrgał i został pozbawiony napędu. Prędkość starałem się utrzymywać koło 200 km/h. Najważniejsze, by skoczyć po swojej stronie. Skok po „tamtej” to niewola i koniec kampanii. Tak tak, w ten sposób też może skończyć się nasza przygoda. Odrzuciłem owiewkę by być gotowy do skoku, jeszcze trochę, jeszcze na południe, leć mój Messerze. Gdzieś w połowie drogi byłem już na 500 metrach nad morzem. Ostatnia chwila na skok. Wyprostowałem lot i wyrzuciłem się z kabiny. Spadochron otworzył się tuż nad wodą. Samolot wpadł niedaleko do Kanału i to całe jego pikowanie obserwowałem huśtając się na białej wielkiej huście spadochronu. Teraz chwila prawdy. Zakończenie misji i „uffffff…” jest przycisk next. Czyli wylądowałem po właściwej stronie. Kampania podaje, że w związku z akcją ratunkową i dojściem do zdrowia ominęły mnie właśnie dwie misje mojego Dywizjonu w których nie uczestniczyłem i zaczynam kolejna misje kilka dni później. Tutaj trzeba uważać na wszystko, nawet głupio zacierając swój silnik można trafić do niewoli i zakończyć swoje dzieje z danym pilotem.
Potyczki poza naszą linią frontu. Lepiej tutaj nie zakończyć kariery.
Z misji będziemy mieli także wolne polowania. Walki przeważnie toczą się na wyższych pułapach. Pokierować nas także będzie mogła w rejon walk Kontrola naziemna, która poda nam wektor do naszego lotniska (o ile sami nie potrafimy nawigować), albo poda nam gdzie znajduje się najbliższy myśliwiec wroga. Jeśli latamy po stronie brytyjskiej dodatkowo wyświetlają się niezależne komunikaty z CH Dover - naszego radarowego centrum operacyjnego w Dover. Operatorzy radarów będą informowali nas dokładniej skąd coś nadlatuje i na jakim pułapie (tej opcji pozbawione są kampanie dla strony niemieckiej). Dzięki obu tym funkcjom i naszemu wzrokowi dość precyzyjnie możemy zostać naprowadzeni nawet z widokiem tylko z kabiny (tym bardziej musimy z tego korzystać, gdyż czarny punkcik samolotu na horyzoncie pojawia nam się w CoD przy odległości około 2 km).
Spit Spitem, ale po prostu piękny model zniszczeń w Cliffs of Dover.
Samych maszyn w powietrzu bywa wiele. Raz nawet z ciekawości skacząc od pierwszej do ostatniej na widokach zewnętrznych doliczyłem się … 60-ciu. Przy eskorcie bombowców możemy liczyć od trzech do kilkudziesięciu. Czasem te lecące skrzydło z ustawionymi w formacjach dziesiątkami bombowców plus osłony składające się z kolejnych dziesiątek myśliwców robi wrażenie, chociaż na pewno nie jest to poczciwy Battle of Britain II, gdzie bywały wręcz setki maszyn.
Ech, te "kłodowe" zachody i wschody słońca. Czasem można latać tylko dla nich. Tu już dość późny zachód.
Nie zauważyłem, że ilość maszyn wpływa jakoś na fps. Ewentualnie wtedy jak zaczyna się coś dziać, czyli np. w jednym czasie jest wiele wybuchów, strzelania, dymów itp. przy takich formacjach, ale spadek fps był niewielki, dalej umożliwiający w pełni płynną rozgrywkę w CoD plus te kampanie od Desastersoft. Czasem misje mamy ograniczone czasowo. Czyli np. musimy coś wykonać w określonym czasie, np. zestrzelić konkretny tym samolotu w ciągu 50 minut. To może czasem denerwuje, bywa, że i przez cały lot nasze drogi z wrogimi maszynami się rozminą, albo my lecimy na zupełnie innym pułapie niż tamci, co uniemożliwia dostrzeżenie wrogich maszyn. Bywają i takie "spokojne" loty widokowe. Często także musimy rozglądać się do tyłu.
