Witaj Pilocie! FSX, FS2004, Flight, Rise of Flight, Lock On, DCS, Condor, Take on Helicopters, IL-2...


Digital Combat Simulator

Flight Simulator oraz P3D

Seria IL-2

Take on Helicopters

Condor Soaring Simulator

Rise of Flight

Falcon Allied Force

Testy Sprzętu

Startujemy !

Historia

Reportaże

FSX: Antarctica X (Aerosoft)

obrazek

Antarktyda – jeden z największych kontynentów Świata, półtora raza większy niż całe Stany Zjednoczone, wchłaniający całą swoja wielkością Australię, ba nawet prawie dwie Australie. Miejsce które posiada aż 70% zasobów słodkiej wody całego Świata. Wysokościowo dość zróżnicowany. Kontynent dochodzi miejscami aż do wysokości ponad 5000 n.p.m. i ... jest prawie cały skuty lodem. Średnia wysokość kontynentu to 2040 metrów, co też może oznaczać, jak bardzo jest on poszarpany ku niebu biorąc pod uwagę jago wielkość. Jest to też największa średnia ze wszystkich kontynentów na Świecie. Zamieszkuje tu najmniejsza liczba ludności przypadającą na km2 (razem około 1000 stałych mieszkańców, z badaczami liczba ta potrafi zwiększyć się do 4000, a z turystami do 10000), zresztą, nie ma się czemu dziwić. Temperatury potrafią sięgnąć nawet 90 stopni Celsjusza poniżej zera. Nie jest tu przyjaźnie. O ile jeszcze antarktyczne lato jest znośne (nawet temperatury mogą być dodatnie), to zimy mogą być zabójcze dla większości organizmów, które nie są do tego przystosowane. Antarktyda to pustynia skuta lodem. To co też widać jeśli chodzi o Antarktydę to tylko wierzchołki tego co znajduje się pod spodem. To góry niczym Alpy, ufałdowane miliony lata temu. W niektórych przypadkach lód sięga jeszcze 5 kilometrów w dół i mrozi wszystko to co spotka na swojej drodze. Dlatego też kontynent ten jest ciekawym miejscem dla badaczy i naukowców. Antarktyda skrywa tajemnice powstania ziemi oraz tego w jaki sposób się kształtowała, do tego, niczym zamrażarka przedłuża rozpad organizmów i bakterii, które tutaj się znalazły. 

obrazek

Samotny lot na Antarktyką X

Antarktyda to także część Antarktyki, obszaru, który zawiera Antarktydę i włącza w to jeszcze lądolody, nawet te sezonowe. Antarktyka przyrasta bowiem co roku zimą i topnieje latem. Otwiera tym samym drzwi do samej Antarktydy lub je zamyka. Doskonałym np. tego przykładem jest cała historia dzielnego brytyjskiego podróżnika Sir Ernesta Shackletona. Jedna ze słynniejszych ostatnich wielkich przygód i podróży XX wieku, kiedy to właśnie „wrota” Antarktyki powiedziały „już dość” i nie pozwoliły podróżnikowi wraz ze swoją ekipą dotrzeć do swoje serca. Antarktyka to także kontynent, który owszem przeraża, ale i zachwyca. Niesamowite widoki, rzeźby z lodu kształtowane wiatrami, blask z nieba ale i z białej ziemi, pływające kry i góry lodowe, zimne jaskinie, które jeśli dostanie się tam światło zamieniają się w balowe sale o niebieskich ścianach, strzępiące się ku niebu wielkie masywne skały. Swoją czasem bajkową atmosferą i widokiem może urzec ta kraina. To bowiem pałac Królowej Śniegu. Warto też dodać, że Antarktyka to nie jest żadne państwo. W symbiozie żyje tu wiele narodowości w swoich bazach wzajemnie sobie często pomagając i nawiązując łączność. Reguluje to Traktat Antarktyczny. 

obrazek

Pingwin cesarski, który się zabłąkał w okolice brytyjskiej bazy. Fakt, w scenerii do FSX'a przydałoby się więcej nieco modeli 3D zwierząt.

Nie sposób także nie wspomnieć również o faunie Antarktyki: pingwinach, fokach, humbakach, lwach morskich, albatrosach i innych ptakach. Nie ma tego zbyt wiele. Część zwierząt nawet ucieka w czasie zimy w inne rejony świata, także do najbliższej Georgii Południowej. Zresztą jeśli kogoś temat bardziej interesuje (a polecam zapoznać się z tym nad czym będziemy właśnie latać) to polecam filmy mówiące o tym, co się dzieje właśnie na Antarktyce: ciekawy film W.Herzoga o ludziach i naukowcach głównie z amerykańskiej bazy Mc Murdo, których można tam spotkać „Spotkania na krańcach Świata”, z serii 360 stopni „Antarktyczna podróż sir Ernesta Shackletona” oraz relację M.Kamińskiego z J.Melą ze zdobycia Bieguna Południowego, IMAX „Przygoda innej natury”, świetna i kilkunastoodcinkowa seria „Życie pośród lodu” Davida Attenborough, znany kinowy „Marsz Pingwinów” czy „Tajemnice skryte pod lodem” lub naprawdę niezły film Disneya „Przygoda na Antarktydzie”. Z takim zasobem wiedzy na pewno będzie nam prościej zorientować się co się dzieje nad obszarem nad którym przyjdzie nam właśnie latać, a który wydał Aerosoft, a ew. resztę dorobić sobie samemu wedle życzenia ;) . Antarktyka zaskakuje i zadziwia. Z jednej strony bije z niej czyste nieskazitelne piękno, z drugiej strony nieostrożnych i nieprzystosowanych potrafi szybko zabić i unicestwić. Uhonorowaniem całego obszaru Antarktydy jest Biegun Południowy, południowy środek Ziemi do którego dążą wszystkie wskazówki kompasów w części z napisem South lub Południe.

obrazek

Antarktyda ma ten plus jeśli chodzi o latanie, że ma dużo terenu przygodnego, na którym możemy bezpiecznie wylądować. Tutaj jedna z dolin Antarktydy.

Jeśli chodzi o ideę powstania niniejszego dodatku do Flight Simulatora X zawdzięczamy ją Lime Sim (wydali takie scenerie jak: VFR Germany, German Airfields, Helgoland X, Lukla X, US Cities X, Dutch Airports) z Saschą w roli głównej, a także Aerosoftowi, który zajął się dystrybucją dodatku o nazwie Antarctica X. Dodatek w swoim założeniu ma pokrywać całą Antarktykę, a także większe bazy ustawione na tym kontynencie przez człowieka. Jest to chyba jak kojarzę pierwszy tak duży obszar w ogóle wydany do FS’a. Nie jest to tylko mesh terenu ale i tekstury i obiekty 3D. Jeśli porównamy np. wielkościowo do USA, to FTX do tej pory wydał 4 części dla tego kraju, a to nawet nie 20% terenów zajmowanych przez Stany Zjednoczone. Jeśli teraz porównamy do tego, że Antarctica X pokrywa obszar 1,5 większy niż całe USA łatwo sobie wyobrazić na co porwał się producent Lime Sim jeśli chodzi o odwzorowanie terenu do FSX i jak wielki jest to dodatek. Owszem, tutaj mamy głównie śnieżne pustkowia, zatem tak naprawdę pod względem jakościowym nie ma co porównywać tego terenu do tych wydawanych przez np. FTX i wzbogaconych świetnym autogenem roślin i budynków, chcę tylko zwrócić uwagę, że obszar jest naprawdę olbrzymi i wydając wszystko w jednej części... można nad wszystkim nie zapanować. O tym jednak w dalszej części recenzji.

obrazek

Nad Antarktyką przyjdzie nam się zmierzyć z bardzo różną pogodą. Na pewno podstawą jednak jest podgrzewanie silników, gaźników, włączanie systemów antyoblodzeniowych i grzania rurek Pitota!

