Firma Belsimtek, ściśle związana z Eagle Dynamics, do tej pory odpowiadała za takie modele do DCS jak UH-1H, Mi-8MTV2, F-86F oraz MiG-15bis. Jej najnowszym produktem jak na tę chwilę jest model samolotu Northrop F-5E Tiger II, który pojawił się w wakacje 2016. Model przez wielu wyczekiwany bowiem co by nie było to jeden z bardziej znanych odrzutowców XX wieku, chociaż jego historia była zgoła nieco inna niż typowych i „topowych” myśliwców podobnego okresu, bowiem w zasadzie można powiedzieć, że historia używania tego samolotu dotyczy „prawie wszystkich”, ale nie kraju z którego faktycznie pochodzi. Druga ważna rzecz dla miłośników symulatorów oraz lotnictwa to fakt, że F-5E stanowi rasowego przeciwnika dla MiG-21bis, którego mamy w DCS za sprawą firmy Leatherneck Simulations. I podobny okres i podobne przeznaczenie, chociaż oba myśliwce jednak się różnią możliwościami oraz osiągami. Patrząc jednak na zasób obecnych modeli dla DCS niewątpliwie F-5E najbardziej ze wszystkich w tej chwili odpowiada jako przeciwnik dla MiG-21bis pod względem i okresu i zastosowania. Oba myśliwce zalicza są też do grupy lekkich myśliwców i tutaj też mamy pewne podobieństwa.
Dodatek do DCS od Belsimtek to wersja F-5E-3 „Tiger II”.
Belsimtek jak do tej pory w zasadzie nie zawodzi. Firma wydaje ładne i dobrze wykonane modele. Szczytem jakości dla mnie jest ich Mi-8MTV2 (w sumie bardzo długo rozwijany i dopieszczany), chociaż i pozostałym modelom do ideału wiele tutaj nie brak. Oczywiście tak ogólnie, bo dalej w każdym z nich jakieś tam bugi zawsze się znajdzie. Fani jednak DCS są do tego już niejako przyzwyczajeni i nawet wyjście modelu z bety nie oznacza (jak wiemy), tak naprawdę, że dany moduł jest skończony (przykładem dla mnie jest sztandarowy A-10C "Warthog", który do tej pory jest łatany, a nawet jak jest dobrze, to zawsze coś się zadzieje i pojawi się kolejny mały błądzik… do naprawy w kolejnym patchu ;). Spektakl musi zatem trwać jak w słynnej piosence Freddiego Mercury. Obecnie F-5E wg. autorów również wyszedł z fazy beta. Oznacza to, że w zasadzie zawartość całego pakietu oraz awioniki samolotu jest już skończona. Owszem model jest jeszcze uaktualniany ale nie przeszkadza to już obecnie ocenić to co dostaliśmy od Belsimtek oraz Eagle Dynamics.
A co robi tutaj ta gwiazda na stateczniku i czemu F-5 goni Tomcat’a?
Szczerze, to też jakoś nigdy nie byłem szczególnym fanem samolotu z pod oznaczenia F-5 Freedom Fighter czy Tiger II. Jakoś zawsze samolot wydawał mi się nieco „zabawkowy” w porównaniu do innych maszyn o podobnym przeznaczeniu. Do tego trudno jakoś mi było zawsze zachwycać się jego wyglądem (podobnie jak z F-104, do którego F-5 jest nieco podobny). W ramach priorytetów w normalnej sytuacji zapewne mając do wyboru inny samolot to wybór na F-5 byłby jako ten drugorzędny. Taka też w zasadzie była jego historia. Dla Stanów Zjednoczonych nie miał być to nigdy samolot pierwszego wyboru. Jego koncepcja była zgoła inna chociaż należy też dodać, że F-5 był kolejnym krokiem w całej historii lotnictwa USA. Może nie milowym, ale na pewno maszyny z pod oznaczeń T-38, F-5 wczesnych serii, F-5E i F-20 stanowiły poważny kawałek rozwoju firmy Northrop, a tym samym lotnictwa w USA i dalszego pięcia się w rozwoju techniki lotniczej w Stanach Zjednoczonych.
Maszyna, która malowaniem (SEA) ma przypominać F-5A i zastosowanie ich w Wietnamie.