Jeśli już mamy schodzić tak nisko to tylko aby lądować, lub gonić ostatniego wroga...
Tutaj pomoże nam czasem nasz wingman, czy też pozostali piloci z szyku, którzy poinformują nas o dostrzeżonych samolotach wroga (na szczęście w CoD to działa i podają nam na której jeszcze godzinie dostrzeżono przeciwnika). Kampanie także posiadają pewne rozszerzenia, jak np. komunikaty radiowe. Jak misję wykonamy pochwalą nas po niemiecku czy też angielsku. Jak nie wykonamy zbesztają z błotem. Zwłaszcza "nieźle" to brzmi po niemiecku :D, polecam. Stajemy na baczność salutując przy naszym kompie. Prawie ;). Ogólnie jest to niezły smaczek. Tych komunikatów jest w ogóle więcej, czasem pojawiają się w zależności, czy pozostali członkowie naszej grupy wykonają swój cel, o czym poinformują nas za pomocą łączności w hełmofonie. Dodaje to klimatu, zwłaszcza przy potyczkach. Na lotnisku za to komunikacja działa słabo, ale to już wina CoD’a i jego bugów, więc trudno się czepiać twórców. Także przy wlocie na okolice naszego waypointu wyświetlą nam się informacje o kolejnym, bądź o dalszych celach naszej misji.
Hurricane Mk.I rozgrzewajacy silnik o poranku do kolejnej misji. W obecnej wersji CoD dla lotów offline (v1.06.17582) posiada denerwujący bug. Od razu silniki są nagrzane i temperatury rosną. Wiec by je schłodzić, należy od razu po załadowaniu misji otworzyć obie chłodnice (o ile dana maszyna posiada dwie), uruchomić błyskawicznie silniki i czekać, aż temperatury spadną. Jak się unormują można startować. W przeciwnym razie zatrzemy silnik już na strcie i wliczy nam się to do statystyk w kampanii jako misja nieudana. Bug przy kolejnej łatce do CoD będzie usunięty (oby!).
Na obecną chwilę jednak nie przeszedłem wszystkiego, chociaż i tak upłynęły mi dosłownie dziesiątki godzin spędzony z dodatkiem od Desastersoft. Z kampanii jakie skończyłem to tytułowa dla Helmuta Wicka, cześć kampanii dla JG 2 (tutaj niestety zginąłem i to w b. głupawy sposób – wkołowując do hangaru po udanej misji nagle Bf o coś zawadził w trawie (?), skapotował i wybuchł (?), ale był to bug CoD’a. Tak czy siak wściekły pożegnałem się z rolą skrzydłowego Helmuta Wicka, bo o tym opowiada ta kampania).
W kampaniach możemy atakować cele naziemne, powietrzne oraz okręty. Wszystko będzie wliczało się nam do statystyk, o ile dany obiekt będzie sterowany przez A.I. (nie pusty jako model 3D).
Zacząłem także teraz kampanię na Hawker Hurricane, pozostała jeszcze tytułowa z Johnem Dundasem, pogromcą Wicka, na Spitfire oraz dla pilota Bf 110 C-7. Tutaj będziemy mieć zatem misje bombowe i myśliwskie, a także eskortowe. Też może być ciekawie. Dlatego także w tym tekście przeważają screeny z kampanii na maszynach niemieckich, ale jak wspomniałem na początku – prawie każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Możliwe, że też w trakcie ją uaktualnię o informacje o misjach dla brytyjskiej strony RAF.
JG 2 pnie się do góry. Za czasów Wicka Jagdgeschwader 2 zaliczył 500-tne zwycięstwo powietrzne.
Wracając do tytułowej kampanii z asem Luftwaffe z okresu BoB muszę przyznać, że bardzo mi odpowiadała. Mamy ładnie przygotowane odprawy, fajne skiny, niezły klimat na Full Real i do tego wcale nie łatwo coś ustrzelić, a do tego musimy mocno uważać na to, by przedwcześnie jej nie skończyć. Wszystko to mamy w statystykach, promocjach, medalach itd. Misje poukładane są historycznie, także zadania, które musimy zrobić. Nasz cel to także zwycięstwa powietrzne, które Helmut Wick dokonał (mamy określoną ilość maszyn do zestrzelenia pod względem typów samolotów). Szczytem klimatu jest ostatnia misja, w której pilot ginie. Wiedząc to, lecimy po prostu po śmierć.