Dodatek Antarctica X to nie tylko samo ukształtowanie terenu (Mesh) i obiekty 3D. By go zbadać Aerosoft dorzucił do dodatku nam jeden model. Maszynę DHC-6 Twin Otter wersji 300 na kombinowanym podwoziu kołowonartowym. Model jest w realnym malowaniu brytyjskiego BAS (The British Antarctic Survey). Jest to też wycinek innego dodatku od Aerosoftu jakim jest już większy i cały pakiet DHC-6 Twin Otter, który zawiera w sobie wersję 100 i 300, a także maszyny na pływkach, kołach, a także samych nartach. Maszyna ta jest bardzo popularna na Antarktydzie. Jej właściwości krótkiego startu oraz lądowania w przygodnym terenie sprawdzają się na tym kontynencie bardzo dobrze. Także przedział ładunkowy i możliwość transportu kilkunastu ludzi pomaga urzędującym naukowcom na Antarktydzie. Niezawodność tej maszyny także odgrywa swoją rolę. Dosyć zatem fajny i na pewno miły pomysł ze strony Aerosoftu, że do scenerii dorzucono jeden całkiem niezły model, którym można latać nad tym kontynentem, a jeśli komuś DHC-6 się spodoba bardziej, zawsze może w końcu nabyć cały pakiet z tym modelem. 

obrazek

obrazek

Maszyna w malowaniu brytyjskiego BAS dodana do scenerii. Jest to pełnowartościowy model od Aerosoft. Teoretycznie powoduje to, że sceneria jest samowystarczalna bowiem mamy nad nią już czym latać i jest to maszyna używana w tym rejonie. Doskonale sprawdza się przy lotach krótkodystansowych jak i dłuższych. Dzięki właściwościom STOL Twin Otter jest w stanie lądować i startować w trudniejszych warunkach terenowych. Wyposażenie nadaje się do prostych lotów IFR, ale lepiej, żeby jednak widoczność nie była zbyt ograniczona. Sprzętu do latania nad Antarktydą nieco jest w sieci, czy to darmowego czy też z płatnych dodatków do FSX. Także instrukcja wspomina o tym, jakie kraje co używają. Wystarczy potem poszukać już w necie. 

Co zaś jeśli już posiadamy tego Twottera? Nic. Model zostanie dograny i niczym się nie będzie różnił od pozostałych. Malowanie ew. zostanie zdublowane o ile już mamy np. „starego” DHC-6 w malowaniu BAS na swoim dysku (nie jest to bowiem jakaś nowość). Oczywiście model posiada także swoją pełną instrukcję od Aerosoftu co pomoże nam właściwie eksplorować nową, zimną scenerię Antarktyki. Posiadacze także modelu DHC-6 mogą liczyć na automatyczny rabat kupując scenerię Antarktyki w wysokości 10% należy jednakże przy zakupie podać serial ze swojego dodatku DHC-6.

obrazek

Sceneria jest wzbogacona wieloma dokładnie wykonanymi obiektami 3D.

Sama instalacja dodatku przebiega bez najmniejszych problemów – ale uwaga. Jeśli mamy wersję do ściągnięcia tej scenerii musimy przygotować się na naprawdę kawał miejsca na naszym dysku i być może czas. Dodatek do ściągnięcia zajmuje bowiem niecałe 8 Gb! W przypadku wersji pudełkowej jedynie będzie czekała nas żonglerka DVD w napędzie. Omawiana wersja to ta właśnie download, ale dodam od razu, że większego problemu ze ściągnięciem poprawnym tego pakietu nie miałem. Te 8 Gb gdzieś zajęło raptem około 2 godzin. Na pewno warto być może pokusić się o wersję pudełkową (box), która zresztą cenowo wiele nie odbiega od wersji download (parę eurocentów + ew. dostawa), a może zaoszczędzić nam czas na ściąganie tych prawie 8Gb. Oprócz tego, musimy zapewnić około 13 Gb miejsca w dodatkach ze sceneriami w FSX (docelowo Addon instaluje się w katalogu Aerosoft). Pakiet zatem jest naprawdę olbrzymi. Podczas instalacji podajemy dane zakupu, a także dochodzi do aktywacji produktu online. Niestety nie radzę zmieniać miejsca docelowego dla instalacji dodatku. Musi być to defaultowa (podawana przez program instalacyjny) ścieżka do naszego FSX tak jak Bozia przykazała. Zresztą autorzy nie dają nawet innego wyboru jak tylko instalację tam gdzie chcą. Ja później ręcznie przeniosłem pliki ze scenerią gdzie indziej, na inny dysk na którym mam więcej miejsca i tam ją ponownie później aktywowałem w rejestrze FSX. Nie polecam. Pojawiły się błędy. Musi być całość jednak pod ścieżką jaką podaje nam instalator dodatku. Kolejnym i także bardzo ważnym krokiem... jest kolejna aktywacja scenerii. Tym razem poprzez Aerosoft Launcher Aerosoft. Program do rejestracji swojej kopii. Osobiście też tego nie zrobiłem w pierwszej kolejności i znów okazało się, że wyszedłem niewłaściwie przed szereg. Sceneria nieaktywowana wygląda inaczej, nie posiada wielu swoich cech, charakterystycznych budowli, są błędy i babole w wyświetlanych dodatkowych teksturach. Zatem znów wracamy do punktu wyjścia. Otwieramy Launcher i aktywujemy scenerię na serwerze Aerosoftu. Nie wiem co to daje fizycznie (aktywację jakiś ukrytych plików?), ale jeśli to wszystko zrobimy zgodnie z planem to sceneria zostaje wreszcie w pełni gotowa do naszych lotów, a nam pozostaje się jedynie naprawdę ciepło ubrać na naszą długą wycieczkę. Zresztą okres wydania dodatku też jest nieprzypadkowy. Dodatek pojawił się w sprzedaży w końcówce 2011 roku, kiedy za oknem już mieliśmy zimę. Słabą bo słabą. Temp. za oknem w chwili wydania dodatku sięgały 9 stopni w Polsce i ani widu jakiegokolwiek śniegu. Śnieg dzieciom to można było pokazywać na kreskówkach albo w "Kevin sam w domu", jednak sama pora roku „nastraja” na taki dodatek. Dla osób zaś, które tęsknią za śniegiem, Antarctica X (choć wirtualnie ) mogła okazać się spełnieniem ich marzeń i przeniesieniem się w rejon, gdzie na ilość śniegu na pewno nie można narzekać.

obrazek

obrazek

W oczekiwaniu na transport. Alenia C-27J Spartan czeka na załadunek. Osobiście by zwiedzać Antarktykę X przyjąłem taką strategię - na dłuższych trasach, po 600 km. posługiwałem się tą maszyną by przeskakiwać na wysokim pułapie duże odległości (akurat trafiłem na niezłą promocję od Iris Simulation, producenta tego dodatku). Na mniejszych dystansach posługiwałem się Twin Otterem od Aerosoftu bądź darmowym C47 z radarem w nosie. By badać za to najbliższe okolice baz C-172 od Carenado na nartach, Beaverem od Aerosoftu, PZL-104 także od Aerosoftu lub śmigłowcem typu Bolkov BO105 wydanym w 2008 przez Nemeth. Idealnie także tu nadaje się C-130 Herkules od Captain Sim w wersji z nartami i JATO. Przydałby się także model samolotu Basler BT-67. Na obecną chwilę nie ma żadnego ciekawego... ale coś się dzieje w temacie i możliwe, że niedługo Manfred Jahn oraz Alexander Metzger wydadzą go jako także darmowy dodatek do FSX. Z ciekawych samolotów operujących także nad Antarktydą jest Do-228. Tutaj jednak totalna posucha.