Northrop F-5 Freedom Fighter został zaprojektowany jako prosty i tani myśliwiec, łatwy w obsłudze, który miał być też masowo produkowany i stosowany. Samolot miał startować z krótkich lotnisk, a nawet z lotnisk nieutwardzonych. Odbiorcami myśliwca miały być kraje NATO oraz SEATO (Organizacja Paktu Azji Południowo-Wschodniej). Początkowo firma Northrop Corporation przedstawiła USAF w marcu 1956 projekt myśliwca jednomiejscowego N-156F, a także wersję dwumiejscową (szkolno - treningową) N-156T. Jako jednak, że USAF na gwałt w tym czasie szukał maszyny treningowej do szkolenia pilotów myśliwców odrzutowych projekt N-156T od razu spotkał się z aprobatą i po wygraniu konkursu na odrzutowiec treningowy wyewoluował on później właśnie w osławionego T-38 „Talon”. Northrop równocześnie nie przerwał jednak prac nad wielozadaniowym jednoosobowym myśliwcem N-156F i prace tutaj dalej prowadził licząc na dalsze kontrakty. Maszyna musiała czekać do pierwszych prób w latach 1959-60. Finalnie w związku z chęcią ograniczania wydatków związanych z eksploatacją samolotów myśliwskich projekt trafił na dość podatny grunt polityczny. Pozwolono na kontynuowanie prac, a pierwszy seryjny jednomiejscowy F-5A Freedom Fighter oblatano 19 maja 1964 roku. Samolot F-5A i jego szkolna odmiana F-5B z czasem cieszyła się uznaniem w Stanach Zjednoczonych i u odbiorców zagranicznych (gdzie właśnie w związku z ceną ok. 750 tyś. $ zaczęła święcić triumfy). Licencję też na jego produkcję zakupiło kilka krajów. Northrop zachęcony w końcu handlowym powodzeniem Freedom Fighter postanowił dalej pracować nad rozwojem tego myśliwca i kolejną jego wersją. Planowano zwiększyć jego możliwości bojowe, a także dalej utrzymać go w jednej z najniższych siatek cenowych jak na tego typu produkcje. Pojawiła się też opcja zainstalowania stacji radiolokacyjnej, a także mocniejszych silników i ulepszonej awioniki. Prace zostały zaakceptowane i w 1970 rząd USA wybrał nowego F-5 jako samolot do eksportu na rynki międzynarodowe będące w sojuszu z USA. Nowy typ Freedom Fighter uzyskał oznaczenie F-5E i nazwę „Tiger II”. Maszyna została wyposażona w automatycznie działające klapy noskowe na całej krawędzi natarcia skrzydła co bardzo też wpłynęło na jego zwrotność.
Szwajcarski oraz norweski F-5. Maszyny tego typu również latały i latają do dziś w Europie (np. Patrouille Suisse).
Oprócz tego samolot dostał nową goleń przedniego koła z możliwością jej wydłużania (dwie pozycje), a także użycie lepszych silników J85-21 poprawiło charakterystyki lotne samolotu o prawie 30% w stosunku do F-5A. Pierwsze dostawy dla USA pojawiły się w 1973 roku, a dla odbiorców zagranicznych w 1974 roku. Co ciekawe Tiger II w swoim kraju powstania jednak się nie przyjął. Jego główną rolą tutaj było odgrywanie i „udawanie” maszyn produkcji Związku Radzieckiego, przede wszystkim zaś myśliwca MiG-21 do szkolenia i treningu załóg w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i na Filipinach. Tak narodziła jego popularna rola „Agresora” w której widzimy go nawet po dziś dzień.
Agresor w "akcji". Czerwone gwiazdy na stateczniku pionowym przykuwają oko.
Firma Belsimtek oddając model w nasze ręce oddaje oprócz oczywiście modelu instrukcję do niego (pełną oraz wersję skróconą), misje treningowe oraz misje dla jednego gracza. Sama instrukcja jest wykonana na wysokim poziomie. Mamy dwie wersje, krótką, tak zwaną Quick Manual, oraz wersję pełną. Wersja Quick dotyczy skróconego opisu tego co musimy o modelu i samolocie wiedzieć. Mamy podstawowe informacje związane z obsługą samolotu, jego awioniką, a także zarządzaniem uzbrojeniem i interpretacją radaru. Ta instrukcja liczy sobie 50 stron. Z kolei wersja - pełna instrukcja, składająca się z 287 stron opisuje dokładnie cały model samolotu F-5E Tiger II od BST. Mamy tutaj informacje na temat interpretacji poszczególnych wskaźników, nie zbrakło szerszych informacji oczywiście o samej konstrukcji jak i możliwościach bojowych samolotu, a tym samym modelu. W zasadzie obie instrukcje (wydane w języku angielskim) odpowiadają na większość pytań związanych z wydaniem modelu F-5E przez Belsimtek. Osobiście preferuję także zapoznać się zawsze z instrukcjami wydanymi przez użytkownika Chuck Owl (znanego z innych instrukcji dla DCS oraz kiedyś dla IL-2 BoS). Jego manuale są bardzo przejrzyste i w sposób obrazkowy podchodzą do różnych zagadnień ułatwiając zrozumienie tematu (jego instrukcja dla F-5E od BST jest w temacie na Forum ED TUTAJ). Połączenie instrukcji oficjalnych wraz z tą od Chucka (+ video tutoriale różnych użytkowników na YouTube na temat DCS F-5E) bardzo zawsze przybliży nam temat, a chłopina wypuszcza bardzo regularnie swoje manuale w pdf do DCS od kiedy obraził się na ekipę związaną z nowym IL-2. Do tego jego instrukcje są co jakiś czas akutalizowane w miarę pojawiania się kolejnych patchy (o ile coś istotnego się zadziało). To jednak nie koniec w zakresie poznawania modelu F-5E. Model bowiem posiada interaktywne treningi już bezpośrednio w symulatorze Digital Combat Simulator.