Screen z ostatniej misji z H.Wickiem w roli głównej w Kampanii. Rzucam się z wysokiego pułapu na niżej lecące Spity z 609 Squadronu (6,5 km). Szybki zjazd z góry. Ulubiona taktyka asa Luftwaffe.
Pomimo komunikatów o naszej „ścieżce śmierci” w tej misji faktycznie zostałem ostrzelany poprzez nieuwagę przez jednego ze Spitfire. Do tego skutecznie i jeszcze na złość wcześniej mi wysiadł Track IR (zawiesił się po powrocie z pod Windowsa do gry), co spowodowało, że nie mogłem się rozglądać i zostałem ostrzelany. Pozostała ewakuacja niedaleko Isle of Wight. Już nie walczyłem o przetrwanie, stwierdziłem, że warto na tym etapie zakończyć to wszystko zgodnie z historią, ewakuując się z maszyny w otchłań oceanu…. (sorry za spoiler, ale nie mogłem się powstrzymać ;).
Celne ostrzelanie samolotu podporucznika Paul A. Baillon'a, skrzydłowego J.C. Dundasa i tym samym 56-te zwycięstwo niemieckiego pilota. Chwilę potem sam Wick nie mógł już dalej lecieć. Ostrzelany najprawdopodobniej przez Dundasa, zaraportował swoją pozycję i wyskoczył z Bf-109 E-4. Dundas zbyt długo się nie cieszył swoim zwycięstwem. W tym czasie skrzydłowy Wicka - Rudi Pflanz - skutecznie zestrzelił pogromcę Wicka. Dramat w hollywoodzkim stylu. Samotne opadanie na spadochronie w okolicach Isle of Wight pilota Luftwaffe. Jego ciała nigdy nie odnaleziono, podobnie jak i J.C. Dundasa.
Obecnie Desastersoft pracuje nad kolejnymi dwoma tytułami. Pierwszym będzie Channel Battles – 1940, gdzie będziemy mogli latać na: Bf-109 E-1,E-3 i E-4, na Hurricane oraz Spitfire, także na Me 110 i Ju-87. Ten tytuł jest już gotowy w wersji niemieckojęzycznej, obecnie trwa przygotowanie wersji anglojęzycznej. Powinien pojawić się w sprzedaży w tej wersji w lato tego roku. Kolejnym tytułem będzie „Adolf Galland – The Gentelment!” czyli kolejny zbiór historycznych misji opowiadających o losie kolejnego asa i świetnego pilota. W obu przypadkach pozycje dla fanów CoD i tego okresu walk w powietrzu po prostu obowiązkowe.
Battle of Britain - dostojny Messerschmitt oraz skuteczny koń roboczy RAF - Hawker Hurricane jako pogromca Huna.
Przyznam, że dodatek do Cliffs of Dover pod nazwą „Fighter Aces! Helmut Wick vs J.C.Dundas” mile mnie zaskoczył. Cały zbiór kampanii został mocno przemyślany i nieźle przygotowany. Do tego wnosi nam sporo cech takich jakie oryginalna kampania nie posiada. Także dodaje nowe misje dla różnych maszyn i różnych stron konfliktu największych potyczek powietrznych z okresu II Wojny Światowej. Produkt jest godnym uwagi, a obecna cena stanowi zachętę do zakupu. W pakiecie mamy też anglojęzyczną instrukcję, która liczy sobie 43 strony w pdf, a także kartę kodów do historycznych oznaczeń celów dla Luftwaffe, którymi to zresztą kodami posługuje się język odpraw przed misjami. Szczerze, to co zrobił Desastersoft powinno być wzorem dla 1C jak należałoby to zrobić od razu wydając CoD na rynek spragnionych nowej odsłony IL-2 symulomaniaków. Oczywiście w opisywanym tekście nie wspominam o Bugach związanych z samym działaniem CoD, bo to zupełnie inna bajka, ale na szczęście da się z nimi żyć. Jedynie co może najbardziej przeszkadzać to komunikacja z pozostałymi pilotami, wykonywanie przez nich rozkazów i całym A.I., które ... lata tak jak lata. Kolejne patche jednak do CoD mogą to naprawić i wtedy warto będzie znów sięgnąć za produkt Desastersoft by nawet przejść znów te same misje, ale dramatu nie ma. W samych kampaniach jedyne co to faktycznie dodałbym więcej Flak i misji typu Scramble, jakiś skrypt, że jeśli przelatujemy nad wrogim lotniskiem to tych wyzwalaczy do podrywania się wrogich maszyn jest nieco więcej, przez co przybierać by mogła bardziej dynamiczny charakter. Poza tym – produkt oceniam wysoko, tym bardziej, że autorzy dali także nam w łapska demo i każdy może zatem pograć, zobaczyć, czy to jego klimat i jak mu to śmiga. Sam zdecydować o ew. zakupie reszty. Oby tak dalej Desastersoft, a my czekamy na kolejne misje i tytuły od tego producenta! Brawo!