Instrukcja dodana do scenerii Antarctica X liczy sobie 65 stron w pdf (plus do DHC-6 jest 25 stron) . Porusza ona temat dotyczący historii Antarktyki, samej scenerii i ustawień pod FSX, zawiera sporo map większych stacji i lądowisk, jest także charakterystyką latania nad Antarktydą, o czym wspomina pilot latający nad tym obszarem na kilkunastu stronach. Mamy także FAQ – czyli odpowiedzi na częste pytania. Instrukcja jest jak najbardziej ok, jak oczywiście na scenerię. Nie wymaga ona jednak zaawansowanych procedur postępowania ;), chociaż na pewno warto poświecić dokładną uwagę rozdziałowi poświęconemu ustawieniom pod FSX. Sama sceneria nie wymaga aktywacji i przełączania jak to jest np. z FTX Central (w sceneriach od FTX). Antarctica X będzie nam śmigać jako „defaultowy”, wtopiony w nasz symulator obszar co niewątpliwie cieszy, bowiem przełączanie scenerii jak w FTX jest dość denerwujące i czasem zapomni się przestawić na defaultowy FSX albo na jakiś obszar z FTX co poskutkuje u nas dziwnymi artefaktami i bugami na ekranie. W przypadku tego dodatku jest jak być powinno... chociaż należy pobawić się ustawieniami. Suwaki bowiem w FSX powinny powędrować maksymalnie w prawo, czyli na maksymalne ustawienia w FSX. Dalej otwieramy program w folderze Aerosoftu zwany Scenery Tool.

obrazek

Scenery Tool do dodatku.

Mamy tutaj parę opcji: change season – czyli zmieniamy na okres cieplejszy lub zimniejszy – będzie to skutkowało pojawieniem się lądolodu, a także nowych baz. Kolejnym ustawieniem tutaj jest Static Aircraft, oczywiście dajemy na on. Dość ważną zakładką jest LOD Radius. Defaultowe ustawienie tego parametru w FSX to przy maksymalnym ustawieniu 4.5 (jest to obszar ładowanego terenu wokół nas). Parametr ten także w FSX wpływa na FPS’y. Opcja ta w Antarctica X pozwala nam przestawić ten zakres aż na poziom 8,5 tyś., czyli prawie dwukrotnie. Co to da? Antarctica X ma pewien feler. Scenerie zrobione są w części na zasadzie fotoscenerii (jak np. jakieś obszary wychodzące z pod śniegu itp.). Mają przypadłość dość dużego zamazywania się przy pewnej od nich odległości. Nawet powiem, że jak na fototekstury porównując to do innych znanych mi fotoscenerii te tutaj wypadają bardzo słabo i wyostrzają się prawie dopiero jak jesteśmy nad nimi. Jako, że sam krajobraz jest dość ubogi (nie ma zaawansowanego w roślinność autogenu) brak wyostrzenia fototekstur rzuca się dość mocno w oczy i razi brakiem dokładności. Rozwiązaniem na to właśnie jest ta opcja LOD Radius. Po ustawieniu tego na 8,5 jest już ok i tekstury są bardzo ostre aż prawie po sam horyzont. Trzeba przyznać, że daje to niezły efekt i np. skaliste szczyty z daleka prezentują się rewelacyjnie okryte białym płaszczem niczym spódnica królowej śniegu z którą właśnie ruszyliśmy do tańca. Należy jednak pamiętać, że z tym ustawieniem (8,5) lepiej nie latać w inne rejony. Nasz komputer może nabawić się niezłej czkawki, a przy małej pamięci karty graficznej nawet wywalić blue screena i pokazać tym samym długi jęzor użytkownikowi. Musimy zatem w tym wypadku wyjść z FS’a i LOD Radius w Scenery Tool ustawić z powrotem na poziom maks. 4.5. Testowałem także ustawienie 6.5 już jako ręczną edycje pliku cfg. Jest jednak różnica do tych 8,5, chociaż zauważyłem, że owy 6,5 zachowuje się bardzo dobrze i stabilnie w pozostałych regionach – zatem jest to opcja na przyszłość (ale zależy od PC użytkownika). Nie ma zatem tak do końca róży bez kolców i jednak jak w przypadku prod. FTX coś tam trzeba ustawić na zewnątrz dodatku i FSX'a. No chyba, że pewne zamazanie fototekstur (których przecież też wcale nie ma za wiele – może z 5% całej scenerii) nas nie razi i ustawimy sobie te 4,5 lub 6,5 i nam to wystarczy.

obrazek

Lądowanie w bazie McMurdo. Widać także pewne zamazanie fototekstur. Tak, tutaj LOD radius był ustawiony na 4.5 tyś. w FSX

Kolejną i ostatnia opcja jest włączenie świateł podejścia w bazie Mc Murdo. Nie wiem czemu miałoby się je wyłączyć podobnie jak i ze stojącymi samolotami. Tym bardziej, że właściwie wszystkie opcje tutaj podane w Scenery Tool nie wpływają znacząco na FPS’y (przynajmniej jak były testowane). Lecimy zatem z suwakami na maksa, LOD Radius dajemy na 8,5. Włączamy wszystkie zakładki i już możemy w pełni cieszyć się Addonem. Proste ? No nie wiem... ale trudne też nie, byleby pamiętać o tym wszystkim i o ew. swoich ustawieniach z przed tego wszystkiego jeśli będziemy chcieli polatać gdzie indziej :). Dobra, zobaczmy co Królowa Śniegu trzyma pod spódnicą...

obrazek

obrazek

obrazek

Biel, biel i jej różne odcienie ... czyli to co mamy podczas lotów nad tym kontynentem. Oczywiście, jeśli jest dzień. W nocy to czarna plama. Należy jednak pamiętać, że są pory roku, że Słońce nad Antarktyką w ogóle nie zachodzi.

Skoro o tym co widać zza naszego lotniczego okna – co my tam mamy ? Oczywiście odpowiedź jest prosta – koronkowa biel aż po horyzont, ale też zależy gdzie. Są miejsca gdzie faktycznie będziemy lecieć dość długo nad białą, równą taflą lodu, są miejsca bardzo poszarpane, gdzie znajdziemy ciągnące się masywy górskie. Miejsca gdzie mamy skały obsypane śniegiem. Oceany i morza, które usłane są krami i pływającymi lodowcami. 

obrazek

obrazek

obrazek

obrazek

Obszar morski wokół Antarktydy. Zbiorki ukryte pod taflą lodu lub poszarpane kry.

Są także doliny, suche doliny, w których nawet nie zalega śnieg, ponieważ są tak suche, że śnieg od razu w nich paruje. Antarktyka ma bowiem miejsca bardziej suche niż np. Sahara. Brązowe plamy widziane z kosmosu na koronkowej bieli.

obrazek

obrazek

Po drodze znajdziemy wiele górzystych obszarów. Trzeba sobie wyobrazić, że to co widać, to tylko szczyty wielkich gór, których pozostałą, niewidoczną dla ludzkiego oka część tuli lód. Najwyższe wzniesienie na Antarktydzie to Masyw Vinson (4892 m n.p.m).

Kontynent tak w ogóle podzielony jest na część wschodnią oraz zachodnią. Obie części podzielone są właśnie Górami Transantarktycznymi, które w ogólnym znaczeniu ciągną się z góry na dół przez prawie cały kontynent dzieląc biel na dwie części. Trudno powiedzieć z północy na południe bowiem w środku znajduje się Biegun Południowy wraz z kolejną stacją badawczą.

obrazek

Wóz bojowy typu BMP-2. Pozostałości po epoce zimnej wojny można znaleźć także na Antarktydzie i w tej scenerii

Coś takiego na tym wszystkim jak autogen nie istnieje. Nie ma tutaj roślin czy powtarzalnych budynków jak w pozostałej części świata, gdzie autogen może odgrywać znaczącą rolę. Osobiście nie widziałem tutaj też żadnych różnic dotyczących właśnie ustawienia paska z detalami autogenu na min. ale i maks. Skoro jednak instrukcja dodatku do FSX radzi ustawić go maksymalnie tak też należy zrobić. Cała sceneria to bardziej właśnie gra tekstur, meshu oraz zamrożonych oceanów i dodatkowych budynków, obiektów stworzonych przez autorów scenerii. To tworzy klimat właśnie tej scenerii.

obrazek

Spartan nad Antarktyką. Malowanie jest mojego autorstwa. Jest to jednak malowanie fikcyjne brytyjskiego BAS. Kto wie jednak czy nie możliwe w przyszłości. C-27J może nadawać się do lotów w tak trudnych warunkach. Ma pełne systemy antyoblodzeniowe, duża burtę i luk ładunkowy, a także posiada możliwość skracania dobiegu za pomocą rewersu.