F-5E Tiger II od BST w barwach USAF.
W zasadzie jest to standard dla DCS (przeważnie), ale zawsze miły by w środowisku symulatora od razu poćwiczyć to i owo. Szkolenia interaktywne (jak ktoś nie miał do czynienia z produktami do DCS’a) polegają na tym, że symulator dokładnie pokazuje nam co wcisnąć, przełączyć i w jakiej to zrobić kolejności dla danej akcji którą chcemy zastosować jak np. start-up, kołowanie, start i lądowanie, nawigacja, obsługa radia, atak z użyciem pocisków typu powietrze-powietrze, atak z użyciem środków rażenia powietrze-ziemia, obsługa radaru itp. Zawsze może być to nasz pierwszy i bezbolesny kontakt z modelem na swoim komputerze. Warto tutaj tylko dodać, że misje szkoleniowe zawsze są (jak do tej pory) dostępne w DCS wersja 1.5, a nie 2.0. Dopóki oba tytuły się nie zintegrują tak będzie (pod np. 2.5), bo mapa w 1.5 jest darmowa (część Kaukazu i okolice), a za mapę Nevady w 2.0 (i za chwilę Normandii) trzeba płacić. Model za to F-5E od Belsimtek jest przeznaczony dla DCS 1.5 oraz 2.0, chociaż może się czasem różnić drobnostkami między sobą (bo np. do DCS 1.5 już wyszedł patch, który coś tam zmienia, a do DCS 2.0 jeszcze nie). Użytkownicy DCS znają te przypadki doskonale również z innych dodatków do tego symulatora ;).
Trzeba jednak przyznać, że BST wydaje ładne modele. Na drugim oraz trzecim screenie widać otwarte wspomagające wloty do silnika J85-21 (żaluzje) po bokach kadłuba.
Przejdźmy jednak do tego co zawiera sam model oraz jak wygląda na naszym monitorze od PC. Belsimtek wprowadził do sprzedaży dokładnie model F-5E-3 Tiger II wyposażony w radar AN/APQ-159(V)-3. W zakresie bryły modelu, to tutaj już firma ta pokazała nie raz, że stać ją na naprawdę wiele w zakresie wymodelowania elementów samolotu jak i samych tekstur. Zresztą w zasadzie jedynie poza Hawkiem to w DCS’ie trudno przywalić się do jakości wyglądu modeli. Co prawda nie posiadam C-101 (i raczej nie chcę posiadać), ale i tutaj widać, że pod względem jakości 3D wszystko jest na swoim miejscu. Bryły modeli do DCS poddawane są pewnym standardom i raczej poziom jest zachowany w całej linii dodatków przeznaczony dla tego symulatora. Jedynie możemy wahać się w „szkolnej” ocenie między sześć, pięć i pół i pięć. Czyli jest zazwyczaj nieźle. Niżej rzadko co spada. Tak też jest w przypadku modelu Tiger II od Belsimtek. Klasa sama w sobie, zresztą widać to na screenach. Model zewnętrzny wygląda bardzo dobrze. Krągłości są bardzo ładnie przedstawione. Elementy ruchome dotyczą tych ruchomych i w prawdziwym samolocie, łącznie z dodatkowymi wlotami powietrza do silników po bokach kadłuba, które przypominają wyglądem żaluzje. Mamy oczywiście animacje klap skrzydłowych z tyłu i noskowych z przodu (ta wersja to posiada na krawędziach skrzydeł, wcześniejsze F-5 nie miały tego), mamy uginające się amortyzatory w podwoziu, pełną animację chowania kół, wyciągania świateł do lądowania, do tego podczas strzelania wysuwają się specjalne deflektory przed lufami działek 20 mm (mające przeciwdziałać efektowi pompażu w związku z wydobywającymi się z luf gazami), a na dole otwierają się luki wyrzutu łusek. Oczywiście elementy sterowe płatowca także działają i są zaanimowane. Firma świetnie wykonała też efekt ugięcia się skrzydeł (wing flex), doskonale to widać podczas kołowania, zwłaszcza jeśli mamy zawieszone na końcówkach skrzydeł pociski kierowane powietrze – powietrze. Widać jak tutaj nam wszystko lekko się ugina i podskakuje w ramach kołowania po płycie lotniska.