10.06.12, YoYo
Click! Polityka oceny w serwisie YoYosims
Video reklamujące „Fighter Aces! Helmut Wick vs J.C.Dundas”:
Strona www wydawcy dodatków. Tutaj także można kupić omawiany zbiór kampanii:
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Historical Skin Pack for „Fighter Aces! Helmut Wick vs J.C.Dundas”, H.Wick campaign & JG 2
Historyczne malowania dla kampanii H.Wick oraz JG 2 dla Bf-109 E-4. Malowania dodają historyczne oznakowanie niemieckich maszyn na statecznikach dla całego JG 2 w kampanii oraz wszystkich samoltów H.Wicka. W większości przypadków screenów w tym tekście używano właśnie tej modyfikacji (opracowanie yoyosims.pl ).
Instalacja malowań:
1 PART najpierw ściągamy to i instalujemy zgodnie ze ścieżką podaną w Readme
https://www.mediafire.com/?69j89wmhn994zmd
2 PART potem ściągamy to i instalujemy zgodnie ze ścieżką podaną w Readme
https://www.mediafire.com/?g7xbya9x4gqxba1
* tłumaczenie pochodzi z Hagen H.P.: Kampf uber den Wolken, b.r.w.,str.54-57. Więcej w Kagero Asy Lotnictwa 01 Helmut Wick,Fritz Losigkeit,Kurt Knappe.
-
procesor- Intel Core i7 930 (Socket 1366) 3.74 Ghz (OC)
-
grafika- Asus Radeon HD 7970 3Gb DDR5
-
płyta główna- Gigabyte GA-EX58-UD3R (chipset Intel X58)
-
pamięć- 4x2GB=8Gb (2x Dual Channel PC3-10666, DDR3 1333Mhz) Patriot Viper II Sector5
-
dźwięk- Creative Sound Blaster X-Fi Extreme Music + głośniki Logitech 5.1 model X-530
-
dyski- Patriot Inferno SSD 60Gb, OCZ Vertex II SSD 180Gb, Corsair Nova 60Gb SSD, Samsung 830 256Gb SSD, Western Digital Caviar GreenPower, 640GB, SATA/300 HDD, 64MB oraz Seagate Barracuda 7200.9 Ultra ATA, 250 Gb HDD
-
system- Windows 7 PL 64Bit Home Premium Edition
-
TrackIR 5 (6DOF)
-
joystick: Thrustmaster Warthog, Logitech Force Feedback 3D Pro
-
wolant: Pro Flight Yoke System Saitek
-
pozostałe kontrolery: Saitek X45+Throtlle Quadrant CH Products, Saitek Pro Flight Combat Rudder Pedals,
-
moduły panelowe: Go Flight GF-P8, Saitek Pro Flight Radio Panel, Saitek Pro Flight Switch Panel, Saitek Pro Flight Multi Panel, X-Keys Stick, Saitek Instrumentals Panels
-
peryferia (gaming): słuchawki Logitech G930, klawiatura Logitech G15, myszka R.A.T.5