Sam mesh terenu jest oddany bardzo ciekawie i wyraźnie. Wszelkie góry i skały oddane są bardzo wyraźnie, czasem z fototeksturami, czasem korzystają z defaultowych tekstur symulatora jakim jest FSX. W ogóle cała sceneria to mieszanina w dużej mierze defaultu oraz fototekstur dodanych do tej scenerii. Tak w 90% mamy odcienie bieli i to one nam będą głównie towarzyszyć przy podróży po Antarktyce. Sam teren też faluje, to znaczy, że to co wydaje nam się z góry białym plackiem nie zawsze jest tak samo równe jak już jesteśmy tam na dole. Lecąc też będą często towarzyszyły nam góry które mamy np. na horyzoncie. Świetnie się prezentują i akcentują pokryte śniegiem równiny Antarktyki. Dzięki też temu, że mamy ustawiony LOD Radius na te 8,5 dużo szybciej je można dostrzec w lepszej rozdzielczości. Oprócz równin i gór mamy także lądolody. Są to olbrzymie połacie lodu, które skuły morza wokół Antarktydy. FSX normalnie tego nie symuluje. Nie ma czegoś takiego jak kra, czy też skute lodem morze. Kiedyś pojawił się jedynie płatny dodatek, który np. na zimę możemy uaktywnić, dzięki czemu tekstura wody została nam podmieniona i wyglądało to wszystko jak lód po nami. Tutaj to działa zupełnie inaczej.

obrazek

Narty zamiast kół pozwalają lepiej panować nad maszyną tych warunkach na śniegu, a do tego ułatwiają lądowanie w przygodnym terenie. Dzięki nartom także maszyna nie zapada się, tak jak by to miało miejsce w przypadku podpór kołowych. 

Aktywne wodne obszary stają się olbrzymimi, czasem aż po horyzont taflami wiecznego lodu. W normalnych warunkach lód Antarktyki sięga i do 5 metrów w głąb oceanu. Pozwala to lądować w przygodnym terenie nawet i tak ciężkim maszynom jak C-17 Globemaster III, które raz na tydzień dowożą i odbierają naukowców na teren Antarktydy oraz zaopatrują bazę Mc Murdo. Lód tutaj ma lekko niebieskawy odcień i podobnie zostało to wykonane w dodatku. czasem też widać np. pasy wody, przecinające obszar tafli lodu. Jakieś zarysowania czy też pasy odgarniętego śniegu. 

obrazek

Siatka terenu jest świetnie wykonana i bardzo dokładnie. Na prawo, u podnóża wzniesień widać zamarznięty zbiornik wodny.

Wygląda to jak wsparte efektem jakie dają fototekstury i trzeba przyznać, że finalny efekt prezentuje się całkiem nieźle. Co także ważne na tych wielkich krach (pomimo że FSX dalej na swojej mapie pokazuje że to woda) można bez problemu wylądować i zwiedzać je już z wysokości oczu pieszego. Oprócz tego wszystkiego jeśli chodzi o oceany mamy pływające kry i lodowce. Co ciekawe, za to odpowiada opcja związana z ruchem morskim w FSX (obiekty – ships). Dlaczego ? Autor słusznie zauważył, że przecież lodowe wyspy nie stoją w miejscu. Są jak okręty Królowej Śniegu, które bronią dostępu do jej pałacu. Dlatego też to wszystko co spotkamy wokół scenerii to ruch AI. Bardzo dziwnego AI, bowiem kierującego lodowcami. Dzięki temu jednak jak i w realu małe, lodowe statki okrążają cały kontynent. W niektórych sytuacjach spotkamy je gęsto sąsiadujące między sobą w innych przypadkach znajdziemy jednego na długą morską podróż. Czym także dalej na północ tym będzie ich oczywiście mniej. Wygląda to całkiem nieźle, a i same lodowce maja różne kształty. Autor zatem pokusił się o zrobienie wielu modelów większych czy też mniejszych lodowców.

obrazek

Na jakiej jest wysokości ten argentyński Twotter? Poprzez panujące tu czasem mgły i zamiecie naocznie ciężko to stwierdzić. Wysokość może zdradzać jedynie właśnie płynący w dole lodowiec, ale tez ciężko oszacować, czy jesteśmy nisko i jest on mały, czy też jesteśmy na 2000 m., a to pod nami to wielka lodowa góra. To całe latanie nad Antarktyką. Bez spoglądania na przyrządy ani rusz. To malowanie także wykonałem do dodatku jakim jest DHC-6 w tej scenerii. Jest to już malowanie prawdziwe, a maszyna operuje z Bazy Marambio.

Jeśli chodzi o zaludnione scenerie które zostały odwzorowane w dodatku Antarctica X to możemy wymienić miedzy innymi główne bazy takie jak:

  • McMurdo (USA)

  • Rothera (United Kingdom)

  • Sky Blu (United Kingdom)

  • Neumayer III (Germany)

  • Casey (Australia)

  • Scott (New Zealand)

  • Sanae IV (South Africa)

Do tego w dodatku mamy wiele mniejszych baz/lotnisk. Są to najczęściej miejsca, w których jedynie lądują/starują samoloty by coś lub kogoś dowieźć. Najczęściej znajdziemy w takich przypadkach śnieżne pasy startowe oznaczone czarnymi chorągiewkami, do tego stację paliw obok (często tylko beczki z paliwem), jakieś skutery śnieżne, czasem namioty polarne i polarników, może kontenery. Ot i cała sceneria, ale z drugiej strony mamy cel naszego lotu, a i zawsze jakąś misję do tego można sobie dorobić. Owe lotniska także są odzwierciedleniem tych z rzeczywistości. 

obrazek

Jeden z przydrożnych polarnych pasów startowych

Łącznie jest aż 47 takich pozycji na mapie Antarktyki. Wiele z tych większych czy mniejszych scenerii posiada także dodatkowe efekty i animacje jak jeżdżące pojazdy, maszyny które odśnieżają właśnie teren wokół lotniska, dymy wylatujące z kominów itp. Rewelacyjnie np. został oddany efekt w bazie Mc Murdo, gdzie tuż nad gruntem wykonano efekt gnającego, podwiewanego śniegu. Screen niestety tego nie przedstawi. Animacja ta nie wpływa na nasze działania w tej bazie. Jest to więc efekt nie powodujący jakiś kolizji w FSX. Wygląda to jak zapowiedź jakiejś nadchodzącej zamieci. Pomysł ten świetnie się sprawdza. Mamy wrażenie, że faktycznie wiatr unosi śnieg, który gna kilkanaście centymetrów tuż nad ziemią. Powiem jednym słowem – rewelacja, bo czegoś takiego w FSX nie widziałem. Nawet w żadnym innym simie. Oprócz tego z obiektów AI możemy spotkać nieźle wykonane lodołamacze. Dwa prawdziwe i jeden fikcyjny. W instrukcji podane są ich trasy zatem należy wybrać odpowiedni dzień i godzinę i okrętów poszukać.

obrazek

obrazek

Jeden z lodołamaczy, w tym wypadku niemiecki okręt Polarstern.

Często scenerie wyposażone są w swoje własne dźwięki pracujących maszyn czy też inne, które dodatkowo urealniają nam obszar, który właśnie odwiedzamy. Warto także dodać, żeby łatwiej poruszać się po scenerii autorzy do dodatku dodali pliki kmz, czyli mapy powiązane z Google Earth. Dzięki plikom jesteśmy w stanie odnaleźć najbliższe lądowiska, znaleźć ich nazwy, sprawdzić częstotliwości VOR, Tacan, czy NDB, a dzięki Wikipedii poczytać dodatkowe informacje (funkcja w Google Earth) o danym otoczeniu. 

obrazek

Powyżej przykład programu Google Earth i wyświetlanych informacji dzięki plikowi KMZ

Użytkownicy zresztą scenerii FTX wiedzą o co chodzi bo i tam działa to tak samo, a pomysł na włączenie plików kmz zamiast innych map jest bardzo przydatny i prosty w użyciu.

obrazek

Jeden z błędów scenerii - czasem mamy do czynienia z dość kanciastymi brzegami, tu akurat jeden z tych mniej rażących w oczy efektów, ale czasem bywa gorzej.