Model posiada także wypuszczany spadochron hamujący, który znacznie ograniczy nam dobieg również w symulatorze DCS.
F-5E ma też ciekawą cechę przy podwoziu przednim. To także zostało zrobione, a polega na tym, że możemy wydłużyć goleń przedniego podwozia przed startem. Pozwoli to nam zwiększyć kąt natarcia, a tym samym szybciej się oderwać przy rozbiegu myśliwca (zwłaszcza jeśli będziemy mieli dużo rzeczy podwieszonych pod samolotem). Różnica wyniesie 3 stopnie po podniesieniu goleni i faktycznie wpływa to na zachowanie modelu przy starcie. W ramach jeszcze animacji możemy otworzyć też osłonę kabiny, która w przypadku Tiger II otwiera się do góry i do tyłu. Model na zewnątrz ma wymodelowane oświetlenie typu bacon, nawigacyjne oraz do lotu w formacji. Z poziomu kabiny możemy sterować jego natężeniem. Mamy tutaj niestety jeden bug, ponieważ dodatkowo coś świeci w dół, niezależnie czy mamy oświetlenie zewnętrze włączone, czy nie. Autorzy z tym nieco denerwującym babolem nie uporali się niestety do tej pory nawet „zwalniając model” z fazy beta. O ile w dzień jeszcze jest to mniej widoczne, to czym ciemniej będzie gorzej. Do tego ten święcący punkcik przesuwa się po ziemi niezależnie od naszego pułapu. Fakt, że jak latamy, to przecież głównie siedzimy w kabinie (VC) i nie jest to wtedy widoczne, ale jak przełączmy się na widok zewnętrzny i spojrzymy w dół to będziemy się zastanawiać o co tutaj chodzi. Pewien bug dotyczy też działania świateł do lądowania. Nie ma tutaj bowiem efektu na zewnątrz, rozświetlonych reflektorów, jeśli startujemy z trybu Cold and Dark, chociaż samo światło do lądowania/kołowania (w F-5E to to samo) nam działa i rozświetla to co przed nami. Natomiast efekt rozświetlonego reflektora pojawi się jeśli schowamy koła i je wyciągniemy. Wtedy będzie ok. Bądź tutaj panie mądry, hmmm. Plusem za to modelu są tekstury wykonane w wysokiej rozdzielczości i prezentujące się bardzo przyzwoicie. Mamy przybrudzenia, mamy pełen zestaw napisów eksploatacyjnych i ostrzegawczych, tekstury przykuwają oko, chociaż niestety nie mamy ich zbyt dużo do wyboru. Oczywiście w tym temacie pomocą są także inni użytkownicy, bowiem jak zawsze można i tutaj liczyć na pracę osób, które wykonują darmowe malowania do modeli. Na stronie DCS można sobie odszukać kilka naprawdę fajnych malowań, także samolotów latających w grupach akrobacyjnych na F-5E.
Przykłady różnych malowań F-5E. Na pierwszym screenie widać też wypuszczony spadochron hamujący czyli tuż po wylądowaniu, a obok F-5E przed startem już z podniesioną golenią przednią, za chwilę ruszy do rozbiegu.
Wnętrze modelu zostało wykonane także na wysokim poziomie. Mamy tutaj także wykonane świetnie tekstury, które także posiadają efekty lekkiego podniszczenia. Osłona kabiny posiada także delikatne przybrudzenia, które najbardziej widoczne są pod słońce oraz pod pewnym kątem. Wnętrze także posiada widocznego pilota z poziomu wirtualnego kokpitu, ale jak ktoś nie lubi takiego dodatku w VC (virtual cockpit) to oczywiście może go usunąć z wnętrza samolotu skrótem klawiszowym (zresztą czasem nawet to trzeba zrobić bo zasłania niektóre elementy w VC). Dodatkowo możemy także odchylić lusterka pokazujące nam obraz do tyłu (ale zawsze zabierze to parę fps).