Niestety nie ma róży bez kolców. Sama sceneria mi się bardzo podoba i niesie ze sobą świetny klimat latania po Antarktyce. Część jednak minusów niesie ze sobą sam FSX. Przede wszystkim chmury. Czym bliżej Bieguna południowego tym bardziej FSX zaczyna inaczej pracować. Powoduje to, że w pewnych wypadkach chmury stają się coraz bardziej rozciągnięte. Daje to wrażenie nierealnego rozciągnięcia ku górze chmur.

obrazek

C-130 Hercules w bazie McMurdo, a dokładnie 3 Herculesy. Na przodzie z Nowej Zelandii, w tle amerykańskie maszyny. Ten na pierwszym planie właśnie ma podgrzewane silniki. W tym screenie jednak nie o to chodzi, chociaż wszystkie obiekty pochodzą ze scenerii dodatku Antarctica X. Spójrzcie na wyższe partie chmur w tle. Pną się nienaturalnie ku niebu. To bug FSX'a.

Jeszcze jeżeli chmur mamy mało jest to niezauważalne, jeśli jednak jest ich więcej już razi w oczy. Jeśli zatem czerpiemy realna pogodę do latania nad Antarktyka (co zresztą polecam) możemy czasem znaleźć takie zgrzyty. Problemu nie ma praktycznie na obrzeżach scenerii, bardziej są to okolice tak jak pisałem bieguna i niestety to ograniczenie wypływa z samego FSX, który spłaszcza nam tutaj efekty chmur. Kolejnym ograniczeniem FS’a jest jego rozpoznawanie kierunków w tym obszarze. O ile jeszcze lecimy na południe (czyli np. z północnej bazy Marambio) to wszystko jest ok. Problem zacznie się jak w FSX przekroczymy biegun południowy lecąc na południe i dalej będziemy lecieć na północ, czyli wciąż przed siebie. FSX niestety ustawia nas wciąż jakbyśmy dalej ciągnęli na południe, pomimo, że już lecimy przecież znów na północ. Nie rozróżnia tego. Daje to totalny bałagan pod względem korzystania z kompasu w pewnych rejonach mapy. Musimy albo pamiętać o odczytywaniu kierunków na odwrót albo... włączyć GPS. No i tutaj kolejny zonk. FSX spłaszcza ziemię w tym rejonie, coś jakby rozłożyć mapę naszego globu na szkolnej tablicy. Oznacza to, że mapa wyświetlana przez GPS też będzie spłaszczona i nienaturalnie rozciągnięta. Do tego pojawią się błędne kierunki. Czym bliżej bieguna południowego tym gorzej. Niestety musimy do tego przywyknąć. Co nam pozostaje? Latanie VFR? Głównie tak, ale jak tu mówić o VFR gdzie nie mamy charakterystycznych punktów na ziemi ? Do tego ten bug z kompasem. Na szczęście nie zawsze on występuje, zależy od miejsca oraz faktu skąd lecimy. Rozwiązaniem pozostaje oczywiście także wczytanie w nasze radioodbiorniki częstotliwości VOR czy NDB o ile załapią. To na pewno nam ułatwi orientację. Do tego dobrym rozwiązaniem w przypadku korzystania z GPS’a jest wczytanie sobie Planu Lotu. Linie podróży naprowadzą nas na każde lotnisko na mapie Antarktyki. Jest więc światełko w tunelu i jakoś daje to radę. Musimy też korzystać z map oraz pamiętać o ew. odwrotnym odczytywaniu kierunków. Wtedy powinniśmy trafić tam gdzie chcemy. To są niestety ograniczenia FSX w tym rejonie. W związku z tym także nie ma jednej z ważniejszych baz i scenerii w dodatku – Bieguna Południowego wraz ze swoim okrągłym kompleksem pod którym skrywają się baraki ludzi tam mieszkających. Jak Lime Sim podaje w tym miejscu FSX już tak rozciąga tekstury i dzieli je na wszystkie kierunki ku „północy”, że nie da się tutaj zbudować i postawić właściwego modelu 3D. Co za tym idzie Biegun najlepiej zwiedzić jedynie z powietrza i to dość szybko jeśli będziemy mieli jakieś chmury wokół. Faktycznie nie wygląda to ładnie. Akurat tu.

obrazek

C-27J na tle skał wydzierających się z pod śniegu. 

Z minusów za to samej scenerii – to co najbardziej rzuca się w oczy to linia brzegowa. Czasem bowiem zamiast poszarpanego brzegu widzimy prostokąty pozlepiane ze sobą pod kątem prostym. Ja wiem, że lód kruszy się po prostych, no ale aż tak to nie wygląda :). Fakt, że efekty te np. spotkałem głównie w okolicach Południowych Szetlandów i Półwyspu Antarktycznego jednak stanowią pewnego rodzaju babol w scenerii. Jak autor podaje, jest to spowodowane brakiem danych. W taki wypadku linia brzegowa może przyjąć nienaturalne proste linie. Jest w tym trochę prawdy bowiem jak nawet włączymy sobie Google Earth to ewidentnie widać, że Antarktyka jest kontynentem o najsłabiej udokumentowanych danych w porównaniu z resztą Świata. Z drugiej strony trochę można zrozumieć autorów, bowiem jak wspomniałem – cały kontynent to całe Stany Zjednoczone + jeszcze połowa więcej. Mogą zatem pojawić się jakieś podobne bugi jak na tak olbrzymi obszar. Lepiej wtedy odwrócić głowę w druga stronę i przełknąć te pigułę, chociaż... podobno pracują nad jakaś łatką do scenerii, która być może rozwiąże nie tylko to wedle obietnic Saschy. Elementy takie występują jednak niezmiernie rzadko.

obrazek

obrazek

Jak widać też sceneria nie posiada nocnych tekstur obiektów. Nie palą nam się tutaj żadne światła czy też brak jaśniejszych okien na budowlach (ew. oświetlenie pasów). Co prawda nad Antarktyką raczej nie lata się w tak trudnych warunkach, ale niewątpliwie światła baz mogłyby być też naszą latarnią w mroku. Za to plusem w FSX jest to, że faktycznie on symuluje obrót Ziemi po dobrej orbicie Słońca. Co zatem idzie i tutaj mamy nieprzerwany dzień, lub bardzo długi wschód słońca przechodzący od razu w zachód. Jeśli wybierzemy np. nocne tekstury, a będzie akurat arktyczne lato - dalej będziemy mieli dzień :).

Do jeszcze jednego minusa można zaliczyć, że czasem tekstury śniegu (oraz sztucznego cieniowania) mają zbyt duże piksele. Nie razi to może jakoś szczególnie jak jesteśmy wysoko ale w miarę zbliżania do ziemi efekt sztucznego cieniowania gruntu wzrasta na sile i wyraźnie widać dość spore kwadraty wielkich i ciemniejszych pikseli. Można to zauważyć głównie przy ośnieżonych wzniesieniach.

obrazek

Lądowanie we włoskiej bazie Zuchelli

Wróćmy na chwilę do sposobu latania nad Antarktydą. Oprócz samych trudności w orientacji mamy także kolejnego wroga. Jest nim pogoda. Przy zaciąganiu pogody realnie panujących tam warunków pogodowych online np. za pomocą programu Active Sky możemy czasem być zaskoczeni. Jeden dzień bywa piękny i słoneczny, ze wspaniałą widocznością aż po horyzont, kolejny z wielką zawieruchą, wiatrem powyżej 35 kts i widocznością na zaledwie 100 metrów. Do tego przy np. takiej pogodzie lądowanie jest naprawdę szalenie trudne. Nie dość, że panuje totalne mleko w powietrzu, to do tego, fakt, że nasz grunt nie jest ciemny tylko równie biały tylko utrudnia zadanie. Do tego nie mamy tutaj lotnisk z jakimś super naprowadzaniem bez widoczności. Musimy polegać na przyrządach i naszym wzroku. Raz leciałem z Płn. Szetlandów właśnie do argentyńskiej bazy Marambio. Tuż nad bazą okazało się, że panuje zamieć. Z braku laku lądowanie musiało się odbyć tu, raz że czas, po drugie paliwo wyliczone na małą rezerwę. Lotniska po zejściu mimo rozpalonych lotnisk nie widać. Jedynie radiolatarnia NDB, a sam teren mocno pofałdowany tworząc jary na podejściu, zatem i wysokościomierz radarowy wariuje. Udało się chyba po 7 nalocie na NDB. Wyłonił się ciemniejszy pas z białej nicości. Wyobrażam sobie jednak co w takiej sytuacji musi czuć pilot. Do tego śnieg odbija światło z góry i bywa i tak, że jedynym naocznym wskaźnikiem naszej wysokości oprócz wysokościomierza jest nasz cień goniący przed naszą maszyną niczym wierny pies. Gdy styka się z nami jesteśmy na ziemi, a raczej śniegu...

obrazek

Twin Otter na nartach i cień na białym płaszczu

Latanie po Antarktyce do prostych zatem nie należy, raz, że te zawirowania z kompasem, to także różnorodność pogodowa polegająca na skrajnościach zmieniających się w krótkim czasie. Plusem może być jednak fakt, że prawie cały pokład Antarktyki to jedno wielkie lotnisko, oczywiście pod warunkiem, że nie władujemy się na wyłaniający się z pod lodu jakiś szczyt, a były takie przypadki i to niestety nawet w realu.

obrazek

Erebus, czynny wulkan na Antarktydzie. W latach siedemdziesiątych zderzył się z nim nowozelandzki DC-10 grzebiąc w swych szczątkach blisko 260 ofiar turystycznej podróży - podziwiania z lotu ptaka białego kontynentu.

Jeśli chodzi o jakość wykonany baz tu akurat jest najlepiej jeśli chodzi o scenerię. Te kilka głównych, wymienionych poprzednio baz (ale nie tylko) są naprawdę nieźle wykonane. Posiadają oprócz wspomnianych animacji i dźwięków sporo dodatkowych szczegółów charakterystycznych dla danej bazy polarnej. Wykonane są na podstawie prawdziwych zdjęć i dokumentacji i można znaleźć w nich wiele smaczków jak nawet rysunki na ścianach, powbijane drogowskazy ze śmiesznymi adnotacjami itd. Z dużą szczegółowością wykonane są wszelkie budowle. Czasem przemknie też nam jakiś pojazd. Oprócz tego w bazach znajdują się modele ludzi, którzy wykonują codzienne swoje prace. Tankują samolot, naprawiają jakieś maszyny, albo oczekują na przybycie kolejnego transportu. 

obrazek

IŁ-76, maszyna która często gości w tym rejonie, używana przez Rosjan ale i zachodnie firmy. Samolot ten sprawdza się w tych ciężkich warunkach.

Przeważnie w większych też bazach mamy minimum jeden pas do lądowania samolotów, bywa, że z odśnieżarką na jego początku oraz dodatkowymi czarnymi chorągiewkami. Są także wyznaczone miejsca dla lądowania śmigłowców. Największą bazą w scenerii jest amerykańska baza McMurdo znajdująca się w okalającym ją pierścieniu brązowawych skał. Baza, w której rozpoczyna się wiele ekspedycji antarktycznych i kończy. Jest to także jeden z największych punktów przerzutowych z Nowej Zelandii, ale i dalszych miejsc świata. To także w okolicach bazy lądują odrzutowce, również te pasażerskie. Baza Mc Murdo posiada sporo obiektów, anten, budynków mniejszych czy większych, wielkich magazynów i silosów. To właściwie już miasteczko, w którym jednocześnie może żyć i mieszkać w tym nieprzyjaznym środowisku ponad 1100 osób w okresie letnim (w zimę, mieszkańców prawie wszystkich baz jest mniej o co najmniej połowę). Baza także otoczona jest normalnie wodą, jednak zamarzniętą do tego stopnia, że mogą lądować i startować tu ciężkie maszyny.

obrazek

obrazek

obrazek

obrazek

obrazek

obrazek

obrazek

obrazek

Mgły nad McMurdo, screen z detalami bazy. Twin Ottery w barwach Borek. Jest także słynny Ivan, czyli antarktyczny bus dowożący ludzi z pasa startowego do bazy oraz helipady dla śmigłowców.

Przy zmianie ew. pory roku w dodatku musimy wybrać jednak inne lądowisko, na szczęście bardzo blisko, ale z nieco innej strony. Główny pas baz wyposażony jest w dodatkowe oświetlenie, ma tylko dwa kierunki ale za to parę budynków przypominających wieże kontrolne. Miejsca parkingowe obsadzone są przez C-130 Hercules oraz Twin Ottery oraz Bella 212. Obecne są także pojazdy, postacie itp. Sceneria jest bardzo fajnie wykonana, bardzo dokładnie oddano wszelkie budynki, jedynie, jeśli mamy inaczej niż mówi instrukcja ustawiony LOD Radius, to odsłonięte skały wokół bazy ( fototekstury ) będą wyglądały niczym rozlane i wymieszane farby, są już ostre przy tym ustawieniu 8,5 bądź ew. kiedy jesteśmy tuż nad samą bazą. Całość jednak równie dobrze mogłoby stanowić osobny i samoistny dodatek do FS’a zatem dobrze, że to tylko jedna ze składowych całej wielkiej mapy Antarktyki.

Obok McMurdo, także na Wyspie Rossa, zaledwie 3 km dalej znajduje się już kolejna baza, której w posiadaniu jest Nowa Zelandia. Scott Base (nazwa pochodzi on nazwiska słynnego polarnika R.F.Scotta) jest bardzo charakterystyczna, bowiem wszystkie budynki w bazie są wymalowane na zielono, bardziej kojarzy się to z kolorami Irlandii, no ale nie wiem, może mieszkańcy każdego dnia chcą obchodzić zielony dzień św. Patryka i piją na umór ;)? Baza posiada także nieco charakterystycznych budynków. W samej bazie mamy lądowiska dla śmigłowców natomiast nieopodal (w sezonie zimowym) otwiera się dwa dodatkowe pasy do startów i lądowań.

obrazek

obrazek

obrazek

Zielona, polarna idylla.

Na przemian właśnie te pasy wykorzystywane są wraz z bazą McMurdo. O innej porze roku nowozelandzkie Herkulesy lądują na pasie Amerykanów. Należy też zwrócić uwagę, że nie wszystkie bazy na Antarktydzie otwarte są cały rok. Wiele jest takich, że działają tylko przez jakiś jeden sezon w roku, np. lato. Na zimę baza jest zamykana. Wieszana dosłownie wielka kłódka i baza jest zamknięta w związku z pogarszającymi się warunkami bytu. Ekipa zapewne rozradowana i ciekawa wraca po zimie, a w tym czasie grzeje się w swoich domach na urlopie. Zarówno McMurdo jak i Scott to przykłady właśnie baz całorocznych. Zmieniają się jedynie pasy lądowisk wokół w związku z topnieniem grubości pokrywy lodowej. Warto także dodać, że obie bazy leżą w niedalekim pobliży czynnego wulkanu o wysokości prawie 4000 m n.p.m., który także przy lotach z dobrą widocznością dokładnie może nas naprowadzić na jedną z baz nad Morzem Rossa.

obrazek

Dłuższy lot, oczywiście warto zmienić maszynę. Już na podejściu do Rothera

Przenieśmy się na zachód. Tutaj największą bazą jest brytyjska Rothera, baza bardzo specyficznie położona, zwana też małym Gibraltarem. Faktycznie, jeśli spojrzymy na nią z lotu ptaka, bardzo przypomina lotnisko na Gibraltarze. Mamy tutaj zatokę i morze po drugiej stronie, pas, który niejako wisi nad wodą . Zresztą rozpoczyna i kończy prawie w wodzie. Obok znajduje się wzniesienie, większy pagórek, wokół też nieco górzysty teren. Jest to też jedna z większych baz na Antarktyce. Baza brytyjska to baza badawcza o nazwie British Antarctic Survey. Do niej należą także latające nad Antarktyką cztery czerwone Twin Ottery, a także jeden Dash-7, które zresztą możemy spotkać jako modele w scenerii. 