Kabina w myśliwcu. Belsimtek stawia na "jakość", nie na "jakoś".
Kabina posiada podstawowe oraz niezbędne dla odrzutowca elementy i wskazania pilotażowe jednak czuć tutaj, że jest to prosty myśliwiec przeznaczony dla innych krajów, z którymi nie chce się producent dzielić wszystkimi technologiami. Na prawym panelu znajdziemy sterowanie oświetleniem w samolocie (zew. i wew.), IFF (tylko stacja nadawcza, nie odbiorcza), panel informacyjny o zagrożeniach, sterowanie systemem tlenowym. Na froncie mamy oczywiście HUD, który wyświetla tylko i wyłącznie okrąg celownika (pracujący w kilku trybach), obok wyświetlacz symboli ineksu AoA, poniżej mamy wskaźniki i budziki przeznaczone do kontroli lotu oraz silnika, oczywiście nie sposób nie zauważyć dużego, okrągłego wyświetlacza ekranu radaru, który charakteryzuje się dość prostą symboliką. Radar AN/APQ-159(V)-3 też jest bardzo czuły na wszelkiego rodzaju zakłócenia, co zostało przedstawione w modelu.
Powyżej radar AN/APQ-159 w trybie przeszukiwania (40 mil), dalej radar zakłócany, poniżej widzimy pilota w modelu F-5E, odpalenie AIM-9L przy zalokowanym celu, dalej efekty zabrudzeń na owiewce oraz lewą część kabiny w samolocie Tiger II.
Do tego niestety AN/APQ-159 nie posiada opcji pokazywania obrazu "swój – obcy". F-5E zatem to ubogi kuzyn swoich amerykańskich braci. Pilot musi tutaj zidentyfikować cel już naocznie. Radar pracuje i wyświetla dane w kilku odległościach. Przeważnie jest to widok góra, dół, dopiero po zalokowaniu mamy informację w stylu przód – tył. Odległości i odchylenia do celu interpretuje się po skali i siatce na wyświetlaczu i obudowie wyświetlacza. Radar w modelu nie jest też doskonałym urządzeniem. Pomimo np. sakli 40 nm z tej odległości nie wykryje nam myśliwca. Czym mniejszy cel tym po prostu będzie gorzej. Mały cel wykryje nam jako delikatne echo najczęściej z odległości 20 nm, przy 10 (i mniej) jest najmocniejszy sygnał. Z kolei największa skala (40) pozwala nam na większej odległości dostrzec duże cele jak transportowiec czy bombowiec. Radar na pewno nie jest doskonały. W F-5E ma zadanie bardziej orientacyjnie naprowadzić po prostu pilota na cel, który powinien zidentyfikować cel i dopiero wtedy zająć się walką. Jak zatem łatwo wyciągnąć wniosek, samolot nie jest przeznaczony do walki poza widzialnością przeciwnika. Oznacza to też, że w tym temacie będzie się łatwym celem dla wrogiej maszyny, która może walczyć w BVR i która jest wyposażana w pociski na dłuższy dystans np. naprowadzane za pomocą radaru. Dalej, przed nosem pilota widzimy przełączniki związane z zarządzaniem przepływu paliwa, mamy tutaj radio (UHF oraz TACAN i ADF), mamy także sekcję związaną z zarządzaniem uzbrojeniem oraz wajchę związaną z wciąganiem i wyciąganiem trójpunktowego podwozia.
Różne przykłady niezależnie działającego oświetlenia kabiny w Tiger II. Na drugim screenie widać włączoną latarkę pilota w trybie samolotu Cold & dark.
Przed nosem pilota mamy także ekran RWR ostrzegający nas o zagrożeniach wokół naszego samolotu, a także wajchę wyrzutu spadochronu. Lewa burta kabiny za to zawiera oczywiście przepustnicę na której sterujemy też hamulcem aerodynamicznym oraz obok wychyleniem klap (głównie stosuje się je jako auto), sekcję sterowania i operowania radarem, włącznik i programator flar oraz pasków. To tak pokrótce. Myśliwiec jest dość prosty i chociaż może latać przy różniej pogodzie raczej jest to samolot zastosowania dziennego i przy w miarę dobrej pogodzie, nie posiada bowiem wskazań ILS, czyli dokładnego naprowadzania na ścieżkę podejścia. W ramach nawigacji jedyne możemy używać wskazań systemu TACAN oraz dodatkowo ADF (ale nie jest to typowy odbiornik NDB jak np. w radzieckich konstrukcjach, zakres jego ustawień jest tutaj ograniczony do pasma 2xx i 3xx). Z ciekawostek można dodać, że model ma wykonaną animację związaną z podnoszeniem i opuszczaniem elektrycznie fotela. Wtedy też obraz nam się zmieni i zostanie nam w VC podniesiony widok (odbywa się to płynnie), niemniej ta cecha nie jest jakaś nieodzowna, bo F-5E posiada bardzo dobrą widoczność do przodu, a lądując w zasadzie widzi się pas lotniska cały czas (nie tak jak np. w Mirage 2000C, gdzie warto się „podnieść” przed lądowaniem) przy zachowaniu odpowiedniego AoA.