 

obrazek

obrazek

Nasi czerwoni przyjaciele i rozładunek naszej dostawy.

W okolicach także bazy Rothera prowadzone były także brytyjskie eksperymenty wojskowe. Personel stacji badawczej liczy sobie do 200 osób w szczycie sezon. W taj bazie znajdziemy także modele zwierząt, a właściwie jednego pingwina, który gdzieś tutaj się biedaczysko zabłąkał i zamienił w miłośnika awiacji i spottera :). Baza jest o tyle ciekawa, że faktycznie lądowanie na niej może przypominać to z innej brytyjskiej „kolonii”, bądź jakiś gorących kurortów, gdzie często podejście wykonuje się tuż nad wodą. Przy lądowaniu warto mieć samolot wyposażony w rewers by skrócić dobieg. Inaczej możemy wylądować w wodzie.

obrazek

obrazek

To właśnie załączony DHC-6 jest w barwach tej brytyjskiej bazy i BAS

Z ciekawszych baz chociaż nie ujętych jako super odwzorowane jest Marambio. Argentyńska baza polarna umiejscowiona na półwyspie antarktycznym. Sama baza posiada w realu kilkanaście obiektów, tutaj ograniczono ją do zaledwie 3 budynków i paru detali. Baza jest o tyle za to ciekawa, że świetnie został odwzorowany teren wokół niej. Są to bowiem skały o różnej wysokości, na co nałożono śnieżne tekstury. Tu i ówdzie jednak wystają ciemniejsze plamy skalistego gruntu, co daje wrażenie faktycznie zróżnicowanego terenu jak i nierównomiernie ośnieżonych pagórków. To autorom wyszło bardzo fajnie i jest to jeden z ciekawszych terenów jeśli chodzi o krótkie loty. Lądowanie w tej bazie także może dostarczyć wiele emocji, ponieważ sama baza osadzona jest na wzniesieniu, a przed nią znajdują się jary. Nie jest zatem wskazany lot tuż nad samą wodą wcześniej.

obrazek

obrazek

obrazek

Marambio chociaż nie posiada zbyt wiele obiektów 3D to jeden z moich faworytów w scenerii. Początek i koniec pasa dodatkowo wskazują dymiące lotniska, które czasem ratują życie

Neumayer Station to za to niemiecka baza. Baza nietypowa bowiem osadzona na hydraulicznych podporach. Olbrzymi kontener posiadający wiele pomieszczeń w środku znajduje się bowiem na aktywnym lodzie, zatem i sam grunt ulega pewnym przemianom. Niemiecka baza badawcza znajduje się na północny kontynentu, mniej więcej na wysokości bieguna południowego. Jeśli także z bazy wybierzemy się na podróż na północ, znajdziemy w miejscu gdzie kończy się lód jeden z modeli lodołamaczy (ten akurat statyczny). Niemiecki Polarstern, który posiada dodatkowo pokład do lądowania śmigłowców.

 

obrazek

obrazek

Bardzo charakterystyczna niemiecka baza polarna

Na południowy wschód od bazy możemy natrafić na stacje antarktyczną należącą do RPA. Stację o nazwie Sanae IV, która jest urządzona w dość podobnym stylu jak baza niemiecka, ale z mniejszym rozmiarem.

obrazek

obrazek

Sanae i polarna Wilga (szkoda, że nie na nartach). Malowanie jest także mojego autorstwa i oczywiście jest fikcyjne bowiem Wilga nigdy nie znalazła się tak daleko od Polski. Niemniej latanie nią tutaj jako samolot STOL daje wiele frajdy

Lecąc dalej na wschód znajdziemy się w paśmie stacji badawczych prowadzonych przez Rosję. Jest ich tutaj kilka. Znajdziemy także wysoko położoną stację chińską (stacja Kunlun leży na wysokości 4090 m n.p.m.), a także stację japońską. 

obrazek

Stacja Chińczyków Kunlun wygląda niczym bar spod znaku szybkiej sajgonki, tyle, że mrożonej.

Z większych wykonanych stacji przez autorów scenerii to także stacja Casey, która to należy do niedaleko leżącej Australii. Baza jest dość rozległa, posiada pas dla samolotów, a także wiele lądowisk dla śmigłowców. Łącznie jak podano już wcześniej baz i stacji wykonanych jest blisko 50 z mniejsza czy większą dokładnością. Do scenerii mogą także z czasem powstawać darmowe uaktualnienia jakiś np. obozów, co np. już widać, że się dzieje na Forum Aerosoftu. Fajnie by było jakby też kiedyś ktoś pokusił się o wykonanie aktywnych i dynamicznych misji dla tej scenerii.

obrazek

 

obrazek

obrazek

Powyżej australijska baza Casey

Jak działa FSX wraz z tym dodatkiem ? Odpowiedź jest bardzo prosta – liczba wyświetlanych klatek jest zbieżna lub nawet wyższa niż przy sceneriach defaultowych w symulatorze. Nic dziwnego, nie mamy tutaj rozbudowanego autogenu złożonych budynków oraz roślinności. Jakość działania określiłbym zatem na poziomie podobnym jak z fototeksturami, albo standardowym FSX z wyłączeniem budynków i roślinności. Tak jest głównie na przelotach. Jeśli chodzi o bazy tutaj także nie jest źle, jako, że wokół i tak mamy niewiele do generowania poza teksturami gruntu, nieba, chmur oraz siatką terenu. Nasz program symulujący zatem może skupić się na generowaniu FPS na samolocie i samej bazie. Przy największej bazie jaką jest McMurdo klatki spokojnie sięgają poziomu po 40-60 FPS (z blokadą na 60) tak więc i tutaj możemy pobawić się bez zacięć na swoim komputerze i skupić się na tym co jest za oknem naszej podniebnej maszyny. Oczywiście omawiamy tutaj sytuacje z powłączanymi wszystkimi opcjami w Scenery Tool, a także suwaczkami w FSX ustawionymi na maksa, tak jak zaleca właśnie instrukcja dodatku. Sceneria jest zoptymalizowana, nie ma problemów z jej działaniem, a jeśli ew. ktoś miałby takowe, zawsze może zejść z ustawieniami (chociaż na logikę Antarctica X powinna działać bez problemu nawet i na słabym sprzęcie w związku z tym, że głównie odwzorowuje nieskalaną śnieżną pustynię...).