Tutaj można dostrzec różnice poziomów „patrzenia”. Na pierwszym screenie pilot na maksymalnie podniesionym fotelu wyrzucanym (uwaga: obrazy różnią się tutaj zoom'em w simie).
W całości konstrukcja nie jest jakoś mega skomplikowana i nawet można powiedzieć, że jest to dobry dodatek dla osób początkujących w świecie DCS’a, a które chcą poznać coś więcej niż szkolny L-39 i nauczyć się obsługi maszyny myśliwskiej już za pomocą myszki w kabinie i z odrobiną klikalności.
Northrop F-5E to myśliwiec wielozadaniowy.
F-5E może przenosić uzbrojenie związane z walką powietrze – powietrze oraz do rażenia celów naziemnych. Jeśli chodzi o walkę "air to air" to mamy do wyboru pociski krótkiego zasięgu naprowadzające się na podczerwień. Nie używamy zatem tutaj radaru do utrzymania dla nich celu. Radar jak już podano służy do naprowadzenia pilota na cel, ale nie pocisków. Pociski montuje się tylko i wyłącznie na prowadnicach na końcówkach skrzydeł. Oznacza to zatem, że F-5E może ich zabrać raptem sztuk dwie. Nieco mało jak na myśliwiec czyż nie?
Podstawowe myśliwskie uzbrojenie F-5E, pociski kierowane na krótkim dystansie (tutaj Sidewinder’y: AIM-9L i GAR-8).
W zakresie uzbrojenia "air to ground" to tutaj arsenał jest nieco większy. Pod samolot na przęsłach skrzydłowych oraz pod kadłubem możemy podwiesić niekierowane, swobodnie spadające bomby o różnym wagomiarze, bomby wyposażone w system spowalniania opadania, niekierowane pociski rakietowe, a także naprowadzane bomby kierowane wiązką lasera. Tutaj oczywiście wymagane jest połączenie z JTAC, który podświetli nam cel i nasze doświadczenie związane ze zrzutem takich rodzajów bomb by nie było to za wcześnie, lub za późno. Musimy też być na odpowiednim pułapie. Samolot także zabiera bomby z dodatkową subamunicją.
Przykłady nieco innego podwieszenia. Uzbrojony F-5E do misji bombardowania, szwajcarski F-5E z treningową aparaturą symulującą nam używanie pocisków AIM-9, Tiger II z podwieszonymi tzw. Travel pod oraz myśliwiec wyposażony m.in. w wyrzutniki niekierowanych pocisków rakietowych, a także bomby z subamunicją CBU-52.
Co do samego zrzutu bomb bądź wystrzeliwaniem z wyrzutni niekierowanych pocisków rakietowych to wymaga to odpowiedniego ustawienia celownika na HUD, przełączenia się na tryb AtoG, a także utrzymywania odpowiedniego kąta podczas nurkowania, prędkości i zrzutu/wystrzału na odpowiedniej wysokości. Jest to zatem celowanie w zasadzie czysto manualne. Nie ma tutaj wspierania zrzutu np. na HUD poprzez dodatkowe informacje i wskazania oprócz koła celownika. Na pierwszy rzut oka sprawa może wydawać się dość trudna, jednak poprzez treningi naprawdę można dojść do perfekcji i w tym temacie i po jakimś czasie powiem, że w taki sposób celuje się dość łatwo. Minusem tego (poza ew. bombami kierowanymi) to fakt, że narażamy się na niższe zejście (przeważnie zrzucamy prezenty z wysokości 1500 ft nad celem plus odejście, czyli dalej wyprowadzamy maszynę z niższego jeszcze pułapu), zatem i stajemy się łatwiejszym celem dla obrony przeciwlotniczej przeciwnika.
Ostrzał z działek 20 mm М39-А3 oraz wysunięte deflektory przeciwpompażowe. Obok przykład modelu zniszczeń. Czasem bywa i tak ;).
Samolot może także zabierać flary zrzucane na spadochronie oświetlające nam teren zrzutu, do tego może zabrać dodatkowe gondole do transportu (travel pod), urządzenia do rejestrowania i symulacji walki powietrznej oraz oczywiście dodatkowe zbiorniki paliwa (o dwóch rodzajach pojemności). Zapasowe zbiorniki można powiesić pod kadłub i/lub na po jednym wysięgniku pod skrzydłowym. Samolot nie posiada systemu do tankowania w locie.
Zapasowe zbiorniki paliwa. Model symuluje także odrzucenie podwieszeń.
Jak wrażenia z latania na F-5E? Model pod tym względem wypada bardzo przyzwoicie i na pewno Flight Model (FM) jest jego sporym plusem dodatku. Co ciekawe samolot nie jest aż tak bardzo zwrotny jak by się wydawało (i szybko traci energię przy zwrotach), za to roll rate ma naprawdę olbrzymi. Na pewno nadaje się do walki kołowej, jednak nowocześniejsze konstrukcje „zrobią z nim co chcą”. Pomimo dwóch silników J85-GE-21 samolot charakteryzuje się pewnym niedoborem mocy w walce z potężniejszymi konkurentami co jest bardzo wyraźne widoczne (np. MiG-21, czy MiG-23 odsadzą nas bardzo szybko). Zauważalna jest też opóźniona reakcja silników na ruchy przepustnicą. Trzeba latać zatem z głową. Z drugiej strony w całości model lotu wydaje się wiarygodny i nieco wymagający przyzwyczajenia. FM się także zmienia w zależności od wagi samolotu oraz tego co przenosi na zewnętrznych podwieszeniach. Od tego także zależy jego rozbieg i dobieg. Jako, że samolot posiada automatykę związaną z operowaniem klapami przy lądowaniu jest dość prosto, ale by się nie męczyć z mocno dociągniętym drążkiem do siebie dobrze go sobie wtedy dotrymować (jak i przy starcie). Maszyna nie posiada żadnego autopilota, tak więc trymowanie F-5E-3 jest w zasadzie stałym i nieodzownym wręcz elementem każdego lotu. Maszyną jednak lata się całkiem miło pomimo faktu, że to starsza i prostsza konstrukcja.
Lądujący F-5E (widać też automatycznie wychylone klapy), obok maszyna z włączonymi dopalaczami (F-5E to oczywiście samolot naddźwiękowy), dalej z dodatkowymi zbiornikami i na ostatnim screenie w F-5E ucharakteryzowany na F-5A.
W pakiecie z modelem nie dostajemy niestety żadnej kampanii. Produkt zatem muszę określić jako wybrakowany w stosunku do typowego dodatku do DCS’a (a przynajmniej z założenia). Niestety to dość częsta sytuacja w przypadku dodatków od Belsimtek (ale i nie tylko ostatnio), więc nie jest to pierwszy raz. Osobiście uważam, że to spory błąd producenta, tym bardziej, że w zasadzie cena jaką nam przychodzi zapłacić za ten dodatek do DCS nie różni się od addonów, które od razu posiadają kampanie same w sobie. Owszem, obecnie wydawca oferuje nam dodatkową kampanię dla F-5E, jest to płatny jednak dodatek o tytule „F-5E Aggressors Basic Fighter Maneuvers Campaign” (link do niej TUTAJ). W kampanii wcielamy się w rolę pilota Tiger II który jest agresorem i uczestniczy w „ćwiczeniach” (chociaż strzelamy na ostro) Red vs Blue nad amerykańską Newadą (65th Aggressor Squadron z bazy Nellis). To jednak powinno być w pakiecie z modelem od razu i to w jego cenie. Pakiet za to obecnie oprócz misji treningowych, o których już była mowa, oferuje kilka misji dla Single Playera. Misje nawet są ciekawie zrobione, jednak w zasadzie każda obecnie (z tego co widzę) posiada jakieś bugi, które wyniknęły być może z czasem po kolejnych patch’ach do DCS. A to nie startuje nam dodatkowe wsparcie, które miało coś tam zniszczyć byśmy mogli lecieć dalej, albo nasza osłona wraca tuż po starcie, a miała lecieć i nas ubezpieczać itp. Niestety psuje to zabawę.
Screeny powyżej pochodzą z misji stworzonych w edytorze DCS, a także tego co pakiet z F-5E od BST oferuje – misji treningowych oraz misji dla Single Player.
Ta płatna kampania zatem wydaje się nieodzowna (została wydania nie tak dawno i uzyskała także kolejne łatki) jeśli chcemy polatać coś dłużej w singla i tutaj się sprawdzić, chociaż należy także pamiętać, że oprócz modelu należy posiadać też dodatkową mapę (także płatną) z Newadą, czyli NTTR map dla (obecnie) DCS 2.0.