obrazek

obrazek

Obrazki z francuskiej bazy Concordia

Co sądzę o dodatku? Pomysł na zrobienie tego kontynentu do FSX jest dość oryginalny. Faktycznie przecież, pomimo, że Antarktyka jest tak wielka i niezamieszkała właściwie na stałe jest na ustach wielu z nas. A to ekologów, a to przyrodników, a to glacjologów, a to bajkopisarzy itd. Kontynent ma olbrzymi wpływ na środowisko Ziemi i lepiej też by pozostał w takim stopniu w jakim obecnie się znajduje. Na Antarktydzie sporo się dzieje. Prowadzone są bez przerwy badania, są już aktywne biura turystyczne które prowadzą tutaj turystykę powietrzną, czy też turystykę już na samym dole (koszt takiej wyprawy ze wszystkim i indywidualnym przewodnikiem sięga nawet 30.000 $). Transport powietrzny jest jednak stałym elementem codziennego życia na Antarktydzie. Do tego szalenie istotnym. Bez niego nie byłoby często możliwości na dostarczenie żywności, maszyn, komputerów, nowych ekip, wymianę zużytych części, czy tez odbiór tego co należy już zabrać i ekip, które zakończyły swój sezon na Antarktydzie. Życie tworzy scenariusze dla latania nad Antarktyką i są to niejednokrotnie misje niebezpieczne. Antarktyka także urzeka swoja prostotą i pięknem. Oczywiście, na pewno bardziej z okna ciepłej kabiny samolotu, czy śmigłowca. Do tej pory nie było takiego dodatku do FSX, tak szeroko zakrojonego. Owszem, można znaleźć ew. jakieś małe darmowe bazy, ale całego kontynentu nie ma. Produkt nie jest pozbawiony jednak wad, nie ma ich za wiele ale nie można też powiedzieć, że jest on doskonały. Tłumaczeniem może faktycznie być fakt, że po prostu obszar jest olbrzymi i kontrola tego wszystkiego przez to jest niemożliwa, chyba, że by się miało ze 100 beta testerów i każdy eksplorowałby inny kierunek. Minusów jest jednak mało i da się z nimi żyć. Nie psują nam klimatu i zabawy tym addonem (bardziej ew. są denerwujące ograniczenia płynące z samego FSX niż te w samej scenerii). Świetny także był pomysł dodania do scenerii maszyny jaką jest niezawodny na takie latanie De Havilland Canada DHC-6 "Twin Otter". Można powiedzieć, że dostajemy dwa produkty w jednym, zatem i cenę w jakiś sposób możemy sobie podzielić dzięki temu. Wracając do samych baz, to wiele z nich posiada mnóstwo małych smaczków. Świetnie odwzorowanych szczegółów. Świat w Antarctica X jest też wyposażony w ruch A.I. Mamy lodołamacze, trasy samolotów. 

obrazek

Animowany pług śnieżny wykonujący swoją pracę niezmordowanie

Na lotniskach są przeważnie modele 3D (statyka) charakterystycznych maszyn, samolotów, śmigłowców dla danego kraju, danej stacji badawczej. Daje to naprawdę fajny klimat, a dodatkowo sceneria się nie nudzi jakoś szybko. Lotnisk i baz jest sporo zatem i jest co eksplorować. Można latać między nimi, wybierać się w dłuższe trasy, ale oblot całego kontynentu na pewno sporo zajmie. Do tego czasem musimy wejść na naprawdę wysoki pułap, niczym lot nad Himalajami by przeskoczyć jakiś stojący nam na drodze masyw górski. Bywają także wielkie śnieżne równiny i połacie skutego lodem oceanu który oblewa całą Antarktykę z każdej ze stron. Wtedy może być bardziej nudno. Możemy także zafundować sobie realne loty z Nowej Zelandii, Australii, czy też Argentyny (są też dodane do dodatku plany prawdziwych lotów transportowych z opisem na jakich samolotach należy je wykonywać - też przydatny smaczek). Bez przełączania się na zewnętrznych programach dolecimy do zimnego kontynentu z innego miejsca na świecie. Dodatek na pewno trzyma klimat lotów w tym terenie. Do tego realna pogoda i wielka niewiadoma (albo prawie). Trochę brak mi może jeszcze tutaj dodania np. jakiś faktycznych stacji, które prowadzą badania. Chociaż stacji to może za dużo powiedziane, bardziej chodzi o jakieś obozy badawcze i np. sznury udających modeli 3D wędrujących pingwinów? Może kiedyś powstanie dodatek Missions for Antarctica X ? Byłoby na pewno miło.

obrazek

Tym razem z wizytą na DHC-3 Beaver w chilijskiej bazie Tenientem

Latanie nad krajobrazem Antarktyki zajęło mi wiele czasu, nie wiem, może nawet łącznie i z 45-60 godzin, a właściwie nie powiem bym tutaj wszystko zwiedził i zbadał. Oceniam to co zobaczyłem na jakieś 30-40% scenerii + ponad połowę baz. Jest więc jeszcze co robić. Dodatek w sumie także mógłby być podzielony na stacje, które kupowałoby się osobno jako scenerie. Tutaj mamy wszystko razem w jednym. Relacja zatem ceny do całego kontynentu, fototekstur, dokładnie wykonanych baz, dodatkowego Twin Ottera kształtuje się bardzo korzystnie na poziomie (styczeń 2012 - 34,95 EUR). Dodatek daje dużo frajdy, wiele godzin ciekawych lotów, uczy też nowego latania z białym płaszczem pod spodem, który potrafi mamić oczy pilota. Zabawa w Antarctica X jest naprawdę przednia i jest to na pewno jeden z lepszych dodatków, które warto mieć w swojej rozbudowanej scenerii FSX. Na pewno jest to też dodatek i krajobraz bardziej oryginalny i inny niż wszystkie pozostałe. Szkoda trochę, że sam FSX nie jest do końca do niego przystosowany, mowa np. o tych rozciągniętych teksturach chmur czym bliżej Bieguna Południowego, czy też mowa o błędzie z kursem i działaniem kompasu i GPS’a. Są to ograniczenia samego symulatora. Może coś się zadzieje jeszcze w tym temacie. Autor dodatku obiecał patcha, który ma wnieść parę zmian, a nie tylko usunąć jakieś drobne bugi tego dodatku. Na tę chwilę łatki jeszcze nie ma oraz brak też listy co ona zmieni. Poczekamy zobaczymy, ale jakoś szczególnie nie odczuwam jej braku bowiem doszukać się tutaj jakiś poważnych błędów jest po prostu trudno. Tak czy siak dodatek wart jest uwagi. Jest to jedna z ciekawszych scenerii jaki pojawiły się do FSX w ostatnim czasie. Na pewno także dodatek był sporym wyzwaniem dla samego Lime Sim i Aerosoftu bowiem materiałów jednak za wiele nie ma jeśli chodzi o dokładne mapy czy zdjęcia w środkach masowego dostępu. Na pewno to były miesiące poszukiwań różnej dokumentacji. Polecam zapoznać się bliżej z tą pociągającą Królową Śniegu...

Pozdrawiam, 03.01.2012,

YoYo

obrazek

Click! Polityka oceny w serwisie YoYosims

 

 obrazek


Komputer testowy:
  • procesor- Intel Core i7 930 (Socket 1366)  3.56 Ghz (OC)

  • płyta główna- Gigabyte GA-EX58-UD3R (chipset Intel X58)

  • pamięć- 4x2GB=8Gb (2x Dual Channel PC3-10666, DDR3 1333Mhz) Patriot Viper II Sector5

  • grafika- Asus Radeon HD 6970 2Gb DDR5

  • dźwięk- Creative Sound Blaster X-Fi Extreme Music + głośniki Logitech 5.1 model X-530 

  • dyski- Patriot Inferno SSD 60Gb, OCZ Vertex II SSD 180Gb, Western Digital Caviar GreenPower, 640GB, SATA/300, 64MB oraz Seagate Barracuda 7200.9 Ultra ATA, 250 Gb

  • system- Windows Vista PL 64Bit Home Premium Edition

  • TrackIR 5 (6DOF)

  • joystick: Thrustmaster Warthog, Logitech Force Feedback 3D Pro 

  • wolant: Pro Flight Yoke System Saitek

  • pozostałe kontrolery: Saitek X45+Throtlle Quadrant CH Products, CH Pedals USB, 

  • moduły panelowe: Go Flight GF-P8, Saitek Pro Flight Radio Panel, Saitek Pro Flight Switch Panel, Saitek Pro Flight Multi Panel, X-Keys Stick, Saitek Instrumentals Panels

  • peryferia (gaming): słuchawki Logitech G930, klawiatura Logitech G15, myszka R.A.T.5

Software: 
wt., 03/01/2012 - 20:37 -- YoYo

aerosoft.jpg capitan_sim.jpg  pilots.jpg

   

Partnerzy serwisu