Podchodzący F-5E do lądowania. Zwracają uwagę też wyciągnięte reflektory do lądowania.
Model także oferuje dość pokaźny zbiór dźwięków, ale tutaj spieszę donieść, że wszystko gra. Dźwięki są odtwarzane w dobrej jakości, są przestrzenne, różnią się na zewnątrz jak i wewnątrz i jest ich spora gama. Jeden dźwięk nieco może dać do myślenia, ponieważ w locie, jak damy silnik na IDE to w tle słychać coś jakby poruszający się pociąg. Ot takie dziwne skojarzenie, ale coś tam tak zaczyna dudnić równomiernie w tle. Co to i czy tak powinno być – nie mam zielonego pojęcia.
Jedno z ciekawszych malowań dla F-5E, w stylu "Alaska".
Dodatek od Belsimtek stanowi na pewno ciekawy i przyjemnie wykonany addon do Digital Combat Simulator. Nie jest niestety produktem idealnym w pełnym tego słowa znaczeniu. Pomimo wydania i wyjścia z fazy beta posiada jeszcze kilka drobnych bugów, z drugiej strony niestety poza samym modelem nie dostajemy nic poza tym. Jest to dodatek bardziej przypominający nam produkty do FSX i P3D, które nie oferują przecież misji i kampanii, bo po prostu nie ma jak. W przypadku F-5E od Belsimtek jest tak, że w zasadzie musimy skupić się tylko i wyłącznie na samym modelu i zabawę kontynuujemy po prostu latając tym typem samolotu i go obsługując. Oczywiście pozostaje także multiplayer o ile potyczki tutaj będą dotyczyły walki na krótki dystans z pociskami naprowadzanymi na podczerwień. Model za to wypada całkiem nieźle pod względem wykonania 3D na zewnątrz jak i wewnątrz, tekstur, realistycznego modelu lotu, obsługi awioniki i radaru, a także działania uzbrojenia i DM. Na plus zasługują także instrukcje które dostaliśmy od producenta (no i ważne, że są, bo np. z takim Mi-8MTV2 użytkownicy musieli czekać bardzo długo na wydanie pełnej instrukcji w języku angielskim). Z jednej strony sam samolot jak i dodatek po kontakcie z nim może wydawać się fajny i warto go posiadać w swoim wirtualnym hangarze dla DCS, z drugiej strony chciałoby się mieć tutaj więcej tego wszystkiego i zabrakło naprawdę bardzo niewiele by dodatek był jednak lepszym addonem, tym bardziej, że cenowo nie różni się od addonów, które są prawie idealne i oferują więcej zawartości dla użytkownika.
Pozdrawiam, YoYo, 26.12.16
Click! Polityka oceny w serwisie YoYosims
Video promujące dodatek do Digital Combat Simulator:
Strona wydawcy oraz link do modułu z F-5E:
www.digitalcombatsimulator.com
Komputer testowy:
- procesor- Intel Core i7 4770k (Socket 1150) 4.30 Ghz (OC)
- grafika- Palit GeForce GTX 980Ti Super Jetstream, 6Gb DDR5
- płyta główna- Gigabyte Z87X-UD3H (chipset Intel Z87)
- pamięć- 4x2GB=8Gb (2x Dual Channel PC3-10666, DDR3 1600Mhz OC) Patriot Viper II Sector5
- dźwięk- Creative Sound Blaster X-Fi Extreme Music + głośniki Logitech 5.1 model X-530
- dyski- Samsung 840Evo SSD 500Gb, OCZ Vertex II SSD 180Gb, Crucial MX200 SSD 500Gb , Samsung 830 SSD 260Gb, Intel 330 Series SSD 240Gb, Seagate ST1000DM003 1TB SATAIII 7200RPM.
- system- Windows 7 PL 64Bit Home Premium Edition
- monitor- Acer Predator XB271HU 2560x1440, G-Sync
- TrackIR 5 (6DOF)
- joystick: Thrustmaster Warthog, Logitech Force Feedback 3D Pro
- wolant: Pro Flight Yoke System Saitek
- pozostałe kontrolery: Saitek X45+Throtlle Quadrant CH Products, Saitek Pro Flight Combat Rudder Pedals,
- moduły panelowe: Go Flight GF-P8, Saitek Pro Flight Radio Panel, Saitek Pro Flight Switch Panel, Saitek Pro Flight Multi Panel, X-Keys Stick, Saitek Instrumentals Panels
- peryferia (gaming): słuchawki Logitech G930, klawiatura Logitech G410, myszka Logitech G502